18🎄

2.3K 390 118
                                    

Po śniadaniu Blaise musiał wrócić do pracy, by uporządkować raporty i już nie wrócił do mieszkania, więc Paola zaczęła dekorować jego wielki salon dziesiątkami różowych i białych serpentyn, balonów oraz cekinów. Wkrótce do pracy dołączyła się Polina, a także i jej siostra, Valeria, która również przyjaźniła się z Llian. Zaraz po tym zjawiła się jeszcze Georgia, szkolna przyjaciółka przyszłej panny młodej.

- Wow, ale to miejsce jest naprawdę... Luksusowe - stwierdziła Polina, stając na środku salonu i rozglądając się po całym pomieszczeniu połączonym z kuchnią. Najbardziej ze wszystkich pasowała do tamtego wnętrza, zwłaszcza ze swoimi prawie że białymi włosami, satynową, ni fioletową, ni różową sukienką, liczną biżuterią i szpilkami.

- Jak ty je w ogóle znalazłaś? - zapytała Georgia.

- Ma się te znajomości, nie? - odparła Paola, śmiejąc się nerwowo, bo nie chwaliła się nikomu, jak zdobyła mieszkanie... I wolała, żeby to nie wyszło.

- A dziś pijemy do oporu, prawda? - zapytała Polina, kładąc dłoń na ramieniu Paoli. - Moja najcudowniejsza siostra obiecała, że jeśli będę miała kaca, to się mną zajmie - dodała, patrząc z miłością w oczach na Valerię.

- No jak już nie piję, to mogę ci pomóc. - Valeria przewróciła oczami, choć się uśmiechała. - Tylko żebyś nie szalała tak co tydzień.

- Val, no co ty, przecież ja mam biznes do prowadzenia. Tylko dziś i na weselu, prawda, Paola?

- Naturalnie - przyznała rozbawiona brunetka. - Trunków tu nie brakuje, to zapewniam. Ale zacznijmy kulturalnie, od szampana, toastu...

- Oczywiście - odparła Polina, a następnie wymieniła z Paolą porozumiewacze spojrzenia, na które się roześmiały.

- Ja jestem singielką już równo miesiąc - ogłosiła Paola, poprawiając ramiączka swojej czarnej sukienki. - Zatem mogę robić wszystko, co mi się żywnie podoba.

- Jak to jesteś singielką? - zapytała zdumiona Georgia, odwracając się od kominka, na którym ustawiała świece.

- Troy ci nie mówił? - odparła równie zdziwiona Paola. - Mój narzeczony rzucił mnie w barze, w wigilię Bożego Narodzenia. Wybrał Marię.

- Przykro mi... - powiedziała Georgia, ale Paola machnęła niedbale ręką, nie chcąc ciągnąć tematu, bo wtedy mogłoby się okazać, że jednak ją to obchodziło.

- Lepiej ty powiedz, jak ci się układa z Troyem.

Na te słowa Georgia nieco się zawstydziła.

- Aaa bardzo dobrze... - odparła, drapiąc się po szyi. - Nie chcę zapeszać, ale on niedługo zmienia pracę i podsłuchałam trochę, że podobno planuje się oświadczyć...

- No masz, zaraz będzie kolejna pani młoda. Szalejecie wszystkie - zauważyła Polina.

- To gratulacje - powiedziała Paola, starając się uśmiechać, choć tak naprawdę poczuła się jeszcze gorzej niż wcześniej.

Ostatecznie w mieszkaniu Blaise'a pojawiły się jeszcze cztery dziewczyny: Phoebe, Jane, Adele i, naturalnie, Llian. Ta ostatnia miała białą sukienkę przed kolano, zapowiadającą jej suknię ślubną i naprawdę promieniała, wciąż dziękując wszystkim za zorganizowanie dla niej tamtego przyjęcia, a zwłaszcza Paoli. Osiem dziewcząt usadowiło się w udekorowanym salonie, a Paola zamierzała nalać wszystkim szampana, gdy Llian nagle zasłoniła swoją lampkę.

- Czekaj, Paola, nie nalewaj mi.

- Jak to nie? - Brunetka niemal od niej odskoczyła. - Llian, co ty, przecież to twój wieczór dzisiaj.

- Poczekaj, proszę. I może... Mamy jakiś sok? Albo herbatę najlepiej?

- No herbata jest dla ciebie zawsze...

To było kłamstwo. Paola nie przygotowała żadnej herbaty, bo liczyła na to, że tamten wieczór będzie się opierał raczej na napojach wyskokowych... Miała jednak nadzieję, że Zabini trzymał gdzieś jakąkolwiek. Zanim jednak ruszyła do kuchni, Llian gestem poprosiła ją, żeby z powrotem usiadła obok niej na czarnej kanapie.

- Dziewczyny, posłuchajcie... - zaczęła Llian, nerwowo poprawiając swoje loki, które tamtego dnia niewysoko upięła. - Chciałam właśnie korzystać z tego, że wszystkie tu jesteście i powiedzieć wam jednocześnie. Ja nie będę dziś piła, ani na weselu, bo... Jestem w ciąży.

Po tych słowach zapadła cisza na kilka sekund, aż przerwała ją Georgia.

- Llian!

- O Boże, gratulacje! - zawołała siedząca obok Phoebe, rzucając się przyjaciółce na szyję.

Polina i Adele w tym samym czasie pisnęły z radości, a Valeria zaczęła klaskać.

- Boże, to cudownie, a przyszły tatuś wie? - zapytała podekscytowana Jane.

- Wie, od razu mu powiedziałam, tak się ucieszyłam, a on się cieszy chyba jeszcze bardziej. Wiecie, gdy skończyłam Hogwart, ta uzdrowicielka powiedziała mi, że mogę nie mieć dzieci, a tu taka niespodzianka - wyjaśniła Llian, nieustannie szczerząc się od ucha do ucha.

- Który to miesiąc? - zapytała Georgia.

- To jest dopiero końcówka pierwszego.

- No, czyli się nieźle bawiliście w tych Alpach - stwierdziła Polina, uśmiechając się znacząco.

- Polina! - zawołała Llian, wywołujac u niej tylko śmiech. - Przypadkiem się dowiedziałam, wymiotowałam ostatnie kilka dni i chciałam po prostu to wykluczyć... Ale proszę, nie mówcie nikomu, chcemy to ogłosić na weselu.

- Pewnie, nikomu nie powiemy - zapewniła ją Adele.

- No to słuchajcie, myślę, że dziś pijemy jeden toast za zdrowie Llian i dzidziusia, a później odstawiamy alkohol, żeby Llian nie czuła się wyłączona - powiedziała Georgia głośno, na co Llian pokręciła głową.

- Dziewczyny, nie musicie, jeśli chcecie, to...

- Nie ma o czym mówić, Llian - wtrąciła Valeria.

- Jest mama na pokładzie, musimy cię pilnować - zauważyła Adele.

- Zresztą to twój wieczór! - argumentowała Jane.

- Będziemy ciociami! Musimy być odpowiedzialne! - zawołała Phoebe, wyraźnie rozczulając przyszłą pannę młodą.

- Dziękuję wam, to naprawdę wiele dla mnie znaczy...

Dopiero w tamtej chwili wszyscy zorientowali się, że Paola jak dotąd w ogóle nie zareagowała na wiadomość Llian - przeciwnie, siedziała tam z otwartą buzią, tak, jakby ktoś trafił ją zaklęciem oszałamiającym.

- Paola, nie cieszysz się? - zapytała Polina, uderzając ją w ramię. Dopiero wtedy Paola wyrwała się z transu.

- No co wy, bardzo się cieszę! - zawołała, prostując się nagle. - Jestem tylko trochę w szoku...

Llian spojrzała na nią z uśmiechem.

- Paola wie, jak bardzo traciłam nadzieję i już się nawet pogodziłam z tym, że dzieci nie będzie.

- Cieszę się twoim szczęściem, Llian. - Paola pospiesznie położyła swoją dłoń na ręce przyjaciółki. - I zapowiadam portret bobasa, jak się tylko urodzi.

- Obowiązkowo - odparła Llian ze śmiechem.

- To ja... Pójdę ci zrobić tę herbatę, w takim razie. - Paola wstała i pospiesznie ruszyła do kuchni, by ukryć swoją niezadowoloną minę.

Była bardziej niż załamana. Cieszyła się, że Llian była szczęśliwa, ale ta wiadomość o dziecku tylko przypieczętowała to, o czym Paola ciągle myślała: jej przyjaciółka miała idealne życie, a u niej wszystko się waliło... W salonie rozgorzała dyskusja o tym, czy będzie to chłopczyk, czy dziewczynka, jak zostanie urządzony pokój dziecka... Paola słuchała tego ze ściśniętym sercem i tamtego wieczoru nie mogła nawet pomóc sobie zapomnieć.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang