15🎄

2.5K 406 157
                                    

- Herbaciarnia? - zapytał Blaise, wchodząc z Paolą do tego samego miejsca, dzięki któremu ją odnalazł jakiś czas wcześniej. Było to dla niego dość traumatyczne wydarzenie, ponieważ słodycz tamtego miejsca zupełnie do niego nie przemawiała.

- Mówiłam ci, że właścicielka to moja przyjaciółka - wyjaśniła Paola, idąc przed siebie tak, jakby sama rządziła tamtym lokalem. - Planuje tu wprowadzić jedzenie inne niż desery, jeszcze się waha, ale ma świetnego kucharza, który nam coś załatwi. A, no i to do niej idziemy na wesele.

- Fantastycznie - powiedział Blaise z sarkazmem, wzdrygając się. Gdy rozejrzał się wokoło, zrozumiał, że już wiedział, jak będzie wyglądać tamto wesele. Pocieszał się jednak tym, że to Paola będzie wtedy przy jego boku.

Kiedy Paola dostała już specjalne zamówienie prosto z kuchni, pospiesznie wyszła z Blaisem z herbaciarni - by nie przyciągać uwagi innych klientów - a następnie zwróciła się do niego:

- To jak? Załatwiłam jedzenie, ty załatwiasz miejscówkę. Wracamy do ciebie czy masz lepszy pomysł?

- Do mnie, lepszego miejsca nie ma.

- Och, co za skromniś. - Paola przewróciła oczami, a następnie teleportowała się wraz z Blaisem z powrotem do jego mieszkania.

Usadowili się przy czarnym, połyskliwym stole. Blaise przywołał swoją czarną zastawę, a Paola wyjęła z torby niesamowicie pachnący makaron z serem i sosem kurkowym, który był jeszcze gorący.

Oboje prędko zabrali się za jedzenie, a Blaise natychmiast przyznał, że było to znacznie lepsze niż cokolwiek, co mógłby zjeść w Świnskim Łbie. Z tego też powodu zdziwił się, że Paola dłubała bez celu w swoim talerzu, nie chcąc nic zjeść.

- Nie mów, że ci nie smakuje, sama mi to poleciłaś - powiedział Blaise, na co Paola westchnęła, opierając swoje łokcie o blat.

- Nie o to chodzi, ja przecież wiem, że Jae gotuje niesamowicie... - wymamrotała, po czym odrzuciła widelec i przytuliła ręce do siebie. - Ech, chyba naprawdę się będę zbierać, Zabini, bo zaraz się rozryczę.

- Co jest? - zapytał Blaise, szczerze zainteresowany. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz w ogóle tak się przejmował czyimiś zmartwieniami: zawsze dobrze było mu bez wściubiania w nos w czyjeś sprawy.

- Bo właśnie zdałam sobie sprawę, że mam, kurwa, kolejny problem - odparła zniecierpliwiona Paola.

- Jaki?

- Ta wizyta w herbaciarni przypomniała mi, że miałam zorganizować wieczór panieński dla Llian. Ona ma urodziny pod koniec stycznia, więc idealnie by się złożyło, panieński i urodziny, ale za co ja jej teraz wynajmę jakiś lokal, jak w lutym już będę musiała zapłacić za dwie osoby za nasze mieszkanie, mieszkanie, które też jest za małe na tę imprezę, no i... Chujnia jest, Zabini. Mówiłam, że wszystko się wali.

Blaise nie zamierzał przepuścić tamtej okazji. Wyprostował się i powiedział pewnie:

- To zorganizuj tę imprezę tutaj, proste.

Paola zrobiła wielkie oczy.

- Słucham?

- No, chyba to mieszkanie jest wystarczająco duże - Blaise wskazał wolną dłonią na ogrom kuchni, w której wtedy jedli - a mój barek z alkoholem też widziałaś. Udostępnię ci go.

- I co, tak po prostu mi pozwolisz tu to zrobić? Wpuścić tu... - Paola prędko przeliczyła coś w głowie. - Co najmniej sześć dziewczyn? Gotowych się upić?

Blaise zaśmiał się pod nosem, dumny z siebie.

- Nie no, nie ma nic za darmo.

Jego rozmówczyni ponownie poprawiła swoje usadowienie, a następnie założyła ręce na piersi. Nie mogła zawieść Llian... Zatem była gotowa rozważyć jego propozycję.

- Czego chcesz?

- Dobrej kolacji - odparł Blaise bez cienia zawahania.

- Jasne. I do tego odwdzięczenia się w naturze.

- Dobrej kolacji i śniadania na następny dzień - dodał niewzruszony jej uwagą. - I byłoby doskonale, gdybyś zjadła ze mną.

- Ty masz jakiś fetysz jedzenia czy coś?

- Mówiłem ci już, że nie znoszę gotować. To jak? - zapytał, poprawiając swoje usadowienie. - Ja się grzecznie wyniosę do Notta albo Malfoya na czas tej waszej imprezy...

- No, zaraz mi jeszcze powiesz, że przyjdziesz jako tancerz erotyczny za obiad.

- A chciałabyś? - zapytał ze złowieszczym uśmiechem, bo czuł, że dziewczyna się zgodzi. - Ale ostrzegam, daję tylko prywatne występy. Więc bez twoich koleżanek.

- Dobra, niech ci będzie - burknęła wreszcie Paola. - Dostaniesz i śniadanie, i obiad, i kolację, stoi. Ale robię to tylko dla Llian.

Blaise był wybitnie zadowolony z siebie.

- Stoi - powiedział, wracając do jedzenia. - Ale wiesz, zawsze jest jeszcze druga opcja. Przeprowadzisz się tu i w ogóle nie będziesz musiała się martwić pieniędzmi.

- Przestań. Niewolnicę seksualną znajdź sobie gdzie indziej, mówiłam ci już.

- Wcale jej nie szukam - przekonywał Blaise. - Moja oferta nieustannie aktualna, więc jakbyś zmieniła zdanie, to wiesz, gdzie mnie szukać.

Paola złapała się za głowę, a następnie westchnęła głęboko.

Co ja robię ze swoim życiem...

Mimo wszystko, po wspólnym posiłku Paola wróciła do siebie z uśmiechem na twarzy - zamierzała ogłosić Llian dobrą nowinę. Na szczęście zastała ją w mieszkaniu, siedzącą przed mugolskim telewizorem.

- Liczę, że nie masz żadnych planów na dzień swoich urodzin - powiedziała Paola, wskakując na jasną kanapę, tuż obok przyjaciółki.

- O ile mój przyszły mąż niczego nie wymyśli, to nie - odparła roześmiana Puchonka. - A co?

- To oznacza, że już te plany masz, bo twoja najlepsza świadkowa organizuje ci najlepszy wieczór panieński na świecie.

- Żartujesz - powiedziała Llian z rozdziawionymi ustami. - Tak się cieszę, ale Paola... Przecież ja nie mogę cię o to prosić, wiem, że u ciebie teraz...

Paola zakryła jej usta ręką, kręcąc stanowczo głową.

- Nic się nie martw, dosłownie podpisałam pakt z diabłem, by ci to załatwić, ale jest załatwione. Miejscówka boska, alkohol drogi i dużo, a nic więcej ci nie powiem, bo to ma być niespodzianka. Daj mi tylko ewentualnie znać, czy jest ktoś, kogo absolutnie nie chcesz tam widzieć.

Llian przez chwilę nic nie mówiła, aż wreszcie łzy wzruszenia stanęły jej w oczach, a ona rzuciła się przyjaciółce na szyję.

- Jesteś najlepsza na świecie - wyszeptała Llian, na co Paola zaśmiała się żałośnie.

- Przynajmniej ty tak uważasz.

- Nie tylko ja - przekonywała szatynka, a następnie ujęła twarz Paoli w dłonie. - Obiecuję, że znajdzie się jakiś chłopak, który też będzie tak uważał. I będzie cię traktował jak królową, nie jak tamten idiota. A wiesz, że ja zawsze mam rację.

Paola zaśmiała się ponownie, po czym posmutniała. Naprawdę nie wiedziała, co odpowiedzieć, bo nie wierzyła w słowa przyjaciółki.

Chociaż z drugiej strony... Czy tym facetem zesłanym jej przez los mógł być ten przeklęty Blaise? Czy rzeczywiście nie przez przypadek spotkała go w ten sam wieczór, w który została porzucona?

Tego liczyła się wkrótce dowiedzieć.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniWhere stories live. Discover now