21🎄

2.3K 420 127
                                    

Pomimo namów Blaise'a, po zjedzeniu paelli Paola wróciła do domu, ledwie wypiwszy jedną lampkę wina. Chciała się ogarnąć u siebie, odespać to wszystko... Llian nie było, co wcale jej nie zdziwiło; zapewne odpoczywała ze swoim przyszłym mężem, który przecież zeszłej nocy bawił się na kawalerskim.

- Merlinie, o czym ja z nim rozmawiałam... - mruknęła sama do siebie, rzucając się na kanapę. - Z drugiej strony, dorośli jesteśmy, co ja się przejmuję...

Przejechała dłonią przez włosy, a następnie wzięła z kanapy jedną z poduszek i przytuliła ją do siebie.

- Cholera, czemu on mi się zaczyna podobać... - myślała, wpatrując się w sufit. - W co ja się chcę znowu wpakować, dopiero co mniie rzucił... Ale w sumie Zabini nie wygląda na takiego... Chociaż czy ten dupek wyglądał? Był tylko do niczego w łóżku...

Kilka kolejnych dni minęło Paoli dość dobrze. Pomogła Llian zabrać już jedne z ostatnich jej rzeczy, porządkowała też sprawy związane ze ślubem, a jednocześnie dostała nową propozycję pracy od wydawnictwa, z którym już pracowała. To ostatnie nieco ją pocieszyło pośród wszystkich ostatnich wydarzeń, gdyż wiązała z tamtą propozycją wielkie nadzieje pracy długoterminowej, która dałaby jej stały dochód. Jednocześnie Paola łapała się na tym, że powracała myślami do Zabiniego, a szczególnie do tej ostatniej rozmowy z nim, i robiło się jej wtedy cieplej.

Ostatni piątek przed weselem Llian Paola spędzała samotnie, kończąc obraz, który zamierzała podarować przyjaciółce jako prezent ślubny. Malowanie było dla niej formą relaksu, więc bawiła się przy tym świetnie, dopóki nie usłyszała, że ktoś zapukał do drzwi mieszkania.

- No chyba nie Llian, co? Cholera jasna...

Pospiesznie zakryła obraz lewitującym materiałem, by nie zniszczyć wciąż mokrego dzieła, a następnie podeszła do drzwi z różdżką w ręku. Gdy je jednak otworzyła, dosłownie ugięły się pod nią kolana.

- Co wy tu kurwa robicie?

W tym samym czasie Blaise siedział wraz z Nottem i Draco w mugolskim pubie w Londynie. Znaleźli to miejsce całkiem niedawno i nie zważali na to, że nie było to magiczne miejsce, ponieważ serwowane tam piwo szczególnie przypadło im do gustu - a dodatkowo było taniej, i na pewno przyjemniej, niż w Świńskim Łbie.

Siedzieli w budce w ciemnym kącie; w pubie było sporo ludzi, niektórzy obijali się już od ciemozielonych ścian, czy to z upojenia, czy w tańcu do nieustannie grającej muzyki, czy też z powodu słabej widoczności, gdyż wszystkie światła były przygaszone.

- Czyli co, ty i Aurora wreszcie bierzecie ślub? - zapytał Blaise, odstawiając swój kufel na ciemnobrązowy stolik.

- Co według ciebie ma znaczyć wreszcie, Blaise? - Draco zmrużył oczy.

- Nie wiem, obściskujecie się od jakichś siedmiu, ośmiu lat. I zapewne nie tylko obściskujecie.

- I co, zazdrościsz? - zapytał Draco, uśmiechając się szelmowsko i sięgając po swoje piwo.

Blaise wiedział, do czego pił jego przyjaciel; Malfoy doskonale zdawał sobie sprawę, że Zabini czuł coś kiedyś do obecnej narzeczonej, o co Draco był wręcz obsesyjnie zazdrosny. Blaise jednak już dawno zapomniał o jakichkolwiek uczuciach do Aurory, więc dogryzanie Malfoya w ogóle go nie ruszało.

- Twoja narzeczona mnie nie interesuje - odparł Blaise beznamiętnie.

- Oj, Draco, byś wiedział, jaką dziewczynę widziałem ostatnio u naszego Blaisika, w mieszkaniu, to...

- Ostrożnie dobierz następne słowa, Nott, dobrze ci radzę - wycedził Blaise, posyłając mu mordercze spojrzenie. Draco zaśmiał się kpiąco, biorąc kolejny łyk piwa.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniKde žijí příběhy. Začni objevovat