#15

273 11 0
                                    

    Piątek. Wieczór. Klub. To tak w skrócie, a teraz rozwińmy. 

   Poszedłem do klubu, chcąc się rozerwać. Miałem serdecznie dosyć swojego pokoju, w którym byłem uwięziony przez większość dnia. Ojciec pijak nie był spełnieniem moich marzeń, ale przynajmniej łatwo było wymknąć się z domu. 

   Tak czy inaczej, poszedłem się zabawić. Nie spotkałem nikogo znajomego, co w sumie z jednej strony było mi na rękę, a  drugiej mimo wszystko czułem się nieco dziwnie. Nie lubiłem być sam w obcym miejscu, ale no co zrobić? 

   Kołysałem się w rytm głośnej muzyki, co jakiś czas podchodząc do baru po piwo. W końcu jednak zachciało mi się siku, więc przedarłem się przez spocony tłum pijanych ludzi do łazienki. Skorzystałem, umyłem ręce, wróciłem na salę. Sytuacja powtórzyła się kilka razy, aż za piątym razem (nie oceniajcie, mam mały pęcherz), kiedy miałem wyjść z łazienki, zostałem brutalnie złapany za przedramię i wciągnięty do jednej z kabin. Próbowałem się wyrwać, ale mimo wszystko trochę przegrywałem z błędnikiem. 

   Mężczyzna w średnim wieku zaczął siłą odpinać mi spodnie, a jego usta przyssane były do mojej  szyi.

- Nie! Nie chcę! Puść mnie! - krzyczałem, usiłując się wyrwać. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi kabiny.

- Zajęte. - Warknął mężczyzna, jednocześnie zakrywając mi usta, żebym nie krzyczał. 

- W dupie to mam. - Usłyszałem głos jakiegoś młodego chłopaka, a sekundę później drzwi wyleciały z zawiasów uderzając mojego oprawcę. Ten opadł na mnie, ale już po chwili młody chłopak złapał go za tył koszulki i zrzucił na podłogę. Skuliłem się w rogu kabiny, bojąc się poruszyć. Patrzyłem to na mężczyznę na podłodze, to na mojego wybawiciela, który wyciągnął rękę w moją stronę.

   Tym chłopakiem był nastolatek którego kojarzyłem z telewizji. Był synem modelki i biznesmana. Zawsze chciałem go poznać, ale raczej nie w takiej sytuacji.

- Nie bój się, nie skrzywdzę cię. Jestem Jimin.

- J-Jungkook.

- Chodź ze mną, Jungkook. Nie zrobię ci krzywdy.

   Wstałem z podłogi i od razu przysunąłem się do ściany. Miałem ochotę po prostu zniknąć, wrócić do domu i zapomnieć o wszystkim co się działo. Nagle nieprzytomny mężczyzna poruszył się, a ja przestraszony krzyknąłem i przysunąłem się do Jimina. 

   Wyszedłem z Jiminem z klubu. Chłopak poprowadził mnie do samochodu. Zestresowałem się trochę, ale z drugiej strony uznałem, że skoro mnie uratował, to nie wywiezie mnie gdzieś i nie zabije. Poza tym, jako osoba rozpoznawalna to by nie ryzykował. 

- Piłeś, nie możesz prowadzić. - Wyszeptałem. 

- W życiu nie byłem bardziej trzeźwy. - Jego głos był stanowczy, ale spokojny. 

   Nie chcąc się kłócić i jednocześnie marząc o powrocie do domu, wsiadłem do auta i zapiąłem pas. Jimin zrobił to samo, a po chwili zapytał o mój adres. Podałem mu go, a sekundę później jechaliśmy już pustymi ulicami miasta. Byłem aż w szoku, bo to się bardzo rzadko zdarzało. Zazwyczaj mimo środka nocy, na ulicach roiło się od samochodów. 

   Po jakichś dziesięciu minutach Jimin zaparkował na podjeździe mojego domu. Znaczy nie że mojego, tylko mojego ojca, ale wiadomo o co chodzi. Zauważyłem, że chłopak przygląda się roślinom zasadzonym dookoła budynku.

- Mama była pasjonatką kwiatów. - Powiedziałem, nim zdążyłem ugryźć się w język. Wspomnienia z mamą wypełniły moją głowę. - Od trzech lat ja się nimi zajmuję. 

One shots Pt.2 ~ JiKook [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now