55🎄

1K 190 6
                                    

- Przystojny ten twój Blaise.

Paola uśmiechnęła się triumfalnie. Siedziała na tarasie z narzeczoną Diego, Chiarą Esposito, którą właściwie sama na niego wepchnęła. Kobiety zaprzyjaźniły się jeszcze w Beauxbatons, gdzie były na jednym roku. Jeszcze wtedy Paola nie spodziewała się, że Włoszka za kilka lat będzie siedziała z nią w jej rodzinnym domu z pierścionkiem zaręczynowym Del Toro na palcu.

Obie obserwowały Diego, Mateo oraz Blaise'a, którzy jak dzieci grali w gargulki w rozległym ogrodzie i podchodzili do tego aż zbyt poważnie. Paola z jednej strony cieszyła się, że jej kuzyni w ten sposób przyjęli Zabiniego do rodziny, a z drugiej kolejny raz utwierdzała się w przekonaniu, że mentalnie faceci zatrzymywali się na piątym roku życia.

- Wiem. - Paola nie przestawała się uśmiechać, popijając swoją kawę. - Ja nie wiem, jak to się stało. W jednej chwili ta fujara mnie zdradza, a w drugiej pojawia się Blaise i...

Urwała, by na niego popatrzeć. Uśmiechał się szelmowsko, najwyraźniej wygrywając z Mateo, a ona od tego uśmiechu nie potrafiła oderwać wzroku. Przerażały ją czasem uczucia, jakie ten cholernik potrafił w niej wywołać jednym spojrzeniem.

- To musiał być jakiś cud, Chiara. - Paola poprawiła usadowienie na wiklinowym fotelu, nie odrywając wzroku od ukochanego. - Ja... On jest taki... On myśli tak, jak ja. Nie mówi mi, że nie powinnam tyle pić, bo jestem damą. Nie mówi mi, że powinnam siedzieć ze złączonymi kolanami i zachowywać się w ogóle jak zakonnica. Poszedł dla mnie za tym idiotą, choć sam ucierpiał. Przyjął mnie, kiedy wszystko mi się waliło. Myślisz, że to zbyt piękne, żeby było prawdziwe czy...?

Chiara zachichotała. Odrzuciła krótkie, czarne włosy, a następnie posłała Paoli wymowne spojrzenie.

- To zależy... Zależy jeszcze od tego, jaki jest w sypialni.

- A skąd pewność, że ja wiem, jaki on jest w sypialni? - odparła Paola i prędko zakryła usta filiżanką z kawą, by nie pokazać rozmówczyni uśmiechu.

Chiara natychmiast parsknęła śmiechem.

- No, Paola, spójrz mi w oczy i powiedz mi, że z nim nie spałaś i się tylko przytulacie.

- Cicho bądź - szepnęła ostrzegawczo, śmiejąc się. - Przecież rodzina to by zawału dostała. Dziadek Ramon to zaraz kopnie w kalendarz, zanim będą te całe urodziny.

- Oj, przestań, dobrze wiesz, że jesteś jego ulubienicą w tej rodzinie.

- Szybko bym przestała być, gdyby wiedział, co robiłam w Anglii - szepnęła Paola, po czym obie się roześmiały.

- Czyli spałaś z tym twoim Zabinim - stwierdziła Chiara po chwili, tym razem pamiętając, by mówić cicho.

Paola ugryzła się w język.

Żebym tylko spała...

- No tak, no, zadowolona? - przyznała cicho, tym razem nie będąc już w stanie ukryć uśmiechu.

- I jak było?

Paola jeszcze raz zerknęła na pochłoniętego grą Blaise'a, czując, jak natychmiast wypełnia ją ciepło. Czuła się, jakby znowu była nastolatką i przeżywała pierwszą miłość jeszcze raz. Była zszokowana tym, ile emocji Zabini potrafił w niej wywołać. Gdyby zobaczyła siebie z boku, zapewne nazwałaby się durną.

- Lepiej niż sobie wyobrażasz - szepnęła w odpowiedzi, na co Chiara zareagowała perfidnym uśmieszkiem.

- No proszę, proszę. To musi być niezła zmiana po Felipe, co?

- A daj spokój. - Paola wzdrygnęła się. - Nie ma nawet co porównywać. Nie tylko w sypialni, w każdym aspekcie.

Chiara sama przyjrzała się omawianemu mężczyźnie, kolejny raz przyznając w duchu, że było z niego niemałe ciacho. Nie dziwiło jej to wcale; koło Paoli zawsze kręcili się jacyś faceci, a z jej urodą mogła w nich przebierać do woli.

