Rozdział 4

221 36 25
                                    

Ten rozdział mi nie wyszedł (jak każdy😒). Ale i tak pewnie nic lepszego nie wymyślę, więc niech będzie.



Siedząc na łące, dopiero teraz zauważyli, że słońce zaszło za drzewami.

- Bracie Nie, tak nam się dobrze rozmawiało, że nawet nie zauważyłem, że słońce już zaszło. - zauważył spoglądając w stronę drzew.

- Rzeczywiście. - odrzekł lekko zaskoczy.

Łąka był dość daleko od Qinghe. Mimo to droga do Lanling była tylko trochę krótsza. Nie Huaisang nie chciał, żeby Xuanyu szedł sam w ciemnym lesie. Jednak gdyby miał go odprowadzić, w Qinghe był by najwcześniej wczesnym ranem. Ale musiałby wtedy iść przez cały czas. Oba scenariusze mu się nie podobały.

- Wiesz może kiedy twój starszy brat wróci do Wieży Złotego Karpia? - zapytał.

- Mówił, że jak dobrze się wszystko ułoży to będzie jutro przed wieczorem. - oznajmił.

- Widzisz, przed zachodem słońca nie dojdziemy do Lanling a tym bardziej do Qinghe. Nawet nie mamy czym bronić się przed żywymi trupami. - oznajmił lekko zakłopotany. - Dlatego myślę, że powinniśmy po prostu zatrzymać się w jakimś mieście które jest po drodze.

Widząc, ze chłopiec waha się z odpowiedzią, Nie Huaisang zastanawiał się czy ma go trochę bardziej przekonać. Jednak  Xuanyu postanowił podzielić się swoją opinią na ten pomysł:

-Myślę, że nie jest to najlepszy pomysł. - przyznał. - Najbliższe miasto jest niedaleko Lanling. Każdy zna tam sektę Lanling Jin, więc pewnie też i sektę Qinghe Nie. Jednak nie oznacza to, że musisz wracać do Qinghe.

- To prawda. Ludzie blisko Lanling mogą roznieść plotki a wtedy każdy się dowie, że tu byłem w obecności jakiegoś ucznia z Wieży Złotego Karpia. Jednak w takim razie co proponujesz?

Nie Huaisang wpatrywał się z zapytaniem w chłopca.

- Udajmy się do Lanling. Potem wymyślę plan.

Wieża Złotego Karpia wydawała się z pozoru najgorszą opcją. Jednak Nie Huaisang postanowił się zgodzić. Może w tym wypadku powiedzenie "najciemniej jest pod latarnią" trafnie oddawało całą sytuacje.

Ostatni odcinek drogi w lesie był bardzo ciemny. Huaisang nawet nie chciał sobie wyobrażać, że ma tą drogę przemierzyć jeszcze raz i to w dodatku sam. Gdy zbliżali się do Wieży Złotego Karpia było już całkiem ciemno. Mimo to na ulicy nie było całkiem pusto. Stojąc przed tylną bramą, Nie Huaisang postanowił spytać się o plan.

- W takim razie jaki jest plan? - zapytał.

- Niezauważenie przemycić cię do mojego pokoju. - odpowiedział natychmiastowo.

Huaisang spodziewał się, że ten plan będzie ryzykowny. Ale nie, że aż tak. Właściwie to nie myślał o tym co będzie później. Przez całą drogę zastanawiał się dlaczego przy Xuanyu nie potrafi kłamać. Oszukiwanie wszystkich naokoło przychodziło mu bez trudu, ale przy nim było zupełnie inaczej. 

-C-co?- tylko tyle potrafił powiedzieć.

-  Mój pokój jest naprawdę bezpiecznym miejscem. Jeżeli nikogo nie spotkamy po drodze to wszystko się uda. - oznajmił spokojnie.

- Jesteś pewny, że to się uda?

- Musi się udać. - odrzekł Xuanyu pełny entuzjazmu.

Jednak na ich nieszczęście okazało się, że tylna brama została zamknięta.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuWhere stories live. Discover now