Rozdział 25

215 25 34
                                    

Lider sekty Nie znów przybył do Wieży Złotego Karpia. Udał się tam aby poraz kolejny lamentować nad jakimś mało ważnym problemem. Tak jak zwykle Jin Guangyao obiecał, że rozwiąże dla niego tę sprawę.

- Co ci się stało w rękę? - zapytał zaniepokojony chłopak.

- Nic takiego. - odparł młodszy i poraz kolejny próbował schować dłoń w rękawie.

Mo Xuanyu nie spodziewał się, że dzisiaj spotka Nie Huaisanga. Zaskoczony mógł tylko chować zranienie przed wzrokiem przyjaciela.

- Jak to nic? Przecież nie jestem ślepy. - odrzekł i jedną ręką chwycił dłoń chłopca a drugą odsłonił rękaw.

Minęło zaledwie kilka dni od tamtego wydarzenia, dlatego jego dłoń nie zdążyła się jeszcze zagoić. Huaisang zrozumiał, że Xuanyu nie mógł zrobił sobie tego sam. Ran na jego ręce było zbyt dużo.

- Kto ci to zrobił? - zapytał a jego wyraz twarzy lekko pociemniał.

- Doszło do nieporozumienia... - odrzekł cicho.

- To sprawka trzepaczki z włosia, prawda? - powiedział, przyglądając się dokładnie skaleczeniom.

Uczeń był zaskoczony, że starszy potrafił rozpoznać, co dokonało tego czynu. Jednak dla Huaisanga nie stanowiło to dużego problemu, ponieważ był dosyć niezdarny i często się ranił.

- Bracie Nie, nie warto o tym rozmawiać. - odparł, opuszczając rękaw.

Jednak Huaisang wcale tak nie uważał. Po śmierci swojego najstarszego brata posiadał tylko Mo Xuanyu. Był dla niego wszystkim, dlatego nie chciał pozwolić by ktokolwiek go krzywdził w jakikolwiek sposób.

- Jeśli ktoś cię skrzywdził, powiedz mi o tym, a ja się tym zajmę. - oznajmił, po czym dodał. - Zwłaszcza jeżeli to był kultywator.

- Doceniam to, że się o mnie martwisz, ale to tylko małe skaleczenie. - powiedział miłym tonem. - Poza tym ja też się o ciebie martwię. Odkąd zostałeś liderem sekty prawie w ogóle o sobie nie myślisz.

Xuanyu od dłuższego czasu martwił się o przyjaciela. Widział, że wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią swojego brata. Rozumiał, że to nie jest łatwe, ale nie mógł patrzeć na jego cierpienie w samotności.

- Widziałeś jak schudłeś? Czy ty w ogóle coś jesz? - zapytał zaniepokojony, jednocześnie dotykając jego twarzy.

Chłopak nie przypuszczał takiego zachowania z jego strony. To on zazwyczaj martwił się o niego.

- Zaczekaj tutaj, za chwilę wrócę.  - oznajmił szybko chłopiec.

Huaisang stał nieruchomo, nie wypowiadając żadnego słowa. Nim zdążył się otrząsnąć, młodszy wrócił z miską jedzenia w dłoniach.

- Xuanyu, przepraszam, że o to zapytam, ale co ty właśnie robisz? - zapytał zdezorientowany.

- Jak to co? - zapytał zaskoczony. - Skoro sam nie odżywiasz się odpowiednio, przypilnuję cię.

Po wypowiedzeniu tego zdania, podał mu miskę z jedzeniem i pałeczki. Prawdą było, że Huaisang ostatnio mniej jadł, ale nic nie mógł poradzić, że nie miał apetytu.

- Jedz. - odparł z uśmiechem, widząc, że starszy nie za bardzo wie jak ma na to zareagować.

- Dziękuję, ale nie musiałeś się tak trudzić. Nie jestem głodny. - odmówił uprzejmie.

- Bracie Nie, skoro jesteś wdzięczny, zjedz chociaż trochę. - poprosił, czując, że starszy próbuje się wykręcić.

Mimo to chłopak, cały czas odmawiał, próbując oddać jedzenie. Xuanyu powoli wątpił, że uda mu się go przekonać, jednak wtedy wpadł na pomysł.

Przyjaciel - Nie Huaisang x Mo XuanyuWhere stories live. Discover now