Rozdział 14

184 24 34
                                    

Przez kilka tygodni Mo Xuanyu myślał nad planem wejścia do lochów. Była noc, ponieważ uznał, że będzie to najodpowiedniejsza pora. W ciszy poczekał, aż wszyscy zasną, oczywiście poza strażnikami. Jego największym zmartwieniem było ominięcie ich. Emocje które w nim siedziały były o wiele większe, niż podczas grzybobrania. Chociaż tak właściwie to na grzybobraniu nigdy nie był.

Nie pewny swoich czynów, ostrożnie wyszedł z pokoju. Ale gdy miał już wyjść na dwór, w jego sercu pojawiły się wątpliwości. Pomyślał, że może najpierw powinien zapytać o to swojego starszego brata. Nigdy nie miał przed nim tajemnic, ale ostatnio Xuanyu zauważył, że nie jest tak jak kiedyś. Na początku zaczął ukrywać, że przyjaźni się z młodszym bratem ChiFeng - Zuna, potem nie wyjawił swoich obaw związanych z Yueyang Chang. A teraz nawet nie powiedział, że dowiedział się prawdy o sprowadzeniu Xue Yanga. Czuł, że się oddala od brata.

Wahając się nad podjęciem słusznej decyzji, nagle ktoś wypchnął go na zewnątrz. Zaskoczony chłopiec o mało by się nie przewrócił.

- Na co czekasz? Mamy mało czasu! - szepnęła, podirytowana osoba.

Xuanyu, odwracając się od razu rozpoznał tę osobę. Był to ten sam uczeń co rok temu zaczepił go w ogrodzie. Jak miałby go zapomnieć? W pierwszym momencie nie wiedział, czy ma uciekać, czy błagać aby nikomu o tym nie wspominał. Ale ku zaskoczeniu reakcja ucznia była zupełnie inna.

- Przestań się tak na mnie patrzeć i chodź! - uczeń złapał go za rękę. - Ten środek działa tylko przez jakiś czas.

- Przepraszam, ale gdzie mnie ciągniesz? - zapytał zszokowany.

- Do lochów. W końcu chciałeś zobaczyć się z Xue Yangiem. 

Nie rozumiał co się dzieje. Skąd on znał jego zamiary? Ten uczeń w końcu był przywódcą i prowodyrem tamtej grupy. Do czego on tak naprawdę zmierza? Czy to był jakiś podstęp? W końcu nie mógł stać się tak nagle miłym.

- Nie martw się. Podałem strażnikom środek nasenny. Myślę, że mamy około godzinę. - oznajmił pospiesznie.

- Skąd wiedziałeś, że chcę się dostać do lochów? I dlaczego mi pomagasz? - zapytał, próbując wyzwolić swoją rękę. Ale na nie wiele to się zdało.

Uczeń przez chwilę milczał. Jednak dochodząc do miejsca docelowego, postanowił odpowiedzieć. Rzeczywiście strażnicy zostali uśpieni.

- Od jakiegoś czasu zauważyłem, że się kręciłeś w okolicy lochów. Więc logiczne było, że chodzi o Xue Yanga.

Xuanyu pomyślał, że to dziwne, ponieważ starał się nie chodzić blisko tego miejsce. Poza tym nigdy nie widział, żeby ktoś był w pobliżu.

- Śledziłeś mnie? - na twarzy chłopca nie było złości, raczej przejawiała nim czysta ciekawość.

- Co?! Dlaczego miał bym cię niby śledzić? - powiedział oburzony. - To nie moja wina, że szedłeś akurat tam, gdzie ja zmierzałem.

Chłopiec nie wiedział, czy uczeń ma wobec niego czyste intencje. Jednak nic mu nie zostawało poza wiarą, że tak jest. Jakby ktoś się o tym dowiedział,  Xuanyu miałby poważne problemy. Mimo tego postanowił zaryzykować. Chciał spotkać się z Xue Yang sam, dlatego uczeń dał mu jeden ze swoich talizmanów, aby mógł cokolwiek zobaczyć. Ostrożnie wszedł do środka. Korytarze były ciemne i głuche. Talizman trzymany przez ucznia oświetlał zimne, przerażające ściany. 

- Xue Yang? - zapytał dochodząc do jednej z cel. 

Postać uwięziona w niej była odwrócona, więc chłopiec miał problem z rozpoznaniem tożsamości. Jednak, gdy tylko osoba pokazała twarz okazało, że się nie mylił.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuWhere stories live. Discover now