39🎄

2.4K 389 61
                                    

Po kolacji, która dla podniebienia Blaise'a była zbawieniem, oboje postanowili się już położyć. Zabini był zmęczony już wcześniej, a po posiłku zrobiło się tylko gorzej, natomiast Paolę wycieńczyły wydarzenia tamtego dnia.

Mimo tego wszystkiego, co wydarzyło się wcześniej, Paola nie chciała wpakowywać mu się do łóżka tak po prostu - choć pytać o pozwolenie też nie zamierzała. Dlatego zdecydowała się wybadać sprawę, stając w wejściu do jego sypialni, w której on się już wygodnie ułożył.

- I co... Położymy się tak po prostu obok siebie, jak stare, skłócone małżeństwo? - zapytała, oświetlona jedynie marną, żółtawą lampką, która stała za łóżkiem chłopaka.

Blaise, któremu oczy same się zamykały, dał radę jeszcze zmierzyć ją wzrokiem i zawiesić go na jej udach, częściowo odsłoniętych przez czarną koszulę nocną.

- Gdybym nie musiał iść jutro do tej pieprzonej pracy, to nie kładlibyśmy się jak stare małżeństwo.

Paola zaśmiała się pod nosem, przekonując się po raz kolejny, że ona i Blaise nadawali na tych samych falach.

- Oj, to się wyniosę, żebyś się wyspał, pracoholiku... - powiedziała, już chcąc wyjść, a wtedy Zabini zerwał się do pozycji siedzącej.

- Ej, ej, a ty gdzie?

- Trzy sypialnie i mamy korzystać tylko z jednej? - powiedziała Paola, tylko się  z nim drocząc. Wtedy miała już pewność, że nigdzie stamtąd nie pójdzie.

- Dwuosobowe łóżko i mam tu spać sam? - odgryzł się bez zawahania.

Kolejny uśmiech pojawił się na twarzy Paoli, która ostatecznie zamknęła drzwi i połowicznie wskoczyła na łóżko, a Blaise złapał ją w ramiona i przyciągnął do swoich ust, aż oboje wylądowali przytuleni do siebie - i tak zasnęli najgłębszym, najspokojniejszym snem, wreszcie szczęśliwi.

Paola już dawno nie spała tak dobrze; obudził ją jednak nagły ruch - coś ciepłego zaczęło odsuwać się spod jej policzka i bardzo jej się to nie spodobało.

Otworzyła nieco oczy; tym czymś był tors Blaise'a, który próbował się spodniej wysunąć. Kiedy zobaczył, że uniosła głowę, wykorzystał ten moment, by wstać.

- Ugh... Zabini, no... Nie zabieraj mi poduszki - burknęła Paola, a Blaise, stojący do niej tyłem, uśmiechnął się.

To był ich pierwszy prawdziwie wspólny poranek, a on już nie potrafił się doczekać kolejnych.

- Dziś muszę.

- Która jest w ogóle godzina? - jęknęła Paola, szukając prawdziwej poduszki, którą mogłaby zastąpić ciało Zabiniego. Zauważyła przy tym, że w pokoju wciąż było ciemno.

- Przed szóstą.

- Madre de Dios, przecież to środek nocy... - Paola złapała się za głowę. - Żywcem mnie nie wezmą, wracam spać - dodała, ostentacyjnie nakrywając się ciemnofioletową kołdrą. Blaise zaśmiał się sam do siebie po raz kolejny.

- Wrócę po południu, ale jutro już raczej nie będę musiał tam iść - wyjaśnił jej, szukając w swojej szafie czegoś do ubrania.

- Akurat za ten czas zdążę zrobić coś dobrego... - mruknęła, a choć chciała zamknąć oczy, zmuszała się do ich otwarcia, by podziwiać marnie widoczną sylwetkę Blaise'a stojącą przy szafie. - Ej, Zabini...

- Tak?

- A jak tu ktoś przyjdzie w międzyczasie, to co mam powiedzieć?

- Jak to co? - Blaise spojrzał na nią nieznacznie z uniesionymi brwiami. - Że jesteś panią domu, a że jak ktoś chce coś ode mnie, to wrócę później.

Paola zachichotała cicho, po czym nagle spoważniała.

- Nie no... Ale tak serio mówisz?

Blaise wyciągnął jakieś ubrania z szafy, zamknął ją, a następnie odwrócił się do Paoli.

- Mówiłem ci, że to teraz twój dom. O ile to nie moja matka, to otwieraj komu chcesz.

- No, akurat twojej mamie wolałabym się podobać...

- Dla mnie to nie ma znaczenia. Ona nigdy nie liczyła się z moim zdaniem. - Blaise spojrzał na zegarek, po czym westchnął zirytowany. - Muszę się zbierać szybciej, bo nie zdążę. A gobliny są wredne.

- Ta, spotkałam kiedyś jednego... - mruknęła Paola, zakopując twarz w poduszce. - To miłej roboty, czy coś.

Blaise spojrzał na nią po raz ostatni, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nachylił się i pocałował ją w głowę, bo usta miała schowane, a wtedy Paola ponownie się podniosła.

- Ej, jak tak, to poczekaj... - Złapała go za koszulkę, nie dając mu się nawet wyprostować, by złożyć ten ostatni pocałunek na jego ustach.

Blaise wreszcie wyszedł z sypialni, a Paola przytuliła się do kołdry z zamkniętymi oczami i rozmarzoną miną - na Merlina, jak jej było dobrze, najlepiej od, zdawało się, kilku lat. Mimo wszelkich problemów, w tamtej chwili zupełnie o nich zapomniała, miała gdzieś odrzuconą pracę, byłego narzeczonego, niedogadanie się z rodzicami... Była zwyczajnie upojona radością i nie zastanawiała się już nawet nad tym, czy to nie było szaleństwem. Wreszcie zrobiła coś, co przyniosło jej szczęście i była z siebie dumna.

Kilka godzin później była w miarę wyspana, ogarnięta i gotowa pójść na zakupy, bo to, co Blaise miał w lodówce nie nadawało się na ucztę, którą zaplanowała. Zamierzała mu się odwdzięczyć, ale też zapewnić sobie trochę dobrego i sięgnąć po owoce morza, a także nieco pikantnych przypraw. Zabini nawet nie wiedział, jak jego dieta miała się wtedy zmienić.

Po drodze Paola nie potrafiła nie wstąpić do sklepu Poliny, by z nią pogadać i w pewnym sensie pochwalić się rozwojem wydarzeń. Ku jej zadowoleniu, znalazła ją tam, a gdy Polina pomogła jakiejś klientce, sama podeszła do wyszczerzonej przyjaciółki.

- Niech zgadnę, ktoś tu miał dobrą noc - powiedziała Polina w ramach przywitania, poprawiając jasnoróżowe futro, które miała na sobie.

- Taaaaak, choć nie taką, jaką sobie wyobrażasz - odparła Paola, opierając głowę o marmurową ścianę. - Co tu dużo mówić, Pola. Było chujowo, a jest zajebiście. Udało mi się z tym Blaisem. Zobaczymy, gdzie to prowadzi, ale na razie jest po prostu... Raj.

- Ta to ma życie...

- Ej, bez przesady - zaprotestowała brunetka. - Mam jeszcze kilka zleceń, ale tak po tym to robota mi się skończy, więc muszę znowu szukać jakiegoś wydawnictwa czy coś... To tylko uczucia mi się zaczynają na nowo układać.

- Nie no... Powiedziałabym, że ci zazdroszczę, ale u mnie ostatnio też jest coraz lepiej. Chyba coś z tego będzie z tym Theo. - Wypowiadając ostatnie słowa, Polina odrzuciła swoje niemalże białe włosy na plecy. - Pierwszy facet, który ciągle przy mnie skacze.

Paola nie była w stanie powstrzymać śmiechu, gdy przypomniała sobie Notta w mieszkaniu Blaise'a. Nie wątpiła, że tamten dosłownie skakał wokół blondynki, ale skoro ona była szczęśliwa, to nie zamierzała tego kwestionować... I nie mogła się doczekać, aż opowie o tym Zabiniemu.

- Musimy to opić któregoś dnia. Wypić za nowe miłości - stwierdziła Paola, a Polina pokiwała głową z aprobatą, pstrykając.

- O, a to jest najlepszy pomysł, o jakim dzisiaj usłyszałam.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniWhere stories live. Discover now