#40

152 10 0
                                    

   Wysiadłem z samolotu, a na płycie lotniska czekał na mnie już samochód. Wsiadłem za kierownicę i pojechałem do domu mojego starego przyjaciela. Cała posesja była ogrodzona wysokim płotem, przy wjeździe stała ochrona. 

- Ja do Park Jimina - Powiedziałem, kiedy jeden z osiłków podszedł do mojego auta.

- Był pan umówiony? 

- Nie. Czy to ważne. 

- Owszem. Nie mogę pana wpuścić. 

- Jestem Jeon Jungkook. - Słysząc to, mężczyzna od razu ukłonił się.

- Najmocniej przepraszam. Nie poznałem pana. 

   Szlaban został podniesiony, a ja wjechałem na podjazd. Zgasiłem silnik, poprawiłem koszulę i wysiadłem. Podszedłem do drzwi gdzie już nie musiałem się przedstawiać.

- Pan Jeon. - Ukłonił się młody chłopak przy drzwiach.

- Ja do szefa. 

- Powiem mu. Proszę zaczekać. 

- Jasne. 

   Kiedy chłopak zniknął, ja rozejrzałem się. Nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty, czyli od jakiegoś roku. Usiadłem na kanapie, patrząc na widok za oknem.

- Czego? - Usłyszałem znajomy głos za sobą. 

- Mógłbyś być milszy dla kolegi po fachu. - Powiedziałem, wstając z miejsca.

- Oj nie chrzań tylko mów co chcesz. - Widziałem, że był bardzo podminowany. 

- Nie tutaj.

- Zapraszam w takim układzie, panie Jeon. - Nigdy nie lubiłem jak zwracał się do mnie po nazwisku, ale nie skomentowałem tego. Wolałem go bardziej nie wkurwiać. 

   Nagle z jednego z pokoi wybiegła przerażona dziewczyna. Krzyczała i błagała o pomoc, ale trwało to dosłownie kilka sekund. Jimin rozwalił jej głowę jednym celnym strzałem. 

- Zabrać ją. - Warknął.

   Po chwili znaleźliśmy się w gabinecie Parka. Usiadłem na fotelu i poczekałem aż on zrobi to samo. 

- Więc?

- Słyszałem, że sobie nie radzisz. - Powiedziałem. 

- Jeszcze słowo, a dostaniesz kulkę. - Zagroził, ale wiedziałem, że nic mi nie zrobi. 

- Oj nie pieprz. Chcę ci pomóc z tym gnojkiem, okaż trochę entuzjazmu i dobrej woli.

- A kto powiedział że potrzebuję pomocy?

- Twoje poczynania. Słuchaj, to nie tak, że jestem złośliwy. Po prostu mnie też wkurwia że ktoś się tu wpierdala i niszczy to co MY zaczęliśmy. - Zaznaczyłem słowo "my", żeby przypomnieć mu, że razem stworzyliśmy gang, którym on teraz dowodził. 

- Po prostu jeszcze myślę. 

- No to coś długo ci to zajmuje. Przyznaj, że nie wiesz co robić i pozwól sobie pomóc.

- Jak będę potrzebował pomocy to się zgłoszę, a teraz wyjdź.

- Jimin.. - Zacząłem spokojnie, ale ni z tego ni z owego ten wydarł się na mnie jak jeszcze nigdy przedtem. 

- WYPIERDALAJ!

   Bez słowa wstałem i poszedłem do salonu. Nim jednak dotarłem do drzwi, poczułem przeszywający ból w przedramieniu. Po chwili w salonie rozpętało się piekło. Jihun wraz ze swoimi ludźmi wjebali się do domu, strzelając niemal na oślep. Schowałem się najpierw za ścianą, a później za filarem. Zastrzeliłem kilku ludzi Jihuna, ale i tak było ich dużo więcej niż nas. W pewnym momencie zauważyłem Jimina, który schował się za ścianą. 

One shots Pt.2 ~ JiKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz