Rozdział 9

194 29 60
                                    

Dziękuję wszystkim, którzy dają gwiazdki i komentują.

Sekty zaczęły przybywać. Xuanyu z wielkim wyczekiwaniem wypatrywał sekty Yunmeng Jiang.
W tym roku jesień była wyjątkowo ciepła. Można by nawet porównać ją do chłodniejszego lata.

- Sekta Jiang z Yunmeng! - rozległ się głos.

Chłopiec z radością spojrzał w tamtym kierunku. Rzeczywiście Jin Ling był wraz z swoim wujem Jiang Chengiem. Obok nich zauważył również swojego brata - Jin Guangyao.

- Witaj liderze sekty Jiang. - oznajmił Jin Guangyao.

LiangFeng - Zun jak zwykle starał się z jak największą życzliwością przyjmować swoich gości. Mo Xuanyu właściwie chciał do nich podejść, ale widząc twarz lidera sekty Jiang wolał trzymać się z daleka.

Jiang Wanyin wyglądał na osobę wiecznie złą na wszystkich i na wszystko. Lecz ten który znał go to wiedział, że taki już jest i, że po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić.

Ale Xuanyu nie znał go, więc nie mógł tego wiedzieć. Kilka razy się z nim widział, kiedy lider sekty Jiang przyjeżdżał po Jin Linga. Ale za każdym razem miał wrażenie jakby robił coś złego za co Jiang Cheng go nie lubił. Przez to ledwo cokolwiek był wstanie przy nim powiedzieć. Dlatego można rzec, że znali się tylko z widzenia.

Inaczej wyglądała sytuacja z ZeWu - Junem. Zawsze był miły i uprzejmy. Chłopiec nie dziwił się, że jego brat aż tak bardzo go lubi. Mimo to Xuanyu nie do końca znał Lan Xichena.

Składało się na to wiele czynników m.in. to, że nie chciał im przeszkadzać zwłaszcza, że ostatnio omawiali kwestię wież strażniczych. Osobiście rozmawiał z nim kilka razy.
Lecz nigdy nie były to długie rozmowy, ponieważ za każdym razem Jin Gaungyao go o coś prosił. Xuanyu nigdy nie miał mu tego za złe i od razu wykonywał jego polecenia.

I mimo iż te rozmowy były krótkie to były wystarczające by Mo Xuanyu miał dobrą opinie na jego temat. Rozmawiając z nim czuł się tak jakby rozmawiał z swoim starszym bratem.

- A-Ling, chciałbyś się przejść na spacer? - zapytał Xuanyu.

- Tak, ale nie chcę by wujek się o mnie martwił, że mnie nie ma. - oznajmił.

- Nie martw się, lider sekty Jiang o wszystkim się dowie. - uspokoił go.

- W takim razie chodźmy! - złapał Xuanyu za rękaw razem poszli w stronę bramy.

Kiedy wychodzili konferencja już się zaczęła. Xuanyu lekko zmartwił się faktem, że sekta Qinghe Nie się nie pojawiła. Zaczął brać pod uwagę możliwość, że Huaisangowi się jednak nie udało przekonać swojego brata i, że nie pojawi się w umówionym miejscu. Właściwie to i tak pierwotnie miał sam opiekować się Jin Lingiem. Jeszcze dodatkowo ta sprawa sekty Yueyang Chang, również nie dawała mu spokoju.

- Wujku Mo, coś cię martwi? - zapytał zmartwiony 6 latek.

Wyrwany z rozmyśleń spojrzał się na Jin Linga.

- Nie, skąd ten pomysł? - oświadczył uśmiechając się do chłopca tak jak robił to zazwyczaj.

- Wyglądasz jakbyś się czegoś obawiał.

Uczeń tym razem nie zaprzeczył, że prawda jest inna. Tylko przemilczał jego stwierdzenie. Nie miał w zwyczaju okłamywać innych a przede wszystkim nie chciał oszukiwać siebie. Z chwili na chwili coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że brakuje mu obecności Huaisanga.

Mimo początkowego zarzekania się, że powinien sam sobie dać radę, dopiero teraz poczuł, że prawda była inna i potrzebuje jego towarzystwa.

Nie zważając na to czy Huaisangowi udało się przekonać brata, czy też nie, Xuanyu postanowił przyjść w umówione miejsce. Pomyślał, że i tak nie miał by co robić i gdzie iść. Więc na końcu i tak by tam powędrował.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuWhere stories live. Discover now