46🎄

1.9K 332 36
                                    

Kiedy Blaise wydobrzał do końca, postawił sobie za punkt honoru zdobyć ten prezent, który Paoli obiecał, a o którym ona na jakiś czas zapomniała. Jednak Zabini nie grzeszył poczuciem kreatywności i zupełnie nie wiedział, co mogłoby tym prezentem być, by się jej spodobało, i by go dobrze zapamiętała.

Nie miał wyboru. Zrekrutował do pomocy Aurorę, jedyną dziewczynę poza Paolą, której jakkolwiek ufał. Sprzedawszy ukochanej wymówkę, że musi załatwić coś w pracy, gdy ona gotowała, tak naprawdę udał się na Pokątną, gdzie blondynka już na niego czekała.

- No, Blaise... Wielu rzeczy się spodziewałam, ale nie tego, że będę ci pomagać w takich rzeczach. - Zaśmiała się, stojąc z założonymi rękami przed Magicznymi Dowcipami Weasleyów w szmaragdowej szacie. Blaise tylko przewrócił oczami.

- To przebywanie z Malfoyem ci nie służy.

- Przyzwyczajaj się. - Poklepała go po plecach. - Za parę miesięcy też będę Malfoy.

- Mówisz, jakby to była dobra wiadomość...

- Zabini! - przerwała mu oburzona dziewczyna. - Czy aby przypadkiem nie przesadzasz jak na to, że przyszłam ci tu pomóc? Czy może znowu będziesz prosić Notta, żeby przyszedł ci na ratunek, bo to zawsze się sprawdza...

Blaise westchnął, wkładając ręce do kieszeni, bo niestety miała rację.

- No tak... Musimy się trochę pospieszyć, bo o ile wątpię, że Paola wyjdzie z mieszkania, to teoretycznie mnie tu nie ma i jestem w pracy. Nie mogę wpaść.

- Co się martwisz? Gringott jest tuż, tuż. - Wskazała głową w stronę białego budynku na końcu ulicy. - A mnie spotkałeś oczywiście przypadkiem. Zresztą, wiesz, że Draco nie jest fanem naszej przyjaźni.

- On nie jest fanem niczego poza tobą - odparł Blaise z grobową miną.

- I mnie się to podoba - stwierdziła Aurora, odrzucając włosy. - To co? Pierwszy przystanek jubiler?

- Też tak myślałem, ale... Czy to z drugiej strony nie będzie cholernie przewidywalne?

Aurora wzruszyła ramionami, po czym wymownie uniosła srebrnego węża, którego od lat zawsze nosiła na naszyjniku.

- Z jednej strony trochę tak, a z drugiej diamenty to najlepsi przyjaciele kobiety. Chodź.

Tak też Blaise i Aurora ostatecznie wylądowali u jubilera. Jako że Draco często ją obdarowywał różnymi rodzajami biżuterii, jak na Malfoya przystało, zdawała się świetnie na tym znać. Krzątali się od półki do półki, ale Zabiniego trudno było zadowolić, co zresztą sam często powtarzał. Aurora doskonale o tym wiedziała, dlatego nie nastawiała się na szybki sukces.

Przejrzeli pierścionki, kolczyki, naszyjniki, zegarki i inne ozdoby, aż wreszcie dotarli do bransoletek, których było tak dużo, że Blaise'owi trudno było to ogarnąć. Aurora zaciągnęła go do sekcji bransoletek z zawieszkami, sugerując, że mógłby wybrać coś szczególnego i specjalnego.

Blaise już otwierał usta, by powiedzieć przyjaciółce, że nic tu po nich i że jubiler był złym pomysłem, gdy jego wzrok przykuła jedna, malutka, złota zawieszka z setek innych.

- Czekaj... To będzie ta - powiedział, wskazując palcem na wybraną zawieszkę w gablotce.

Aurora podążyła za jego wzrokiem i ujrzała coś, co ją znacznie zdziwiło.

- Chcesz zawieszkę z... Ludzikiem z piernika? - zapytała zdezorientowana, nie wiedząc, że dla Blaise'a było to idealne rozwiązanie.

Bransoletka z piernikiem - która będzie na pewno jej o nim przypomniała, o tym, jak się poznali i o tym pierniku, którego jej nadgryzł. Czuł, że coď na pewno się jej spodoba po raz pierwszy od wejścia do sklepu kilkadziesiąt minut wcześniej.

Mimo że Aurora sugerowała, by to przemyślał, Blaise'a nie dało się już odwieść od tej decyzji. Wybrał zawieszkę z piernikiem, a gdy dowiedział się, że może poprosić o malutki grawer na jego tyle, wybrał znaczącą datę... 24.12.2004.

Kiedy Zabini wyszedł od jubilera ze średniej wielkości bordowym pudełkiem, był z siebie bardzo zadowolony.

- Dzięki za pomoc - powiedział do Aurory, która wciąż wyglądała na nieco zdezorientowaną wyborem piernika spośród setek innych, znacznie romantyczniejszych zawieszek.

- No, proszę... Chociaż nadal nie do końca rozumiem twojego wyboru.

- Uwierz mi, że ona zrozumie - przekonywał Blaise, upewniając się, że pudełko wciąż było w kieszeni jego płaszcza.

- A kiedy ją w końcu poznamy, co? - dopytywała blondynka. - Wpadnijcie do nas któregoś dnia, co wieczór jesteśmy w domu. Będziesz mógł powkurzać Draco i w ogóle... A ja chętnie poznam jakąś nową przyjaciółkę.

Blaise spojrzał na nią i zamyślił się na moment. Pomyślał, że wizyta u Malfoyów rzeczywiście może być ciekawa - był zresztą pewien, że Paola będzie w stanie przegadać Draco, poza tym spodziewał się, że spodoba jej się we dworze. Ona w końcu też pochodziła z szanowanej, czystokrwistej rodziny i zakładał, że wychowała się w podobnym otoczeniu, co Malfoy.

- Wiesz co? Przyjdziemy - odparł ostatecznie. - Zapytam jej i dam ci znać.

- To jesteśmy ugadani - odpowiedziała zadowolona Aurora, po czym znowu poklepała Blaise'a po plecach. - Leć, Romeo.

- Stąpasz po cienkim lodzie, Aurora...

- Muszę cię trochę pomęczyć. Taka rola przyjaciół.

Po tym Blaise i Aurora rozeszli się w swoje strony. Zabini musiał wykonać cały teatrzyk, udając, że bransoletka znajdowała się przez cały czas w jego sypialni i wcale właśnie jej nie przyniósł prosto od jubilera. Najpierw zjadł jednak kolejny przepyszny obiad, który przygotowała - by niczego na pewno nie podejrzewała.

- Spotkałem Aurorę na Pokątnej - powiedział, gdy różdżką odsyłał brudne naczynia do zlewu. - Wiesz, to ta od Malfoya. Zaprosiła nas do nich.

- Ooo, no to idziemy, koniecznie - odpowiedziała Paola, zgarbiona w swoim siedzeniu, bo tak pełna się czuła. - Sam mówiłeś, że mogą mieć dobre wino...

- Tylko Malfoy nie jest zbyt przyjemny, ostrzegam cię - ciągnął Blaise, jednak Paola machnęła ręką.

- Wielu nieprzyjemnych ludzi spotkałam w życiu, ale alkohol zazwyczaj to naprawia. Poza tym, jak już, to ja wolę zaprzyjaźnić się z tą całą Aurorą niż jakimś facetem, tak? Tak.

Blaise zaśmiał się sam do siebie. Kolejny raz przypominała mu, jak bardzo ją uwielbiał i nie mógł się doczekać, aż wręczy jej prezent. Posprzątawszy wszystko, odwrócił się do niej i zapytał:

- Pamiętasz jeszcze o prezencie, który miałem ci dać?

- No, no, nadal czekam... Miałeś wydobrzeć i wydobrzałeś... Czyli się doczekam?

- Owszem - odparł bez zawahania, tym razem już wiedząc, że miał coś, czym ją zaskoczy i ucieszy. - Zaczekaj.

Wyszedł z kuchni, pozostawiając ją niezwykle podekscytowaną, aż na tyle, że musiała się wyprostować. Nie była pewna, czego się spodziewać po Zabinim - ten facet mógł mieć przecież prawie wszystko, było to widać chociażby po tamtym mieszkaniu, kolekcji alkoholów i wielu innych rzeczach...

Wzięła głęboki wdech. Miała tylko nadzieję, że nie ekscytowała się po raz kolejny w życiu, by spotkać się z ogromnym rozczarowaniem jak w przypadku jej byłego narzeczonego.

Jednak Blaise Zabini nie zawodził.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz