Rozdział 5

230 32 80
                                    


Na wstępie mówię, że mam kryzys egzystencjalny i potrzebuję SOKU Z HYĆKI. Bez hyćki życie nie jest takie same. Czuję się tak bez wartościowo, dlatego rozdziały są tak bardzo...cukrowe? Nie wiem, ale chyba to słowo najtrafniej oddaje to co się tutaj odweiyingowuje. Jednak mam nadzieję, że mimo tego zostaniesz ze mną, dobry i miły człowieku, który to czytasz.



Nie Huaisang opuścił Wieże Złotego Karpia miedzy 4 a 5 rano. Chciał się pożegnać z Xuanyu, ale nie miał serca go budzić. Po krótkim namyśle napisał i zostawił mu list. Następnie poprawił koc, którym nakryty był chłopiec.

Śpij dobrze. - pomyślał ostrożnie opuszczając jego pokój.

Gdy Nie Huaisang wrócił do Qinghe Nie, starał zachowywać się naturalnie. Trochę było mu dziwnie rozmawiać z Jin Guangyao z myślą, że zaledwie wczoraj włamał się do jego sekty.

- Wczoraj prawie w ogóle cię nie widziałem. - oznajmił Lan Xichen.

- Ja również. - przyznał LiangFenf - Zun.

Wbili w niego spojrzenia pełne zapytania. To prawda. Było to dziwnie. Za każdym razem gdy zjawiali się w Qinghe, Nie Huaisang witał ich już przy wejściu.

- To dlatego, że nie chciałem wam przeszkadzać. - zakłopotany, przetarł ręką czoło.

Zdawał sobie sprawę,  że nie brzmi to normalnie. Ale co innego mógł powiedzieć? Ku jego zdziwieniu, LiangFeng - Zun i ZeWu - Jun wymienili tylko porozumiewawcze spojrzenie jakby wszystko zrozumieli.

- To dobrze, że kochasz swojego brat. - oznajmił łagodnie Lan Xichen. 

Jin Gungyao tylko mu przytaknął. Tajemniczo się do siebie uśmiechnęli i razem opuścili Qinghe.

Chłopak nie do końca wiedział o co im chodzi. Pierwsze co przyszło mu do głowy to myśl, że być może jakimś sposobem dowiedzieli się o wszystkim. Jednak Nie Huaisang szybko wyparł tą myśl z głowy. Uznał, ze jest po prostu przewrażliwiony.

Po wydarzeniach z wczoraj przekonał się, że relacja Lan Xichena z Jin Guangyao jest nieco inna niż z pozostałymi osobami. Wyglądało na to, że mówił mu wszystko. Pierwszą rzeczą, która dała do myślenia Huaisangowi był sposób w jaki się do niego zwracał. ZeWu - Jun do wszystkich osób mówił jego imieniem grzecznościowym. Natomiast do LiangFeng - Zuna zazwyczaj zwracał się po prostu "A - Yao". Nawet kiedy mówił o swoim młodszym bracie używał słowa "Wangji"! 

Nie Huaisang aż dziwił się, że nikt na to nie zwrócił uwagi. A może nie tylko on to zauważył? W końcu nikt nie zadałby pytania typu: "ZeWu - Jun, dlaczego nie używasz grzecznościowego imienia LingFeng - Zuna?" albo " Dlaczego zwracasz się do niego zdrobniale?". To by było naprawdę bezczelne z jego strony. Mimo to gdzieś podświadomie Huaisang liczył na to, że któregoś dnia ktoś zada to pytanie. Ciekawiło go co Lan Xichen by odpowiedział i czy w ogóle by coś powiedział. 

Myślał, że może i jego starszy brat kiedyś to zauważy, ale niestety tak się nie stało. Każda próba kończyła się porażką. W dodatku Nie Mingjue gdy tylko słyszał, że jego młodszy brat nakierowuje ich rozmowę na temat Meng Yao, tak się irytował, że Nie Huaisang miał dodatkowy męczący trening. Dlatego już dawno uznał, że nie warto.

Na chwilę obecną czuł jednak, że mniej więcej zaspokoił swoją ciekawość. "Przyjaźń bez tajemnic" - to określenie według Nie Huaisanga chyba najbardziej potrafiło zdefiniować ich więź.

Skoro już mowa o więziach, to Nie Huaisang miał kolejny powód aby rozmyślać. Otóż zastanawiał się jaki typ relacji łączy go z Mo Xuanyu. Wiedział, że jest jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek ustalić. Wątpił by kiedykolwiek łączyła ich relacja taka jak Lan Xichena i Jin Guangyao. To nie tak, że miał zamiar okłamywać Xuanyu. Prawda była taka, że nawet gdyby chciał to i tak za bardzo nie umiał.  Czuł po prostu, że ta przyjaźń lub czymkolwiek to można było nazwać, będzie zupełnie czymś innym, że będzie czymś co do tej pory nigdy nie doświadczył.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuWhere stories live. Discover now