Rozdział 7

185 31 24
                                    

Czas płynął szybko. Zanim się zorientowali nadszedł dzień ich spotkania. Wyglądało na to, że nie napotkają komplikacji. Nie Mingjue przestał ingerować w to jak się Huaisang zachowuje. Natomiast Jin Guangyao zauważył postępy w kultywacji swojego brata.

- Twoja kultywacja znacząco się poprawiła. - chwalił go.

Xuanyu bardzo się z tego powodu cieszył. Ciężko nad tym pracował.

- Jeśli chcesz to dzisiaj możemy gdzieś razem pójść. - zaproponował.

W normalnych okolicznościach Xuanyu bez wahania by się zgodził. Jego brat rzadko coś takiego mu proponował. Ale teraz sytuacja wyglądała kompletnie inaczej. Dzisiaj miał się spotkać ze swoim przyjacielem. Nie mógł go, przecież wystawić. Poza tym tyle miał do niego pytań i nowych wieści.

Z jednej strony był jego ukochany starszy brat, a z drugiej strony był jego zaufany przyjaciel. Żadnemu z nich nie chciał zrobić przykrości. Krótko mówiąc chłopiec był obecnie postawiony przed trudnym wyborem.

- Przepraszam, ale dzisiaj nie mogę. - odparł krótko wbijając wzrok w ziemię.

Jin Guangyao był zaskoczony, ale nie czuł się urażony. Zresztą jak można było mieć mu to za złe? Xuanyu traktował i słuchał go jakby jego starszy brat byłby jakimś bóstwem. Cokolwiek to by nie było Xuanyu zrobiłby dla niego wszystko.

- W porządku. - odrzekł, miłym tonem.

Słysząc odpowiedź swojego brata, młody kultywator poczuł, że może z czystym sumieniem opuścić Wieżę Złotego Karpia.

Nie Huaisang również wybył z Nieczystego Wymiaru. Powiedział bratu, że dzisiaj już ćwiczył z szablą i, że idzie się przejść. ChiFeng - Zun nie uwierzył w to, że niby trenował, ale nie wyraził też sprzeciwu, żeby wyszedł. Nie Huaisang uznał, że brat miał go po prostu już dosyć.

W określonym miejscu był wczesnym popołudniem. Tak jak się spodziewał kwiaty nadal były w okresie kwitnienia. Gdy minął jedno z drzew zauważył, że chłopca jeszcze nie ma, jednak nie miał zamiaru się przejmować. W końcu wiedział, że Mo Xuanyu nie był osobą, która by go zostawiła.

Rozmyślając przeszedł obok kilku drzew. Wystraszył się, gdy nagle coś dosłownie od tyłu rzuciło mu się na szyję.

- Bracie Nie! - usłyszał szczęśliwe zawołanie.

Tak się przestraszył, że o mało się przewrócił, ale szybko się uspokoił widząc, że to tylko Mo Xuanyu.

- Tęskniłeś za mną? - chłopiec cały czas miał bardzo dobry humor. - Żartowałem za mną nie da się tęsknić.

Nie Huaisang nawet nie został dopuszczony do głosu, ponieważ chłopiec dosłownie zasypywał go tym jak bardzo się cieszy z ich spotkania i z tego, że jego kultywacja jest już wyższa.

- Bracie Huaisang, ciągle tylko mówię i mówię. - oznajmił lekko zakłopotany tym faktem. - Zapomniałem nawet zapytać, czy wszystko w porządku?

- Właściwie to nic się nie działo. Poza tym, że brat zaczyna coś podejrzewać. Ale już opanowałem sytuacje, więc nie przeszkadzaj sobie i kontynuuj. - odparł.

- Ostatnio zastanawiałem się nad pewną sprawą. - zamyślił się. - Słyszałeś o tragedii sekty Yueyang Chang? - zapytał po chwili.

- Yueyang Chang....Yueyang Chang. - próbował sobie przypomnieć. - Chodzi o ten klan, który został wytępiony w jedną noc?

Nagle zrozumiał skąd znał tą nazwę. Po Qinghe chodziły plotki, o wytępieniu tej sekty w jedną noc. Podobno wszyscy umarli ze strachu. Ludzie uważali, że jest to pewnie zemsta Wei Wuxiana. Nie Huaisang wiedział, że to brednie, więc za bardzo się w to nie zagłębiał.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz