9🎄

2.9K 480 91
                                    

Paola i Blaise bardzo szybko odnaleźli wspólną miłość do napojów wyskokowych, przez co oboje byli nieco upojeni jeszcze długo przed północą. Zaczęli na czarnych, skórzanych kanapach naprzeciw siebie, ale po pewnej dawce wina znaleźli się już przy sobie, na kanapie po prawej (Paola bliżej kominka) i narzekali absolutnie na wszystko, co w świecie im się nie podobało. Atmosfera sprzyjała też zwierzeniom; nie mieli żadnego innego źródła światła niż ogień w kominku.

- Ja to w ogóle jestem teraz, nazwijmy to po imieniu, w czarnej dupie - stwierdziła Paola, potrząsając swoim kieliszkiem wina. - Zaraz będzie krucho z kasą... Llian się wyprowadzi, ja będę musiała płacić za wszystko sama... Nie wyrobię pewnie. Albo zacznę się odchudzać. Albo trzeba będzie znaleźć coś mniejszego, ale na samą myśl o szukaniu mi niedobrze...

Blaise spojrzał na nią i widział, że choć nieco upojona winem, mówiła poważnie. Pochyliła się, a jego wzrok na moment bezwiednie skierował się na jej dekolt, dopóki nie zasłoniły go jej gęste, czarne włosy.

- Cholera jasna, wszystko zaczęło mi się walić - mówiła ze wzrokiem wlepionym w ciemną podłogę, a oczy natychmiast się jej zaszkliły. - Jeszcze ten pieprzony zdrajca, odwołany ślub, rodzina będzie pewnie obwiniać mnie...

Nim Blaise zdążył zareagować, Paola zwyczajnie zaczęła płakać. Tego się zupełnie nie spodziewał i nie wiedział, jak na to zareagować, więc gapił się na nią po prostu, czekając, aż to ona się odezwie.

- Tak, ryczę, Zabini - syknęła jakby z pretensją, gdy zobaczyła jego zdezorientowaną minę i wściekle otarła łzy. - Jestem w najgorszym momencie życia teraz. I nie wiem, czy w ogóle mi się chce cokolwiek świętować, jak ten rok już zapowiada się do niczego. - Odstawiła kieliszek na spory stół przed nimi, prawie go rozbijając.

Blaise w zasadzie się z nią zgadzał. Jego rok też nie zapowiadał się jakkolwiek lepiej niż ten, co właśnie się kończył. Był sam, jego matka niedawno przedstawiła mu swojego kolejnego partnera, a jego największą rozrywką było przesiadywanie w barze z Nottem. Przez rzadkie wizyty w pracy potrafił nic nie robić kilka dni, od czasu do czasu poświęcając się ćwiczeniom. O ile ktoś jak Draco i Aurora nie zaprosili go do siebie, jadał, uważał, wątpliwej jakości jedzenie serwowane w pubach. Miał dosyć takiego życia, właściwie bezcelowego, lecz nie spodziewał się, że cokolwiek się zmieni.

- Mój też - stwierdził, odkładając swój własny kieliszek. - Kolejny bezcelowy rok.

- Super - burknęła Paola. - To może zapijmy się na śmierć - dodała, opierając się na łokciach.

Zapadła chwila ciszy, aż Blaise doznał nagłego olśnienia. Przecież jeśli ktoś zmienił mu przez ostatni tydzień życie choć trochę, to była to właśnie ona. I kto wie... Może mogło to się udać na dłuższą metę? Blaise postanowił pomóc i jej, i sobie.

- Mam inną propozycję - powiedział nagle, a Paola otarła ostatnie łzy i spojrzała na niego sceptycznie.

- Jaką niby?

- Zamieszkaj tutaj. - Te słowa opuściły usta Blaise'a, zanim w ogóle się nad nimi zastanowił. W jego głowie jednak brzmiały o wiele lepiej niż jak odebrała je Paola.

- Co?

- Mówisz, że masz problem z mieszkaniem, nie? - zapytał, chcąc to jakoś załagodzić. - Miejsca tu raczej dostatek, korzystam tylko z jednej sypialni, a są trzy. Spore.

- I niby ile miałabym ci płacić?

Jako że Blaise nie płacił czynszu, bo mieszkanie było jego, stwierdził, że dodatkowy dochód nie był mu tak potrzebny. Według siebie miał o wiele lepszy pomysł.

- Tak się składa, że nienawidzę i nie umiem gotować. I zazwyczaj jem to, co mają w Świńskim Łbie.

- Ohydne mają tam jedzenie - wtrąciła Paola natychmiast, na co Blaise skinął głową.

- No właśnie. Zatem... Będziesz gotować i wtedy możesz mieszkać tu za darmo.

- Aha, czyli chcesz ze mnie zrobić sobie służącą? - zapytała natychmiast oburzona Paola. - To już wolę ci płacić. Zresztą, znajdź sobie skrzata domowego czy coś.

Blaise przeklnął mu pod nosem; przecież nie o to mu chodziło. Zapominał o tym, że ona naprawdę słabo go znała.

- Skrzaty mnie denerwują, a ja chcę po prostu przestać się stołować w Hogsmeade - argumentował. - A to chyba mała cena za to wszystko tutaj? Tam są dwie sypialnie i jedna łazienka - wskazał przed siebie, na lewą stronę przedpokoju - a tu jedna sypialnia i druga łazienka. - Palcem pokazał na prawą stronę za sobą. - Dosłownie miałabyś nawet własną łazienkę.

Paola mrugnęła kilkurotnie, przyglądając się mu. Cholera, dlaczego ta propozycja ją tak kusiła? Przez niego, czy przez to luksusowe mieszkanie, czy przez jej sytuację, czy wszystko jednocześnie. Mimo tego, zachowała resztki zdrowego rozsądku.

- Przecież to jest nienormalne. Ja cię nawet nie znam. Za trzy dni znajdą mnie martwą na wysypisku, hm?

- Nie miej mnie za moją matkę! - krzyknął Blaise, czego pożałował, lecz nie potrafił się powstrzymać. Paola odsunęła się nieco od niego, marszcząc brwi.

- Co...? - wydusiła, a Blaise prędko się opanował.

- Nic. Po prostu... - Sięgnął po swoje wino i upił go jeszcze trochę, po czym odetchnął. - Matka miała już kilkunastu mężów. I każdy jakoś zniknął. Nienawidzę jej za to. Nie wierzę w żadne szczęśliwe małżeństwo.

Paoli zrobiło się go trochę szkoda, lecz nastrój zmienił się jej w ułamek sekundy.

- I co, zacznie się od jedzenia, a później zrobisz ze mnie jakąś niewolnicę seksualną.

Wtedy to Blaise'owi trudno było pojąć to, co mówiła. Zmierzył ją wzrokiem, zastanawiając się, czy dobrze usłyszał (i czy w ogóle znał jeszcze kogoś takiego).

- Ty masz jednak słabszą głowę niż ja.

- Kurwa, boję się po prostu. - Paola oburzył się ponownie, uderzając w oparcie kanapy. - Wiadomo, że wołałabym tu zostać niż tam, ale... No, teraz to miły jesteś i w ogóle, ale jaka jest moja gwarancja?

- To spiszemy umowę. Potraktuj mnie jako wynajmującego.

Paola zastygła na moment, a jej nieco pijany umysł próbował przetworzyć to wszystko... I trochę zaszalał.

- A wiesz co? Mnie już wszystko jedno, możesz mnie nawet zabić. - Machnęła ręką, po czym sięgnęła z powrotem po swoje wino i wypiła do końca duszkiem. - Niech mojemu ojcu w pięty pójdzie, że przez jego fanaberie co do pieniędzy ja muszę mieszkać z jakimś alkoholikiem.

- Słucham? - Wtedy to Blaise się oburzył, bo to akurat ona właśnie bez mrugnięcia okiem wypiła naraz pół kieliszka. Ona tylko machnęła ręką.

- Nie jesteś może i alkoholikiem, ale padre nie musi tego wiedzieć. - Odstawiła kieliszek, po czym zaśmiała się głośno. - I wiesz co, gdybym była choć trochę bardziej pijana, to pewnie zaczęłabym cię całować. Cholera, wreszcie ktoś chce być dla mnie miły, milagro! - krzyknęła tak, że mógł usłyszeć ich cały budynek.

Blaise ponownie się jej przyjrzał, temu, jak atrakcyjnie wyglądała i postanowił zaryzykować:

- Nie sprzeciwiałbym się - powiedział pospiesznie i sięgnął ponownie po wino, by szybko czymś się zająć. Spodziewał się jednak, że ona nie zareaguje zbyt źle.

- Nie zachęcaj. - Paola zaśmiała się głośno; alkohol zaczynał powoli uderzać jej do głowy. - I lepiej się przestaw na hiszpańską kuchnię, Zabini, bo angielskiej nie da się jeść.

- Czyli się zgadzasz? - zapytał, nie wierząc, że mu się udało. Miał mimo tego nadzieję, że jednak tak.

- A, nie tak prędko. - Paola pokręciła my palcem przed nosem. - Pożyjemy, zobaczymy...

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniWhere stories live. Discover now