#14

260 9 7
                                    

   Siedziałem w hotelu, zaczynając się powoli przygotowywać do wyjścia. Miałem zaśpiewać podczas koncertu mojego znajomego ze szkoły artystycznej - Jeon Jungkooka, który oczywiście o niczym nie wiedział. Nie mogłem się doczekać, aż się z nim zobaczę. Tęskniłem za naszymi spotkaniami, kiedy jeszcze byliśmy obaj w Busan. 

   Spojrzałem na zegarek, żeby zorientować się ile mam jeszcze czasu. Pół godziny. Git. Powtórzyłem jeszcze raz tekst piosenki "Paper Hearts", a po pół godzinie wyszedłem z pokoju. Wsiadłem do czarnego, opancerzonego samochodu, który czekał na mnie przy tylnym wyjściu z hotelu i pojechałem na stadion. Tam, również pod tylnym wyjściem czekał na mnie menadżer Jungkooka. Zostałem zaprowadzony do garderoby, gdzie miła Koreanka zrobiła mnie na bóstwo. 

   Po przebraniu się, założeniu odsłuchu i rozśpiewaniu, poszedłem spotkać się z rodziną Jeona, która szykowała się do wyjścia na scenę. 

- Jimin! Jak dobrze cię znowu widzieć! - Zawołała mama młodszego, kiedy podszedłem bliżej.

- Państwa także. - Ukłoniłem się nisko, z szerokim uśmiechem na ustach. 

- Pani Jeon, minuta. - Powiedział jeden z pracowników, a kobieta skinęła głową, biorąc w ręce pudełko z tortem. 

   Po tejże minucie, która ciągnęła się w nieskończoność, mikrofon pani Jeon został włączony, a ona wraz ze swoim mężem i drugim synem, wyszła na scenę śpiewając piosenkę urodzinową dla Jungkooka. Poprawiłem odsłuch i czekałem. 

   Po dłuższej chwili zapaliły się światła, a ja na monitorze telewizora mogłem zobaczyć zapłakanego Jungkookiego. Przechyliłem głowę rozczulony. Uroczy no. 

- Ja... Tak bardzo wszystkim dziękuję. - Powiedział Kook, dławiąc się łzami. - Nie tylko mojej rodzinie, ale wam wszystkim. Nigdy wcześniej nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak pięknego. Jesteście najlepszym co mnie spotkało.

- To jeszcze nie koniec niespodzianek -Słysząc słowa brata Jungkooka, wziąłem głęboki oddech. - Chodź no tu, mała kulko szczęścia. Trzeba pocieszyć jubilata!

   Wyszedłem na scenę, zaczynając śpiewać "Paper Hearts". Widziałem, jak Kook zaczyna lekko się kołysać w rytm muzyki, a jego oczy zaczynają świecić się jak gwiazdki. Kiedy skończyłem, stanąłem obok chłopaka i rozłożyłem ramiona.

- Wszystkiego najlepszego, Jungoo. 

- Dziękuję, hyung. -Powiedział chłopak, a ja zaśmiałem się krótko.

- Ile razy mam ci mówić, żebyś mówił mi po imieniu? 

- Dziękuję, Jimin.

- Od razu lepiej. 

   Odsunęliśmy się, żeby zjeść tort, a po kilku minutach byłem znów na backstagu. W garderobie zostawiłem odsłuch i mikrofon, zmyłem makijaż, którego w sumie i tak nie miałem jakoś dużo. Ogarnięty usiadłem sobie na kanapie i zacząłem oglądać koncert na telewizorze, który wisiał na ścianie, co jakiś czas spoglądając na telefon. 

   W końcu koncert się skończył, a ja poszedłem do garderoby Jungkooka. Usiadłem na krześle przed lustrem i czekałem aż przyjdzie. 

- Hyung? - Usłyszałem. - Co tu robisz?

- Przyszedłem cię odwiedzić, bo na scenie nie mieliśmy okazji powspominać starych czasów. - Zaśmiałem się, wstając z miejsca. 

- Fakt.

   Chłopak podszedł i zaczął mywać makijaż, a ja patrzyłem na niego jak na ósmy cud świata. Był naprawdę przystojny.

- Wyprzystojniałeś. - Powiedziałem, nim zdążyłem ugryźć się w język. Zauważyłem, jak policzki młodszego przybierają różowy kolor. 

   Ogólnie, z prywatnych źródeł wiedziałem, że jeszcze w liceum Kook się we mnie podkochiwał. Nie miałem nic przeciwko, szczególnie, że nie interesowały mnie przedstawicielki płci pięknej. Znaczy wiadomo, oglądałem się, jak takie przechodziły obok mnie w zbyt krótkich spódniczkach, ale jakoś nie ciągnęło mnie do seksu z nimi. Tak czy inaczej, wracając do Jungkooka, sam w pewnym momencie zacząłem zwracać na niego uwagę. Nim zasnąłem, potrafiłem z cztery razy odegrać w głowie różne sceny z nim w roli głównej. Nie tylko grzeczne sceny, ale ćśśśś.. Nic nie wiecie. 

- Dz-dziękuję. Pozwolisz, że pójdę się przebrać? 

- Nie masz się czego wstydzić, obaj jesteśmy facetami. - Szanowny mózgu, możesz się kurwa włączyć kiedy cię potrzebuję? Przecież Jungkook będzie się mnie bał później. 

- N-nie o to chodzi.. - Policzki chłopaka zaczęły robić się jeszcze bardziej czerwone. 

- Uroczo wyglądasz jak się rumienisz. 

- Przestań, hyung!

   Młodszy zasłonił twarz i odwrócił się do mnie plecami. Wykorzystałem to i podszedłem do niego. Objąłem jego umięśniony tors, przytulając się do jego pleców. Zacząłem delikatnie wodzić palcami po brzuchu chłopaka, po chwili wsuwając dłonie pod koszulkę, która miał na sobie. Moje uszy zarejestrowały wtedy coś pomiędzy westchnieniem a cichym jękiem, co bardzo mi się spodobało. 

- Podoba ci się? - Jungkook pokiwał głową. - Powiedz to. Chcę cię usłyszeć, Kookie. 

- P-podoba mi się. Bardzo.. - Wyszeptał. 

   Nie mogąc nad sobą zapanować, zacząłem całować młodszego po szyi, a po chwili pozbyłem się jego koszulki i odwróciłem go przodem do siebie. Jako że ściana była tuż obok, oparłem Jungkooka o nią, a usta przeniosłem na jego obojczyki. Zacząłem zjeżdżać rękami coraz niżej, aż dotarłem do spodni. Rozpiąłem guzik, ale wtedy usłyszałem jak drzwi otwierają się z hukiem. Natychmiast odwróciłem głowę, a moim oczom ukazał się ogromny facet w kominiarce z bronią w ręku. Zasłoniłem Jungkooka swoim ciałem.

- Mam was wreszcie. - Warknął nieznajomy, celując we mnie. Poznałem go po głosie. Już kiedyś próbował mnie zabić, ale cudem uszedłem z życiem. 

- No błagam.. - Jęknąłem, łapiąc Jeon za rękę. - Ufasz mi? 

- T-tak. - Chłopak był przerażony, a w jego oczach zaczęły formować się łzy. 

- Nie bój się. Nic nam się nie stanie. Wyciągnij telefon z mojej tylnej kieszeni i napisz do menadżera. Już.

   Czułem jak chłopak wyciąga mój telefon, a ja postanowiłem jakoś zyskać na czasie, zagadując nieznajomego. No dobra, pół nieznajomego. 

- Zamknij się, Park. A teraz ty i Jeon pójdziecie ze mną, albo wam łby rozwalę. 

- No idziemy, moment tak. - Powiedziałem. - Daj się chłopakowi ubrać przynajmniej. No chyba że chcesz, żeby natychmiastowo obległy nas jego fanki.

   Mężczyzna warknął, ale przyznał mi rację. Kazał się młodszemu ubrać, a po chwili zostaliśmy wyprowadzeni z garderoby.

- Żadnych sztuczek, Park. Znam cię już wystarczająco dobrze. 

   Słysząc to, niemal wybuchnąłem śmiechem. Rozejrzałem się dyskretnie po korytarzu, ale nikogo na nim nie było. Zacząłem się nieco stresować, ale na szczęście, nim zdążyliśmy opuścić stadion, wokół nas zaroiło się od ochroniarzy. Uśmiechnąłem się przebiegle, a w tym czasie mężczyzna został złapany i wyprowadzony. 

   Jungkook przytulił mnie, a ja uśmiechnąłem się, odwzajemniając gest. 

One shots Pt.2 ~ JiKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz