52🎄

1.4K 252 16
                                    

Niewiele później Paola trzęsła się z przyjemności, a potem próbowała złapać oddech, podczas gdy Blaise już wstał i wyglądał na zdecydowanie zadowolonego z siebie.

- Ja... - Paola złapała się za pierś, licząc, że to jakoś uspokoi jej serce. - Ja nie wiem, gdzie ty się tego nauczyłeś, Zabini.

On zaśmiał się triumfalnie, kciukiem ocierając usta. Poziom satysfakcji, którą wtedy odczuwał, był nie do opisania; żadna z jego dotychczasowych dziewczyn nawet nie chciałaby spróbować tego, co z Paolą mógł robić zawsze. To był kolejny z wielu już powodów, dla których mógłby ją traktować jak królową... Bo prawdą było, że Blaise'a Zabiniego trudno było zadowolić, a ona potrafiła to zrobić nawet tylko leżąc i pachnąc.

- Ważne, że działa - odparł dumnie.

- No... Działa... - Paola pokiwała głową, marząc o tym, by powrócić do uczuć, które targały nią jeszcze przed momentem.

- Chodź do sypialni.

- Chodź? Ja teraz nie wstanę.

Blaise ponownie obdarzył ją szelmowskim uśmieszkiem.

- Nie każę ci wstawać.

Zanim Paola zdążyła zapytać, o co mu chodziło, Blaise ustawił się z boku i powoli ułożył w swoich rękach, by ostatecznie podnieść ją całą. Paolę to zaskoczyło, ale z radością owinęła ręce wokół jego szyi, by poczuć się pewniej.

- Jak ty mnie na rękach od tego nosisz, to może jednak częściej powinnam cię wysyłać na te wyjścia z kolegami. - Zaśmiała się, kiedy zaczął z nią iść w kierunku sypialni, widząc, że pomimo rozbudzenia, jakie jej zapewnił, wciąż była senna.

- Ja chyba też to polubię - odparł, pławiąc się w tym uczuciu jej ciepłego ciała przylegającego do niego.

Chwilę później Blaise ułożył ją na łóżko niczym dziecko, a następnie okrył kołdrą, a wtedy Paola nie chciała się już stamtąd ruszyć.

- Mmm... Nie no, ja idę spać... - oznajmiła, przekładając się na brzuch i wtulając się w poduszkę. - Za dobrze mi tutaj...

Zadowolony z siebie Zabini, który myślał nieustannie o tym, że takie wieczory chyba polubi jednak bardziej niż te w barze, ucałował jej nagie ramię.

- Śpij, ja idę pod prysznic.

- Mhm... - mruknęła już z przymkniętymi oczami. - Dzięki, Zabini - dodała z ostatnim uśmiechem, który był zdecydowanie szczery.

Paola zasnęła bez Blaise'a, a także bez niego się obudziła, co nieco ją zmartwiło. Choć z minionej nocy miała dobre wspomnienia, powrócił do niej strach.

- I gdzie on znowu polazł? - szepnęła sama do siebie, po czym jak najszybciej zeskoczyła z łóżka, by go odnaleźć.

Nie zdążyła jednak nawet narobić rabanu... Blaise'a znalazła w kuchni, w samych dresach, jak gdyby nigdy nic przygotowującego coś przy blacie.

- To ty tutaj? - zapytała z niedowierzaniem, uświadamiając mu, że w ogóle się tam pojawiła.

- A gdzie miałbym być? - Posłał jej uśmiech. - Kawy?

Paola myślała, że jeszcze po części śni. Ale podeszła do chłopaka i w istocie: widziała dwa kubki z kawą, którą przygotował, przyjemny aromat dosięgnął jej nozdrzy...

- Ty to robisz wszystko, żebym za ciebie wyszła, co? - powiedziała rozanielona, a następnie obdarzyła go niespodziewanym, namiętnym pocałunkiem w usta, czym przyprawiła go o motyle w brzuchu. - Nie dość, że kawa, to jeszcze taka, jaką lubię.

Do Blaise'a powróciły słowa, które zadeklarował w dworze Malfoyów.

- A chciałabyś? - zapytał od razu, choć tym razem jej nie zaskoczył.

- No, ale bez przesady. Za dużo komplementów ci już prawię, widzę...  Ale jak o tym mówimy, to w zasadzie jest sprawa.

- Chcesz mi się oświadczyć - odgryzł się Blaise będący w wyjątkowo dobrym humorze. Paola czuła się dokładnie tak samo, więc udała prychnięcie oburzenia, choć wciąż się przy tym uśmiechała.

- Chciałbyś - powiedziała, po czym usadowiła się na wyspie kuchennej. - Chodzi o coś gorszego, niestety.

Wtedy Blaise spoważniał i, zapominając o szybkim śniadaniu, które chciał przygotować, skupił się już w pełni na dziewczynie.

- Nie mów, że znowu ten popapraniec za tobą łazi.

Paola pokręciła głową.

- Na szczęście na razie cisza. Ale niedługo mogę go znowu spotkać... - Westchnęła. - Za jakieś dwa tygodnie muszę wrócić do Hiszpanii. Mój dziadek ma urodziny. Osiemdziesiąte. A wiesz, to jest taki nestor naszego rodu. No ogółem nie ma opcji, że ominę tę imprezę, jedyną akceptowalną wymówką jest śmierć... Choć nie wiem, czy i wtedy rodzice by mi wybaczyli.

- I czemu to problem? Przecież możesz jechać, nie?

- Tak, tylko... Nie chciałbyś może... Pojechać tam ze mną? - zapytała z nieukrywaną nadzieją w głosie, czym trochę go zaskoczyła.

Z jednej strony, skoro byli razem, to nic dziwnego, że chciała go tam zabrać, a z drugiej wizja poznania jej rodziców jawiła mu się jako nieco przerażająca.

- Znaczy, w ogóle cię nie przymuszam, jak coś, to bez problemu pojadę sama - powiedziała po tym, jak przez chwilę jej nie odpowiadał. - Wiem, że poznanie całej mojej rodziny jednocześnie to może być niekomfortowe i w ogóle... Po prostu... Ja tam będę miała przechlapane, bo przecież będzie każdy mój kuzyn, wujek, ciotka, będą dopytywać, gdzie Felipe, co ze ślubem, pewnie będą mnie obwiniać... Na samą myśl już mam dość.

Blaise spojrzał na swoją kawę, jakby ta mogła mu poradzić, co zrobić, bo przyjaciół do rad raczej nie miał. Draco i Aurora znali rodziców tej drugiej osoby już od dziecka, więc nie mieli o takich pierwszych spotkaniach żadnego pojęcia. Nott tym bardziej na niczym się nie znał, bo Polina z rodziną po prostu nie rozmawiała, zresztą czy jego by pytał o rady? Pomijając to, że to spotkanie mogło być co najmniej niezręczne, zwłaszcza zważywszy na to, jak Paola opisywała swoich rodziców, to jeszcze ciągnąć się do Hiszpanii...

Spojrzał jednak z powrotem na Paolę i jego natura, ta, która normalnie kazałaby mu zamknąć się w domu i najlepiej nigdy do tego tematu nie wracać, odeszła w zapomnienie. Nie potrfił jej odmówić. Nie mógł jej zostawić, nawet jeśli ten pomysł nadal nie do końca mu się podobał. Tak chyba działała ta cała miłość...

- Pojadę z tobą - powiedział wreszcie, zastanawiając się, czy tego pożałuje... A potem ujrzał szczerą radość na jej twarzy i od razu poczuł, że nie.

- Naprawdę? - Jej oczy wręcz zalśniły.

- A kto ma z tobą jechać, jak nie ja? - zapytał wreszcie, jakby chwaląc samego siebie za tamtą decyzję. - I tak kiedyś będę musiał poznać twoich rodziców. Poza tym, nie pozwolę nikomu cię obwiniać.

Paola myślała, że roztopi się tu i teraz. Odłożyła kawę, patrząc na niego z poruszeniem.

- Blaise, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. Będzie mi o wiele lżej, o wiele łatwiej... - Dziewczyna wtuliła się w niego, a następnie złożyła pocałunek gdzieś na jego szyi. - To tylko jeden wieczór, obiecuję. A poza tym pokażę ci Hiszpanię, wyciągnę nawet... O, wyciągnę wreszcie ten mój strój do flamenco, tak jak obiecałam...

Blaise nie potrafił się nie uśmiechnąć, czując już nie strach, a ogromną satysfakcje.

- W takim razie trzymam cię za słowo.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniWhere stories live. Discover now