8🎄

3K 479 110
                                    

Z tego, co sobie zaplanowałam, ta historia będzie naprawdę inna niż wszystkie moje pozostałe, więc prewencyjnie daję oznaczenie 18+.

~

Paola nawet nie wiedziała, jak to się stało, ale była wyjątkowo podekscytowana sylwestrem, który miała spędzić z Zabinim. Ledwo go znała, fakt, ale ten dzień, który spędziła z nim po swoim rozstaniu przekonał ją, że był kimś naprawdę w porządku, a nie tylko jakimś pijakiem. Poza tym, podziękował jej za wszystko, a ona potrafiła to docenić.

Dobre wrażenie, które wywarł na niej Blaise, nie zaślepiło jej jednak całkowicie. Była przygotowana na to, żeby stamtąd uciec, a różdżkę ukryła w jaskrawoczerwonej sukience, którą postanowiła do niego założyć. Sukienka na pewno nie zaliczała się do takich, które jej rodzice by pochwalili; miała duży dekolt, ramiączka i sięgała połowy ud. Paola nigdy nie wstydziła się swojego ciała i nie uważała, że powinna się zakrywać, bo tak nie wypadało - teraz nie miała już także narzeczonego, więc zupełnie nic jej nie powstrzymywało. Kilka ostatnich dni spędziła na płaczu, chciała więc w końcu choć trochę odetchnąć.

Blaise zostawił jej swój adres i już po pierwszym przeczytaniu go Paola wiedziała, że była to bogata część Londynu. Gdy się tam znalazła - w grubym, czarnym płaszczu, ale jednak na szpilkach - miała już pewność, że ktokolwiek tam mieszkał, nie był dręczony biedą.

Drzwi mieszkania Blaise'a były czarne i kontrastowały z białym, wysokim budynkiem. Gdy Paola weszła do środka, ujrzała klatkę schodową - Zabini na szczęście powiedział jej, że mieszkał na parterze. Ciesząc się, że w szpilkach nie będzie musiała się nigdzie wdrapywać, zapukała do brązowych drzwi.

Niech się dzieje, co chce.

Blaise także przygotowywał się na tamten wieczór, bo już dawno, bardzo dawno nie zafascynowała go tak żadna dziewczyna. Uwielbiał jej bezpośredniość i, cholera, chciał jej więcej. Dlatego też gdy w sylwestrowe popołudnie usłyszał pukanie do drzwi, zerwał się natychmiast z kuchni, w której rozkładał zamówione w Hogsmeade jedzenie.

O wygląd dbał zawsze, więc i tamtego dnia ubrał czarną koszulę. Nie chciał być uznawany za kogoś pokroju Notta, który wyjątkowo często upijał się w barze. Paola widziała Blaise'a w takim stanie tylko raz, więc mógł jeszcze dobrze wypaść w jej oczach.

Otworzył drzwi i trochę odjęło mu nowę. Już wcześniej ją widział, naturalnie, ale w niezapiętym płaszczu oraz w tamtej sukience był pewien, że nazwanie jej atrakcyjną było niedopowiedzeniem. Gdzie ona się ukrywała przez ten czas...? Blaise po prostu nie znał drugiej takiej dziewczyny; jeszcze nigdy tak nie cieszył się tym, że upił się w Hogsmeade do nieprzytomności.

- No cześć - przywitała się, udając niewzruszoną, ale spodobał się jej jego ubiór.

- Cześć - odparł Blaise, mierząc ją wzrokiem, co jej nie umknęło.

- No napatrz się, tyle twojego. - Paola zaśmiała się głośno, po czym sięgnęła do kieszeni płaszcza. - Tequila i limonki, bo dobry ze mnie gość. - Wyciągnęła w jego kierunku sporą butelkę z trunkiem i woreczek z limonkami.

- To się ceni. - Blaise wyjął różdżkę, a następnie odesłał przyniesione przez nią rzeczy do kuchni. Wpuścił ją, a Paoli trochę opadła szczęka.

- No, nie pomożesz damie zdjąć płaszcza? - powiedziała, na co Blaise uniósł brwi, ale nie potrafił jej odmówić. Zdjął jej płaszcz, a Paola wykorzystała ten moment, by rozejrzeć się po mieszkaniu, które okazało się znacznie większe niż się spodziewała.

Przedpokój, zielonkawy z kaflami w błyszczące kamienie, rozciągał się tyle samo w lewo, co w prawo. Po obu stronach znajdowało się aż troje drzwi, a przed nia, za sporym filarem tworzącym dwa przejścia, znajdował się potężny salon z półokrągłym wykuszem. Tamto mieszkanie spokojnie mogło pomieścić całą rodzinę i Blaise zdecydowanie nie kłamał, gdy mówił, że było tam więcej miejsca niż u niej.

Blaise odwieszał jej płaszcz, gapiąc się na nią i próbując nie wyglądać jak żądny krwi zwierz, co kolejny raz kojarzyło mu się z Nottem, jeśli chodziło o relacje damsko-męskie. Wyglądała jednak w tamtej sukience tak, że na moment również odebrało mu mowę.

- No wiesz... Muszę ci to powiedzieć. To krzyczy bogaci rodzice - powiedziała, wciąż się rozglądając. Te słowa wyrwały Blaise'a za transu.

- Ty też na biedną nie wyglądasz - powiedział, zachęcając ją, by przeszła za nim do kuchni. Gdy tam dotarli, Paola ujrzała ciemnozielone, marmurowe blaty i czarne fronty wszystkich szafek, stół oraz krzesła w tym samym kolorze, a także wielką wyspę kuchenną. Na niej stało kilka talerzy z różnymi daniami.

- Zabini, ty nic nie rozumiesz. - Paola uderzyła dłonią o blat, jakby chcąc, by wszystko do niego lepiej dotarło. - Moja rodzina to największy czystokrwisty ród w Hiszpanii. Kąpią się w pieniądzach i ja zawsze dostawałam to, czego chciałam. Ale jak dorosłam, to mój kochany padre postanowił nauczyć mnie życia, jak to twierdzi, i nie daje mi ani grosza. Inaczej mieszkałabym sobie w jakiejś willi, a nie w mieszkaniu z współlokatorką.

Blaise nie mógł się powstrzymać - zaśmiał się pod nosem, co u Paoli natychmiast wywołało gniew. Ponownie uderzyła w blat, pochylając się w jego kierunku, wciąż stojąc po drugiej stronie wyspy.

- Śmiejesz się, Zabini? - Prychnęła. - A czym ty się w ogóle zajmujesz, żeś taki rozbawiony?

- Jestem inspektorem kontroli u Gringotta - odparł Blaise bez zająknięcia. Paola zmarszczyła brwi.

- Czyli?

- Przychodzę dwa razy w miesiącu, mówię, że wszystko w porządku, spisuję raport, koniec. Przychodzę, patrzę, raport, dwa tygodnie wolnego. I tak ciągle.

Paola pokręciła głową z niedowierzaniem.

- No taki to musi mieć życie.

Blaise wzruszył ramionami.

- Mało robię, dużo płacą, chyba to najważniejsze - stwierdził Zabini, po czym podszedł do jednej z szafek na dole. - Dzięki temu mogę ci teraz zaproponować prawdziwe wino. Wolisz słodkie, półsłodkie czy wytrawne?

Paola wychyliła się, by sprawdzić, co znajdowało się w podświetlanej szafce. Z daleka zauważyła, że było tam całkiem sporo różnych trunków.

- Wina nie odmówię. Słodkie - powiedziała, na co Blaise skinął głową i sięgnął po jedną z butelek.

Gdy zaczął nalewać dla obojga, Paola podeszła do niego pewnie, przyglądając mu się badawczo. Był przystojny, to bez wątpienia, a dziewczyna nie potrafiła się nie zastanawiać, co mogło się kryć pod jego koszulą. Skarciła się za to, po czym natychmiast zmieniła zdanie: nie miała już żadnych zobowiązań, więc mogła zachwycać się, kim tylko chciała.

- Dziękuję - powiedziała Paola, przyjmując od niego kieliszek. - To co? Może za naszą znajomość wypijmy? Obym cię już nie wyciągała upitego znikąd?

Blaise skinął głową. Istotnie, chciał Paolę znać jak najdłużej i na pewno nie chciał powtarzać ich pierwszego spotkania, choć oczywiście nie żałował, że ją poznał.

- Za naszą znajomość.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz