32🎄

3.3K 405 75
                                    

Ciało Paoli było idealne, a przynajmniej tak uważał Blaise, gdy mierzył je wzrokiem, odrzuciwszy jej sukienkę na podłogę. Oliwkowa skóra otulona była ciepłym światłem, które uwydatniało każde zgięcie i wypuklenie, jakby specjalnie podkreślając je, by Blaise ich nie przeoczył.

On nie zamierzał; podziwiał ją dokładnie, niczym jedno z tych dzieł, które tak skrupulatnie malowała i dziwił się, że nikt jeszcze nie zrobił obrazu z nią w roli głównej.

Paola w ogóle nie peszyła się jego wzrokiem, co podobało mu się jeszcze bardziej. Czuł, że mógłby tak na nią patrzeć godzinami, ale oboje nie do tego zmierzali.

- Jesteś jak obraz - przyznał jej, ujmując jej twarz jedną dłonią, gdy drugą podtrzymywał się tuż nad nią.

- Tak? - zapytała ze śmiechem, po czym zaskoczyła go, nagle podnosząc się do pozycji siedzącej. - A ty jak rzeźba - szepnęła, przejeżdżając dłońmi po jego gorącym torsie i zatrzymując je na pasku od jego spodni. - I tak się składa, że dziś w muzeum zdjęli napis nie dotykać... - Ledwo dokończyła ostatnie zdanie, bo znowu zakryła jego usta swoimi, zapominając o całym świecie.

Dając mu robić z jej ustami, co żywnie mu się podobało, sama zaczęła mocować się z jego spodniami, na ślepo nie będąc w stanie odpowiednio ich rozpiąć.

- Ile ty masz jeszcze - wyszeptała pomiędzy pocałunkami - tych zamków, Zabini...

- A co, nie radzisz sobie? - zapytał Blaise, śmiejąc się i nie odrywając się od niej. - To twój pierwszy raz? - dodał, kładąc dłonie na jej biodrach.

- Ty chamie... - wydusiła, chcąc brzmieć wściekle, co jej się nie udało, bo w tym samym momencie jedna dłoń Blaise'a wylądowała na jej piersi. - To teraz ci pokażę...

Nagły napływ przyjemności i adrenaliny sprawił, że przestała się męczyć. Nieświadomie pomagając sobie magią, rozerwała zamek, po czym natychmiast zaczęła ciągnąć jego spodnie w dół, aż do kolan, na których klęczał.

- Wstawaj - nakazała, opierając swoje czoło o jego i patrząc na niego z czymś, co Blaise był gotowy określić jako ogień w oczach. Taką ją uwielbiał; takiej pragnął.

- Nie, to ty wstań - odparł zdeterminowany.

- Ze mnie już nie masz czego zdzierać. Wstawaj. - Złapała go za biodra, zachęcając go do wstania, ale powstrzymał ją.

- Zaraz, zaraz... - szepnął, po czym przeniósł swoje usta na jej żuchwę, a potem niżej, nieustannie wodząc rękami po jej piersiach. Wtedy Paola przestała walczyć, dając sobie nacieszyć się falami przyjemności, które ogarniały jej nagie ciało, gdy Blaise całował, lizał i przygryzał delikatną skórę jej szyi.

Paola z zasady nie chciała dawać mu satysfakcji, ale nie była w stanie długo powstrzymywać się od wydawania jakichkolwiek dźwięków. Blaise'owi zaczynała nudzić się jej szyja, dlatego zaczął schodzić niżej, tworząc szlak z pocałunków, którym dotarł do jednej z jej piersi, później jeszcze niżej, na brzuch, aż wreszcie do ud...

- O cholera jasna...! - zawołała, ściskając dłońmi koc, na którym siedziała. Rozchyliła szerzej nogi, pozwalając Blaise'owi schylić się między nie. Paola zadrżała, gdy poczuła oddech Zabiniego na podbrzuszu... A zaraz po tym i jego usta.

- Kurwa, pierwszy facet, co wie, gdzie kobieta ma łe... O Madre de Dios... - Paola nie była w stanie składać już żadnych sensownych zdań przez kilka kolejnych minut. Trzęsła się z przyjemności, ściskała koc tak mocno, że ból sprawiały jej własne paznokcie wbijające się w jej dłoń.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz