25🎄

2.4K 400 112
                                    

- Wróciłam... I przyniosłam jedz... Jedzenie...

Kiedy Paola weszła ponownie do mieszkania Blaise'a - sama, bo dał jej wcześniej klucz - była zaskoczona. Światła wszędzie były przygaszone, a salon udekorowany dziesiątkami zapalonych świeczek, tworzących niepowtarzalny klimat. Pierwszy raz zobaczyła też ogień w kominku.

Zrzuciła torbę ze swoimi rzeczami w przedpokoju, trzymając w rękach tylko pudełko z jedzeniem na wynos, które zabrała z herbaciarni. Rozejrzała się, nosem wciągając przyjemny, słodkawy zapach, którego nie umiała do końca określić.

- Niezły klimacik - powiedziała, z salonu zauważając Blaise'a w kuchni. Miał przygotowane trzy butelki wina.

- Świeczki zapachowe podobno relaksują - odparł, odkładając na jej widok kieliszek, który wycierał.

- Podoba mi się. - Paola uśmiechnęła się, zauważając świeczki także w kuchni. Mieszkanie ogarniało ciepło z kominka kontrastujące z ziąbem panującym na podwórku, przez co Blaise nie dopiął nawet swojej koszuli, a gorąc podbijał wszelkie zapachy wydzielane przez świeczki. Atmosfera zrobiła się zwyczajnie niepowtarzalna, a ona nie zamierzała się przed nią bronić; wszystko było lepsze, niż wracanie myślami do problemów.

- Poświętujmy twoje rozstanie.

- Słucham? Poświętujemy?

- To w zasadzie trochę jak panieński - przekonywał Blaise. - Musisz zacząć o tym myśleć tak, jakbyś ty się uwolniła, a nie była stratna.

Zaśmiała się, lecz jej brązowe oczy zabłysnęły z ekscytacji.

- To jak jest celebracja, to ubiorę coś lepszego.

Zanim Blaise mógł dopytać, wróciła do przedpokoju, wzięła torbę i poszła do łazienki, a już po chwili wyszła z niej z rozpuszczonymi, idealnie pokręconymi włosami i w czerwonej sukience, tej samej, którą miała na sobie w sylwestra.

Postawiła pudełko z jedzeniem obok wina, mówiąc:

- Jemy.

- I pijemy.

- Jak najbardziej.

Zaczęli tamtą kolację przy stole, jednak, nie żałując sobie wina, szybko stracili poczucie czasu, czy też nawet świadomość tego, co ich otaczało.

Przenieśli się na kanapę; byli wtedy oboje wyjątkowo upojeni, a nie zamierzali jeszcze przestać... Dopóki nie przerwała im rozmowa sprowokowana przez ich rozwiązane przez alkohol języki. Mówili o związkach swoich znajomych, nieświadomie robiąc to, co w czasie sylwestra - on bawił się jej ramiączkiem, a ona kołnierzem jego koszuli.

- Kurwa, Blaise... Przecież ty wiesz, że mi się podobasz - wymajaczyła Paola, ledwo zdając sobie sprawę z tego, co mówiła. Jej pijana głowa miała już dosyć gadania o innych.

- A ty, Paola, nie wiesz, że też mi się podobasz? Cholernie? - odparł Blaise, któremu wino dodawało niezmierzone pokłady odwagi.

- I co zrobimy z tym fantem? - zapytała Paola, przysuwając się tak blisko jego twarzy, że czuła jego oddech.

- Jest wiele rzeczy, które chciałbym z nim zrobić.

- Och...

Paola, uznawszy te słowa za zaproszenie, ku zaskoczeniu pijanego Blaise'a, podniosła nogę i prędko usiadła okrakiem na jego udach. Jej sukienka podniosła się przy tym niebezpiecznie wysoko, ale ona tego nawet nie odczuła.

Blaise'owi na moment zabrakło tchu. Skierował wzrok na jej oczy, a później na dekolt, znajdujący się niebezpiecznie blisko jego własnej twarzy - a to wszystko przy rozdziawionej buzi.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniWhere stories live. Discover now