Rozdział 34

134 19 23
                                    

Dzień dobry
Długo nie było rozdziału, ale to wina szkoły. Mam szczerą nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej.

Droga jak zwykle nie zajęła im długo. Większość kwiatów i drzew, kwitła na raz. Wszystko było tak jak za pierwszym razem. Obydwaj doskonale pamiętali moment, kiedy przyszli tu poraz pierwszy.

To było ich pierwsze wyjście razem. Zarazem moment w którym ich więź stała się bliższa.

Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Okazało się, że Xue Yang próbował odtworzyć pieczęć tygrysa stygijskiego. ChiFeng-Zun niespodziewanie umarł. Nie Huaisang stał się liderem Qinghe Nie. Mo Xuanyu przestał się bać rozmawiać z ojcem.

- Xuanyu. - starszy zerwał jeden z kwiatów.

- Tak? - spojrzał się na niego pytająco, czując, że Huaisang włożył mu coś w włosy.

- Ten kwiat wciąż wygląda lepiej w twoich włosach niż wśród innych kwiatów. - odrzekł uśmiechając się delikatnie.

Gdyby wszystko było tak jak wcześniej, Xuanyu najprawdopodobniej by podziękował i życzliwie się uśmiechnął.

Jednakże teraz chłopiec słysząc to, zawstydzony odwrócił wzrok.

- Xuanyu, już ci to mówiłem wcześniej, więc dlaczego teraz tak reagujesz? - Nie Huaisang zaśmiał się cicho.

- Wcześniej myślałem, że przyjaciele mówią sobie takie słowa. - odrzekł, chowając twarz w dłoniach.

- Ale teraz już wiesz, że te słowa są skierowane tylko do ciebie? - zapytał, kładąc nacisk na słowo "tylko".

Xuanyu nic nie odpowiedział, zastanawiając się co powinien odpowiedzieć.

Przez ten rok Mo Xuanyu znacząco zmienił swoje postrzeganie świata. Zdał sobie sprawę z istnienia uczuć, o które nigdy by siebie nie podejrzewał.

- Twój widok zapierał mi dech od naszego pierwszego spotkania. - wyznał szczerze chłopak.

- Bracie Nie! - powiedział, słysząc, że towarzysz zaczyna się coraz bardziej spoufalać.

Huaisang nie bał się mówić tego co leżało mu na sercu. Wcześniej obawiaj się, ponieważ nie mógł znieść myśli, że Xuanyu mógłby go odrzucić, chcąc przestać się z nim przyjaźnić.

Lecz teraz chciał bez strachu zostawić te myśli.

- Ale to prawdą! - zaśmiał się. - Wcześniej tego nie mówiłem, ponieważ bałem się, że uznasz mnie za szaleńca i nie będziesz chciał mnie znać.

- Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. - zauważył poważnie.

- Mn. Wiem, jednak kiedy zaczynasz rozumieć, że jesteś obcinaczem rękawów, człowiek zaczyna wątpić we wszystko. - wytłumaczył.

- Dlaczego? Przecież to nic dziwnego. - lekko zdziwiony, przechylił głowę na bok.

Nie Huaisang zaśmiał się i delikatnie poklepał go po głowie.

- Masz rację to nic nadzwyczajnego. - przyznał mu rację, po czym sam siebie skarcił. - Byłem głupi uznając, że to jest jak choroba. Jestem o ciebie o tak wiele lat starszy a ty i tak potrafiłeś to o wiele lepiej zrozumieć.

- Nie mów tak o sobie. Myślę, że po prostu postrzegałeś to w uprzedzony sposób i potrzebowałeś czasu by to zrozumieć. Szczerze mówiąc, odkąd pamiętam, nie uważałem tego za coś nienormalnego. Pamiętam, że gdy byłem mały zadałem pytanie "Dlaczego chłopiec może pokochać tylko dziewczynkę a dziewczynka może pokochać tylko chłopca?". Większość osób kręciła na to pytanie głową, ale tak naprawdę nikt nigdy nie dał mi sensownej odpowiedzi. Od zawsze byłem przekonania, że niezależnie kim będzie "moja ukochana osoba" znajdzie mnie i będzie "moją ukochaną osobą".

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuWhere stories live. Discover now