Był już wieczór, a ja siedziałem w domu i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. W końcu wpadłem na pomysł, żeby pójść do Jimina. Był to chłopak z innej klasy z którym całkiem dobrze się dogadywałem. Lubiłem spędzać z nim czas i dowiadywać się nowych rzeczy. Jimin miał naprawdę dużą wiedzę na przeróżne tematy i świetnie mi się z nim dyskutowało.
- Jungkook, gdzie ty znowu idziesz? - Zapytała moja mama, kiedy zakładałem buty w przedpokoju.
- Do Jimina. - Powiedziałem, po czym dałem mamie buzi w policzek i poszedłem.
Chłopak nie mieszkał daleko, a moja rodzicielka bardzo go lubiła, dlatego nie robiła mi już problemu. Podszedłem pod dom Parka i popatrzyłem na okna. Jak zwykle świeciło się światło w jego pokoju. Zauważyłem, że często siedział do późna nad książkami. Z resztą, ciężko było nie zauważyć, zawsze z każdego przedmiotu miał szóstki i sto procent na każdym możliwym sprawdzianie.
Zadzwoniłem do drzwi, a kiedy nikt nie otwierał, krzyknąłem n tyle głośno, żeby mnie usłyszał.
- Jimin! Otwórz! Wiem że jesteś w domu!
Już po kilku chwilach drzwi otworzyły się a moim oczom ukazał się blady Koreańczyk. Miał na sobie czarne ubranie i maskę tego samego koloru. Widziałem ciemne, niemal czarne cienie pod jego oczami.
- Cześć. Co tu robisz? - Zapytał swoim melodyjnym głosem, wpuszczając mnie do domu.
- Pomyślałem, że może moglibyśmy spędzić razem wieczór? Obejrzeć jakiś film? Przydałoby ci się oderwanie od tych książek.
- Generalnie, nie najlepiej się czuję.. - Powiedział. No zdecydowanie nie wyglądał najlepiej.
- Trzeba było dzwonić! - Krzyknąłem, od razu kierując się do kuchni. - Zrobię ci coś ciepłego do jedzenia. O i herbatę.
- Nie trzeba, naprawdę. Poradzę sobie. - Słyszałem napięcie w jego głosie, jakby czymś się stresował.
Próbowałem zorientować się co się dzieje, ale chłopak cały czas miał jakieś wymówki. W pewnym momencie upadł na kolana, zrywając maskę z twarzy. Patrzyłem na niego przerażony. Nigdy wcześniej nie byłem w podobnej sytuacji i nie wiedziałem co robić.
- J-Jimin..? - Zacząłem przestraszony. Chciałem do niego podejść żeby zobaczyć co się dzieje ale wtedy usłyszałem jego głos.
- Wyjdź.
Brzmiał zupełnie jak nie on. Ten głos był niski, przerażający. Zacząłem przeczuwać, że nie jestem w tym domu do końca bezpieczny. Stwierdziłem jednak, że nie mogę go tak zostawić. Może ma jakiś atak? A jak wyjdę i coś mu się stanie? Będę miał człowieka na sumieniu.
- Nie zostawię cię takiego.
Sekundę później usłyszałem własny krzyk. Byłem przyparty do ściany, która przecież znajdowała się kilka metrów ode mnie, a małe, ale twarde i zimne ciało Jimina przypierało mnie do niej. Czułem jego oddech na szyi. Jego zimny oddech przenikał moją bluzę tak, że czułem jak cały drżę z zimna i strachu.
- Nie chcę, żebyś był moją ofiarą. Nie chcę być mordercą. - Mówił, a ja wtedy zorientowałem się kim on był. Nie był człowiekiem. Był...
- J-jesteś.. J-jesteś wam-wampirem?
- Tak. I jeśli nie wyjdziesz, zginiesz. Nie będę w stanie się opanować zbyt długo. IDŹ!
Ostatnie słowo odbiło się echem od ścian, a chłopak nagle znalazł się pod przeciwległą ścianą. Patrzyłem na niego przez kilka sekund zupełnie jak zamurowany. W mojej głowie puzzle dotyczące jego osoby nagle złożyły się w całość. Nie mogłem uwierzyć, że dzieje się to naprawdę. Byłem przekonany, że wampiry to jedynie wymysł autorów powieści fantasy i filmów. A jednak..