- Dobra, wychwalasz mi go tu, ale co? Widzisz siebie z nim na dłużej czy jak?

Paola spojrzała w dół, pozwalając sobie zastanowić się chwilę.

- Chciałabym - powiedziała cicho. - Bardzo bym chciała, żeby coś z tego wyszło, ale po Felipe mam taki okropny strach gdzieś z tyłu głowy... On piękny nie był i znalazł zastępstwo. No a spójrz na Blaise'a. - Westchnęła, kierując wzrok z powrotem na partię gargulków. - On mógłby mieć każdą dziewczynę.

- Oj, no nie zapędzaj się, Paola. Aż tak przystojny to on nie jest.

- Tylko nie mów mi, że Diego wygląda lepiej, bo się pokłócimy. - Paola skierowała grożący palec w stronę rozmówczyni.

- To się nie liczy, bo to twój kuzyn! - mówiła Chiara ze śmiechem. - Nie powinien ci się podobać!

Nim Paola zdążyła się odgryźć, na tarasie pojawiła się wysoka blondynka, żona Mateo, wyglądająca co najmniej tak, jakby przebiegła maraton.

- Wreszcie ululałam Cristiano, nigdy chyba tak długo nie usypiał... A ci co, dalej w gargulki? - Wskazała na mężczyzn grających w ogrodzie. - Czasem to sobie myślę, że mój roczny syn jest bardziej dojrzały niż jego ojciec.

Paola i Chiara zareagowały na to śmiechem.

- Oj, Marcia, jeszcze się nie przyzwyczaiłaś, że wszyscy faceci to dzieci? - rzuciła Chiara.

- Właśnie, ja tam nadal nie wiem, co wy widzicie w tych moich kuzynach... - dodała Paola, kręcąc głową, po czym w ogrodzie wybrzmiał okrzyk triumfu, a zaraz za nim jęk agonii. Zaraz po tym Blaise, Diego i Mateo zaczęli zbliżać się do tarasu.

- Wygrałem - oznajmił Zabini z perfidnym uśmieszkiem na twarzy, który Paola od razu odwzajemniła.

- Dobry ten twój Zabini, Paola - rzucił Diego.

- A ja wiem. - Wyciągnęła rękę, by poklepać stojącego obok jej krzesła Blaise'a po policzku. On to akurat w wielu rzeczach jest dobry.

Zabini starał się tego po sobie nie pokazać, ale prawie obrósł w piórka, gdy tylko usłyszał te słowa. Łechtanie mu ego przychodziło Paoli aż zbyt łatwo.

- Wygrany miał dostać dobre wino, więc teraz mu je wisimy... - dodał zrezygnowany Mateo.

- O, czyli wygrałeś nam wino? - Paola spojrzała Blaise'owi w oczy, a potem przyciągnęła jego twarz do siebie, by go pocałować. - Mój ty bohaterze.

- Koniec świata. - Diego założył ręce na piersi. - Jak żyję, to nie widziałem, żeby Paola tak jakiegoś faceta rozpieszczała.

- Widocznie nie zasługiwali. - Wzruszyła ramionami, a następnie wstała, by złapać Zabiniego za rękę. - Jak już sobie pograliście, to my idziemy na spacer. Pokażę Blaise'owi, jak my tu ładnie mamy w Hiszpanii...

Niewiele później Blaise mocno trzymał rękę dziewczyny, gdy ta prowadziła go przez doskonale jej znane ulice Toledo oblane południowym słońcem.

- Cieszę się, że dogadałeś się z moimi kuzynami. To zawsze jedna przeszkoda z głowy.

- Ale i tak czekałem, aż będziemy sami.

Paola poczuła kilka motyli w brzuchu.

- Tak, tak, wiem, ty nie lubisz tłumów. Jeszcze tylko jutro te urodziny i będziemy mogli wracać...

- Hej, aż tak źle nie jest. Tu na pewo jest. Weselej niż w Anglii. Słońce świeci i takie tam.

- Coś ty się strasznie miękki robisz, Zabini. - Trąciła go biodrem, szczerząc się od ucha do ucha.

Blaise westchnął. Z początku wyglądało, jakby nie chciał tego przyznać, jednak ostatecznie się poddał.

- To twoja wina.

- No oczywiście.

- Jak tak dalej pójdzie, to będziesz musiała zostać moją żoną, bo nie zamierzam się zmiękczać od nowa.

A choć Paola przeżywała już zaręczyny, w tamtej chwili oblała się rumieńcem, który zapiekł ją w policzki.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz