55. To Tylko Ostrzeżenie

433 30 28
                                    

Kochani oficjalnie zaczynam maraton, polega on na tym, że dzisiaj wyjdzie kilka części. Wszystko zależy od was, zawsze, gdy pod częścią będzie 10 gwiazdek i 5 komentarzy (od innych osób) to pojawia się następna część. Jeśli nie będziecie się wyrabiać to przedłużę maraton do soboty.

-Co to za operacja? - zapytałam po chwili ciszy.
-Jest w złym stanie, wszystko przez ojca. - dalej mi się żaliła.
-Spokojnie, oddychaj. - położyłam jej rękę na ramieniu, wzięłam do ręki słuchawkę i wybrałam numer do gabinetu sekretarki Gabi - Hej, mogłabyś przynieść do mojego biura melisę?
-Jasne, za momencik będzie.

Próbowałam uspokoić dziewczynę, jednak niezbyt mi to wychodziło. Dopiero, gdy wypiła melisę udało mi się z nią porozmawiać.

-Wiesz czemu chce cię wyrzucić. - spojrzałam w jej załzawione oczy to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
-Właśnie nie wiem, co ja złego zrobiłam?
-Zadzwoniłaś do pudelka czy innego gówna, przez co napadło mnie paparazzi. - trochę się uniosłam.
-Przepraszam, wiem, że to było złe. Powiedzieli, że jak to zrobię to dadzą mi sporo pieniędzy, jednak nic nie dostałam. - zamknęłam oczy i wypuściłam głośno powietrze - Ja naprawdę potrzebuję pieniędzy.
-Dobra, nie chce mi się szukać nowej sekretarki, zostajesz. - usłyszałam jej pisk zadowolenia - A tych skurwieli pozwij czy coś. - machnęłam ręką.
-Nie mam jak. - wzruszyła ramionami.
-Nie masz żadnych dowodów, wiadomości czy coś. - czemu ja jej doradzam? Już wiem, jestem słaba psychicznie przez ostatnie wydarzenia.
-Mam wiadomości, nawet mogę ci pokazać. - podeszła do mnie z telefonem w ręku.
-Nie jesteśmy na ty. - trzymałam dystans.
-Jasne, przepraszam.

Pokazała mi wiadomości, rzeczywiście mówi prawdę, szkoda mi się jej zrobiło. Jakby nie patrzeć, gdybym była w takiej samej sytuacji co ona, pewnie postąpiłabym tak samo.

-Zrób screeny i udaj się z tym do adwokata, on ci coś na bank poradzi. - pokiwała głową - A teraz idź, mam dużo pracy.
-Dziękuję jeszcze raz. - uśmiechnęła się.
-Pamiętaj, że to twoja ostatnia szansa. - pogroziłam placem.
-Jasne, miłego dnia. - wyszła.

Naprawdę mi jej szkoda, nie ważne co złego zrobiła. Ciężko mi poczuć co ona czuje, bo nigdy nie miałam żadnej rodziny. Mój spokój nie trwał długo, bo w gabinecie zawitała Gabi.

-Nie wyglądała na osobę, która dopiero co straciła pracę. - zasiadła na fotelu.
-Bo nie straciła. - odłożyłam teczkę na półkę.
-Jak to?! - zerwała się z miejsca - Zrobiła ci taki syf, przystawia się do twojego faceta, a ty jej nie zwolniłaś?! - podeszła bliżej.
-Siadaj to ci to wyjaśnię. - zajęłam miejsce za biurkiem, a blondynka naprzeciw mnie - Ona ma chorą matkę. - przerwała mi.
-A ja córkę, dasz mi świeżaka? - prychnęła.
-To nie żart, plotek czy coś tam obiecali jej kasę za parę zdjęć, widziałam ich wiadomości. Ponieważ jest w sytuacji podbramkowej i potrzebuje kasy, zgodziła się. Wychujali ją i nic nie dostała.
-To dalej nie jest powód, by jej nie zwalniać. - mam wrażenie, że jest na nią bardziej wkurwiona niż ja.
-A ty jakbyś się zachowała, gdybyś miała chorą matkę i nie stać by cię było na operacje dla niej? - widać, że zadumała się.
-W sumie tak samo. - wzruszyła ramionami - Skończyłam już pracę, Zuza mówiła żebyśmy dzisiaj wpadły na kawę, co ty na to? - poruszyła zabawnie brwiami.
-Jedź, ja za pół godziny do was dołączę.
-W takim razie do zobaczenia. - wysłała mi buziaka w powietrzu i wyszła.

Nie dziwię się, że skończyła wcześniej, przyszłam później do pracy i strasznie się ociągam.

Gabi

Byłam już pod blokiem Cabaj, no proszę, proszę. Chyba duszyczka pobłądziła.

-Co ty tutaj robisz? - zmarszczył brwi.
-A co cię to obchodzi? - odparłam sucho.
-Ciekawy jestem, co stara koleżanka porabia w tych rejonach. - zaczynał kręcić, skurwiel.
-Co ty odjebałeś? - piorunowałam go wzrokiem.
-Ależ ja nie wiem o czym ty mówisz. - robił z siebie głupa.
-Dobrze wiesz śmieciu, rozjebałeś mi mieszkanie. - zaśmiał się.
-To tylko ostrzeżenie. - uśmiechnął się niewinnie.
-Zobaczysz, że zapłacisz za to. - pogroziłam palcem.
-O ile wcześniej ktoś cię nie odwiedzi. - puścił mi oczko i zaczął odchodzić.
-Nie zadzieraj ze mną Hruzo. - zniknął mi z pola widzenia.

Sama nie wiem co on planuje, w głowie mam same najgorsze scenariusze.

Paulina

Właśnie wchodziłam do klatki Zuzy, gdy wpadła na mnie  jakaś dziewczyna. Czułam się jakby czas się zatrzymał, obydwie przyglądałyśmy się sobie, jednak to ona otrząsnęła się pierwsza.

-Sorry, nie chciałam. - dalej obserwowała mnie.
-Nic nie szkodzi młoda. - uśmiechnęłam się niepewnie.

To trwało jeszcze chwilę, nie mogłam oderwać od niej wzroku, naprawdę to było chore jak się sobie przyglądałyśmy.

* * *

Całkiem miło spędziłyśmy czas z Zuzą, dowiedziałam się paru nowych rzeczy. Mianowicie Hruzo nie wie, że żyje, co może dać nam pewnego rodzaju przewagę. Wiem też, że ciągle kręci ten sam interes, ciekawe jakby zareagował jakby odwiedzili go czarni. Nie jestem kurwą, nie wydam go, chociaż powinnam to jednak znam kodeks i takich rzeczy się nie robi.

Cały czas miałam w głowie tą dziewczynę, była kurewsko podobna do mnie. Jednak nie pytałam o nią Zuzy, wzięłaby mnie za jakąś wariatkę. Przez wieczorną kawę miałam duże problemy z zaśnięciem, co chwile budziłam się w nocy. Około szóstej coś podpowiadało mi, by nie zasypiać ponownie.

Nie sądziłam, że mój szósty zmysł aż tak mi pomoże...

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz