Rozdział 8

173 27 19
                                    


Nie Huaisang i Mo Xuanyu postanowili wrócić już do swoich sekt. Żaden z nich się nie przyznał, ale trudno im było się rozstać. Na ich nieszczęście mogli rozmawiać jeszcze tylko kawałek do głównej drogi, potem musieli iść w przeciwne strony.

- Xuanyu, - zaczął starszy. - mówiłeś, że podczas konferencji Jin Guangshng kazał ci być wraz z Jin Lingiem poza Wieżą Złotego Karpia, prawda? Ale przecież konferencja dyskusyjna trwa kilka dni?!

- Wiem. Ale czy mam wyjście? - zapytał zrezygnowany.

Było to jednak pytanie retoryczne. Obydwoje wiedzieli, że Xuanyu nie ma wyjścia. Ale nie oznaczało to przecież, że muszą to być źle spędzone dni.

- A co byś powiedział gdybym z wami chodził? - zaproponował Huaisang.

Zdawał sobie sprawę, że Nie Mingjue jest twardy w swoich przekonaniach. Jak się uprze, że nie będzie brać udziału w konferencji dyskusyjnej to tak się stanie. Jednak lider sekty Nie cenił sprawiedliwość i honor. Gdy tylko dowie się, że Lanling Jin broni mordercy 50 ludzi nie będzie stać bezczynnie. Jedyne co Huaisang musi zrobić to tylko jakoś go o tym zamiarze poinformować. Jeszcze nie wiedział jak, ale na razie się tym nie martwił. Postanowił, że zaufa swoim umiejętnością.

- Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Boję się, że możesz wtedy stać się obiektem plotek. - odrzekł, po chwili pytając. - Poza tym co może być fajnego w pałętaniu się z dwójką chłopców przez kilka dni?

- Co to za pytanie? Lubię z tobą rozmawiać, wiec to chyba normalne, że lubię spędzać z tobą czas. Mój brat ani twój się nie dowie. Wszyscy będą zainteresowani sytuacją związaną z mordercą.

Tak naprawdę nie mieli pewności czy Xiao Xingchen przyprowadzi sprawcę podczas konferencji dyskusyjnej. Mogli tylko ślepo zaufać, że tak się stanie. Nie Huaisang nie chciał stracić okazji aby bezkarnie przebywać z Xuanyu kilka dni. Ta cała sytuacja aż sama się prosiła aby ją wykorzystać.

- W dodatku będziesz mnie potrzebować. - oznajmił dumny.

Xuanyu spojrzał na niego nie bardzo rozumiejąc co ma przez to rozumieć.

- Ani ty ani Jin Ling nie władacie mieczem. Z naszej trójki tylko ja mogę obronić nas przed żywymi trupami lub czymś innym. Może i moje umiejętności nie są nawet dobre, ale nie oznacza to, że nic nie potrafię. - przekonywał go.

Przypomniały mu się wszystkie treningi. Nie Mingjue często na niego krzyczał, ale zdążył już się przyzwyczaić. Zawsze uważał to wszystko za bezcelowe, jednak dzisiaj pierwszy raz pomyślał, że na coś się przydadzą.

- Spokojnie. Nie boję się, że ludzie będą uważać mnie za pedofila. - dodał.

- Nie to miałem na myśli!

Mo Xuanyu od razu zaczął zaprzeczać zdenerwowany. Widząc to Huaisang zakrył się wachlarzem i delikatnie się zaśmiał. Patrzenie jak chłopiec próbuję zaprzeczyć tym spekulacją było dosyć zabawne.

- Naprawdę wyglądam jak pedofil? - droczył się z nim.

- Ja naprawdę nie to chciałem powiedzieć! Bracie Nie, nie wiem jakim sposobem przyszło ci to do głowy.

- Dobrze, załóżmy, że ci wierzę. Tak jak ci mówiłem zaczekaj na mnie w naszym umówionym miejscu.

Xuanyu opuścił bezradnie ręce. Mimo, że nie chciał tego przyznać zdawał sobie sprawę, że chłopak miał częściowo racje. Nie chciał narażać Jin Linga na jakieś żywe trupy lub gorsze rzeczy. Ale nie chciał też, żeby Nie Huaisang miał przez niego kłopoty.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz