48🎄

2.1K 277 41
                                    

Następnego dnia Blaise'a wezwano do pracy, a i Paola miała coś do załatwienia w związku z tą wyczekiwaną pracą w wydawnictwie. Zabini nie spędził w banku zbyt długo - okazało się, że nastąpiły jakieś komplikacje zabezpieczeń, dlatego pozostawało mu porozmawiać z Weasleyem... A następnie już w domu wypełnić dziesiątki związanych z tym raportów.

Było dopiero południe, a Blaise'owi już nie podobał się tamten dzień. Nie dość, że miał mnóstwo papierkowej roboty, to gdy wrócił do domu, nie zastał tam Paoli, czyli nie zastał też żadnego jedzenia. Oboje nie zdążyli nawet zjeść śniadania przez swoje zajęcia, więc siedział tam głodny, sfrustrowany, niewyspany i samotny.

Nie dotarł jednak nawet do połowy wypełniania papierów, gdy usłyszał otwieranie się drzwi. Poczuł natychmiastową ulgę; to musiała być Paola.

- Blaise! Blaise, jesteś? - zawołała, a on słyszał też, jak pospiesznie zrzucała przy tym swoje buty. Nie potrafił się przy tym nie uśmiechnąć.

- Jestem, ale czy żyję? - odpowiedział jej z jadalni, w której pracował.

- Blaise, udało się! - zawołała radośnie, a następnie wbiegła prosto do jadalni. - Mam tę pracę w mugolskim wydawnictwie! Na razie na próbę, wiadomo, ale magicznym obrazkom chyba nie odmówią...

Blaise, mimo wszystko, posłał jej uśmiech. Nie mógł się nie cieszyć, kiedy ona tryskała wręcz radością.

- Graulacje. Czyli musimy poświętować - stwierdził od razu, a Paola nachyliła się, by pocałować go w euforii.

- Koniecznie - powiedziała, a dopiero wtedy, stojąc tak blisko zrozumiała, że na twarzy wyglądał raczej marnie. - A ty co taki wypompowany?

- No... Ja nie mam dziś dobrego dnia. - Zabini westchnął. - Muszę to wypełnić wszystko. - Wskazał głową na stos papierów, który jeszcze go czekał.

Paola rzuciła okiem na formularz, który wypełniał Blaise i zmarszczyła brwi.

- Nic nie rozumiem z tych twoich papierów...

- Ja czasem też nie - przyznał Zabini, kręcąc głową sam do siebie.

Paola wyprostowała się, a następnie stanęła za krzesłem Blaise'a i ułożyła dłonie na jego ramionach. Zaczęła uciskać je delikatnie, a potem coraz mocniej, a Zabini prędko wygiął szyję do tyłu, oddając się przyjemności, która przechodziła przez całe jego ciało.

- Ech... Jak będziesz tak robić, to ja nigdy tego nie skończę... - wydusił, czując, że już kompletnie zapominał o papierach.

- A do kiedy musisz to skończyć? - Paola wyszeptała prosto do jego ucha, uciskając go coraz mocniej.

- Do jutra...

- Och, to jeszcze sporo czasu. - Zaśmiała się, nie zaprzestając masażu, który wprowadził go w na tyle błogi stan, że nawet nie kontrolował wydawanych przez siebie dźwięków.

Paola sama czerpała przyjemność z tego, co u niego wywoływała. Podobało jej się to, wiedzieć, że umiała kogoś doprowadzić do takiego stanu.

- Zrobię ci coś dobrego, pracusiu - zapowiedziała po chwili i wreszcie odeszła od niego.

Blaise, choć był głodny, westchnął z rozczarowaniem i otworzył oczy. Teraz nie było już wymówek, musiał wrócić do pracy. Nie patrzył już nawet na odchodzącą Paolę, by nie dobić się bardziej, a próbował ponownie skupić się na papierach. Nie miał jednak pojęcia, że dziewczyna wpadła na pewien pomysł.

Wciąż rozdrażniony, sięgał po kolejną stronę raportu, a wtedy nagle poczuł, że... Ktoś rozpina mu rozporek.

Podskoczył niemalże, wycofując się nieco w krzesle i spojrzał w dół. Ku jego zaskoczeniu, Paola klęczała przed nim pod stołem, najwyraźniej wyjątkowo zadowolona z siebie.

- Paola? - wydusił, będąc w takim szoku, że jeszcze nie do końca rejestrował, co robiła.

- Nie mówiłam, że to będzie coś dobrego do jedzenia - powiedziała pewnie i zanim mógł zareagować, użyła magii, by sobie pomóc zdjąć jego spodnie. Został w czarnych bokserkach, tych, które się jej wyjątkowo podobały.

- Ty to jesteś... - zaczął wciąż zszokowany Blaise, który z jednej strony nie mógł się doczekać tego, co zrobi, a z drugiej uważał, że znalazł się w jakiejś innej rzeczywistości.

- Wspaniała, wiem. - Zaśmiała się, po czym pewnie rozsunęła jego nogi jedną ręką, by drugą sięgnąć pomiędzy nie.

Blaise zobaczył tylko, jak na jednym z jej nadgarstków lśniła podarowana jej przez niego bransoletka z piernikiem, a następnie wypuścił z ręki pióro, gdy Paola zacisnęła swoją dłoń, po czym zaczęła nią poruszać.

- A w zasadzie co ja się będę męczyła z tym materiałem - powiedziała bardziej do siebie niż do niego i pozbyła się bokserek za pomocą zaklęcia, a po tym już się nie powstrzymywała.

Poruszała dłonią to w górę, to w dół, skutecznie wyciągając z Zabiniego ciężkie oddechy. Poddał się niemalże natychmiast; był zbyt zmęczony i zirytowany, by się jakkolwiek bronić. Przymknął oczy, zapomniał o raportach i w całości oddał się jej.

Paola czuła pod palcami, jak szybko, a także jak mocno zadziałała na Blaise'a. Była z siebie zadowolona, a jednak zastanawiała się, co jeszcze mogłaby zrobić... Zawahała się, po czym ostatecznie pomyślała sobie, że raz się żyje - i trochę pomogła swojej ręce ustami. Wtedy Zabini, choć miał wciąż przymknięte oczy, zobaczył gwiazdy. Złapał się za blat po wsparcie, oddychając jeszcze ciężej.

- Paola, cholera jasna... - Zdołał wydusić po chwili, co ją rozbawiło.

- Już kończę... - odparła tylko, czując, że to raczej on zaraz skończy, ale o to jej przecież chodziło.

Kilka chwil później Blaise wydał z siebie głośne sapnięcie, a Paola wycofała się gwałtownie. Widziała, że osiągnęła swój cel, więc wyszła spod stołu i wstała, śmiejąc się nieustannie.

- I co? Zszedł trochę stresik? - zapytała, ocierając usta kciukiem.

Blaise siedział w takiej pozycji, w jakiej go zostawiła, z trudem łapiąc jeszcze powietrze. Mimo wszystko tego, że nieprzyjemności tamtego dnia z niego zeszły, był pewien.

- Robiłaś też takie niespodzianki twojemu byłemu? - zapytał po chwili, gdy dotarło do niego, co się stało. - I cię zostawił? - dodał z niedowierzaniem, myśląc jednocześnie, że jeśli opowie o tym swoim kumplom, to mu zwyczajnie nie uwierzą.

- Oj, nie, nie, jemu nie - zaczęła Paola, wciąż wycierając usta i zmierzając w stronę lodówki jak gdyby nigdy nic - bo wiedziałam, że nie dostanę nic w zamian.

- Ja się na pewno odwdzięczę - zapowiedział Blaise, prostując się, przy czym nie spuszczał z niej wzroku.

- Ja myślę. - Paola posłała mu krótkie spojrzenie, po czym otworzyła lodówkę. - Masz ochotę na coś konkretnego?

Po tym wszystkim Blaise sam nie był już pewien, czy na pewno pytała o jedzenie. Nie będąc w stanie za wiele z siebie wykrzesać, zapytał zamiast tego:

- I jak ja według ciebie mam teraz znowu skupić się na tych papierach?

- Jakoś sobie poradzisz, Zabini, toć musisz zarabiać na składniki dań, które ci zaraz przygotuję.

Blaise sięgnął z powrotem po swoje bokserki oraz spodnie, a następnie uszczypnął się.

Byle by to nie był sen.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniWhere stories live. Discover now