24🎄

2.3K 417 120
                                    

Rankiem Blaise'a zbudził dźwięk otwierania drzwi do jego sypialni. Zerwał się, po czym równie szybko uspokoił, gdy zobaczył, że do pokoju o szarawych ścianach weszła Paola, lewitując różdżką tacę z jedzeniem. Wsparł się na jednej ręce, drugą trąc oko, by się upewnić, że nie śnił.

Paola nie mogła narzekać na widok, który zastała. Zabini był bez koszulki, zakryty kołdrą na tyle, że nie dało się zobaczyć jego bokserek, dlatego wyobraźnia płatała jej figle co do tego, co mogło się pod nią znajdować.

- Dobry - powiedziała, odsyłając tacę na jego uda. - Śniadanie.

Blaise mrugnął kilkukrotnie, trąc tym razem drugie oko, bo wciąż trochę nie wierzył w to, co widział. Na tacy znajdował się wielki omlet, jeszcze gorący, a obok niego kubek równie świeżej kawy.

- Tak po prostu? - zapytał, patrząc na dziewczynę wielkimi oczami.

Paola bez pytania usiadła na skraju jego łóżka, by z nim porozmawiać.

- Słuchaj, nie jestem taka. Jak ktoś robi dla mnie coś dobrego, to staram się odwdzięczać. A ty... Zrobiłeś wczoraj dla mnie więcej niż może ci się wydawać.

- No... - mruknął Blaise, wciąż jeszcze nieco zaspany. - Ale śniadania do łóżka jeszcze nigdy nie dostałem - dodał, gapiąc się na tacę.

- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - Paola zaśmiała się nerwowo, lecz Blaise na to nie zareagował. Patrzył na nią jak na dobrego ducha, kolejny raz czując przyspieszone bicie serca - ostatnio doświadczał go częściej niż, zdawało się, przez całe życie.

- Nie patrz się tak na mnie, powiedz coś - powiedziała Paola, nie wiedząc już, jak bronić się przed gapieniem na jego tors.

Dopiero wtedy Blaise nieco oprzytomniał i odgryzł się:

- Nie powiesz mi, że z twoim wyglądem żadnemu facetowi nigdy nie odjęło mowy przy tobie.

- Oj. - Paola przewróciła oczami, uśmiechając się pod nosem. - To jedz po prostu. Smacznego.

- A ty?

- Ja... Szczerze to nie mam apetytu. - Paola przejechała dłonią przez włosy, wzdychając. Były wyjątkowo zmierzwione, widać było, że musiała ciągle z nerwów się nimi bawić.

- Dalej o tym myślisz - stwierdził Blaise, odstawiając tacę nieco na bok. - To powiedzmy, że podejmę się zmiany toru twoich myśli.

- Jak? Ja tylko czekam na sowę od wydawnictwa. Z rezygnacją ze współpracy ze mną.

Po tym westchnęła ponownie, spuszczając wzrok.

- A skoro o tym mówimy, to... Głupio mi z tym, ale mogłabym tu zostać jeszcze dziś? Llian dziś ostatecznie się wyprowadza i... Nie chcę być sama w tym mieszkaniu, gdyby on miał się znowu pokazać.

- Po co w ogóle pytasz. Zwyczajnie się tu przenieś - odparł Blaise natychmiast.

- Nie, wiesz co... - Dziewczyna wzięła głęboki wdech, a następnie spojrzała mu w oczy. - Ja zaczynam się nawet zastanawiać, czy po ślubie Llian nie wrócić do Hiszpanii.

Ta wiadomość zupełnie podcięła Blaise'owi skrzydła. Nie zamierzał pozwolić na to, by wróciła do Hiszpanii, nie kiedy wreszcie poznał taką dziewczynę.

- Co? Zwariowałaś.

- A co mnie tu trzyma? Przyjechałam tu głównie dla pracy, a teraz i tego nie będzie. Llian mi sprzyja, ale ona teraz będzie miała swoje życie, dziecko... A tak poza tym to obchodzę tu chyba tylko ciebie.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz