Rozdział 19

173 25 84
                                    

Nie Mingjue stał, szykując się do wyjścia z Nieczystego Wymiaru. Młodszy brat bez słowa go wyminął nie racząc go nawet spojrzeniem. Wciąż był zły za to co stało się z jego rzeczami.

- Nawet nie myśl, że zacznę żałować tego co zrobiłem. - powiedział spokojnie starszy z braci.

Chłopak słysząc jego wypowiedź nawet się nie zatrzymał. Nie miał siły się złościć a tym bardziej udawać.

- Słuchaj jak do ciebie mówię! - lider sekty nie wytrzymał. - Meng Yao powiedział, że mam mu dać dwa miesiące, aby przyniósł mi głowę tego łotra Xue Yanga. Wiem, że cię to z jakiś powodów interesowało, więc teraz już wiesz jaki jest jego ostateczny wyrok.

Nie Huaisang nie dał po sobie poznać, że trochę przeraziła go ta informacja. Jednak po chwili doszedł do siebie przypominając sobie o pewnych rzeczach.

Prędzej Trzeci Brat umrze niż przyniesie głowę Xue Yanga. - zadrwił w duchu.

Mo Xuanyu nie przestawał martwić się o sprawę Xue Yanga. Od jakiegoś czasu siedział w ciemnych i zimnych lochach. ChiFeng-Zun nie chciał ustąpić, pomimo że minęło tyle czasu. Chciał by Xue Yang zapłacił swoją krwią. Miał poparcie ze strony innych sekt, jednak widząc że Lanling Jin go ochrania, przestały w tę zbrodnie ingerować. Jednym który cały czas nieustępliwie został tego samego zdania był Xiao Xingchen.

Chłopiec chciał jeszcze raz odwiedzić sprawcę zbrodni, lecz nie miał pojęcia jak to zrobić. Sam by się tam nie dostał a proszenie byłego prześladowcy było poniżej jego możliwości. Nie był do niego negatywnie nastawiony, ale nie chciał się narażać. Dodatkowo Xue Yang i Huaisang naprawdę byliby źli gdyby to zrobił.

- Xuanyu, chcesz napić się ze mną herbaty? - zapytał uprzejmie Jin Guangyao.

- Bardzo chętnie. - odrzekł szczęśliwy.

Często przesiadywał z nim w ten sposób. Zazwyczaj odbywali te rozmowy w ogrodzie, jednak na dworze było jeszcze za zimno na takie czyny.

- Słyszałem, że ostatnio nie było cię w Wieży Złotego Karpia, podczas gdy ja byłem w Nieczystym Wymiarze. - zaczął starszy z braci.

Xuanyu o mało nie zakrztusiłby się herbatą. Ze wszystkich możliwych tematów ten był najgorszy na rozpoczęcie konwersacji.

- Byłem po prostu się przejść. - odparł szybko. - Przez sprawę Yueyang Chang i parę innych rzeczy czuję, że popadam w kryzys egzystencjalny.

- Naprawdę? - uniósł brwi. - Jeśli czujesz się przygnębiony możesz mi powiedzieć o swoich zmartwieniach. Na pewno je razem rozwiążemy. Poza tym nie powinieneś wychodzić na tak długi czas na dwór. Nie chcę żebyś zachorował.

Uczeń na chwilę się zawahał, zastanawiał się, czy może powinien powiedzieć o Xue Yangu i rzeczywiście się go zapytać, co wie o tej sprawie. Z drugiej strony nie chciał by jego brat myślał, że go podejrzewa o jakieś niecne czyny.

- Czy mógłbym zobaczyć się z Xue Yangiem? - odezwał się nieśmiale.

LiangFeng-Zun zmarszczył na chwilę czoło, po czym odrzekł:

- To nie będzie proste. Wszystko zależy, czy ojciec się na to zgodzi. Spróbuję zrobić co w mojej mocy by go przekonać. Jednak ojciec ostatnio nie chce mnie słuchać. - westchnął.

Chłopiec posmutniał na te słowa. Jin Guangyao od jakiegoś czasu chodził zaniepokojony. Xuanyu już dawno to zauważył, lecz nie miał pomysłu jak mu pomóc.

- To dlatego ciągle odrzuca projekt z wieżami strażniczymi?

- Jak się dowiedziałeś? - próbował ukryć ździwienie wywołane tym faktem.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuWhere stories live. Discover now