Rozdział 42

106 8 19
                                    

Tak jak przewidział Xuanyu, niedługo później zaczęła się ulewa. Nie Huaisang nie chcąc już złościć ucznia, ubrał wszystkie warstwy szaty.

- Jacy są uczniowie w Qinghe Nie? - zapytał nagle Xuanyu, opadając na łóżko.

- To zależy. - zaczął, zawiązując swój pas. - Z powodu ducha szabli większość jest porywcza i temperamentna, jednakże są też uczniowie, którzy są bardziej spokojni. Nie Qifan jest moim najbardziej zaufanym podwładnym. Nie posiada wysokiego poziomu kultywacyjnego, ale jest rozważny i mogę na nim polegać.

Xuanyu z zamkniętymi oczami słuchał opowiadania chłopaka. Uwielbiał spokojny lecz jednocześnie entuzjastyczny sposób w jaki wyrażał swoje historie. Głos Nie Huaisanga koił go jak kołysanka.

- Powinniście się poznać. Na pewno byście się polubili. - zakończył starszy, obawiając się, że zanudził ucznia Lanling.

Mo Xuanyu pragnął poznać ludzi z którymi przebywa, zrozumieć problemy, które go niepokoją oraz rozwiązać je, by już nigdy nie były zmartwieniem jego ukochanego. Nawet jeśli to wszystko miałoby sprawić, by stał się tylko małą cząstką jego świata.

- W takim razie mam nadzieję, że niedługo tak się stanie. - uśmiechnął się lekko.

Nie Huaisang westchnął. Zwłaszcza w tym czasie Qifan był bardzo pomocny. Wykonywał swoje polecenia bez pytania o powód. Nawet jeśli to było nagłe i bez uprzedzenia starał się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Nie Huaisang uważał, że ten uczeń zasługuje na to by znać prawdę, dlaczego tak chętnie udaje się do Wieży Złotego Karpia.

Obawiał się, że Qifan źle to przyjmie, jednakże mimo to Nie Huaisang był jego liderem. Niezależnie czy by to akceptował czy nie, nie miałby nic do powiedzenia w tej sprawie.

Nie Huaisang wierzył, iż jego podwładny nie jest osobą ograniczoną oraz że zrozumie jego uczucia.

Nie Huaisang przypuszczał, że podwładny ucieszyłby się z nowej znajomości. Mo Xuanyu był spokojną, ale radosną osobą. Od samego patrzenia na uśmiech chłopca człowiek stawał się szczęśliwszy. Nie Qifan z natury lubił takie osoby, lecz nie było ich zbyt dużo w Qinghe.

- To właśnie ten uczeń, który zapukał do drzwi, kiedy my... znaczy ja. - plątał się słowach, by następnie z zrezygnowaniem odpuścić. - Po prostu nie ważne.

Nie Huaisang na samą myśl o tamtej sytuacji miał ochotę uderzyć się w czoło. Pamiętał, że był tak zdesperowany by Mo Xuanyu zrozumiał jego uczucia, że niemalże go pocałował. Teraz był wdzięczny, że wtedy do niczego nie doszło. Gdyby chłopiec się rozpłakał, Nie Huaisang nie widziałby co zrobić.

Gdy pomyślał, że Nie Mingjue i Jin Guangyao weszliby do jego pokoju, czuł ciarki biegnące wzdłuż kręgosłupa.

Mo Xuanyu musiał pomyśleć przez dłuższy czas by przypomnieć sobie tę sytuację.

- Ah już pamiętam! Wtedy myślałem, że jest osobą, do której posiadasz uczucia. - zaśmiał się delikatnie.

- To było okropne! Prawie odchodziłem od zmysłów, że podejrzewasz wszystkich dookoła poza sobą. - westchnął, na samą myśl o tym.

Uczeń nic nie odpowiedział i zaczął się cicho śmiać, wciąż leżąc na łóżku.

- Mnie nie było wtedy tak do śmiechu. - odrzekł, także z lekkim rozbawieniem. - Na szczęście mam to już za sobą.

Przeczesując swoje włosy, uznał, że są na tyle suchę, by mógł je związać. Rozważając, czy to zrobić, czy jeszcze poczekać, wpatrywał się w chłopca.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuWhere stories live. Discover now