21. Polecenie?

1K 41 1
                                    

Otworzyłam drzwi i tak jak się spodziewałam, za nimi był Igor.

-Hejka, poczekaj, wezmę tylko rzeczy i możemy iść. - nie czekając na odpowiedź szybko ruszyłam do pokoju.

Będąc w sypialni wzięłam czarną torebkę, w której miałam telefon, portfel, klucze, fajki, chusteczki i żel antybakteryjny. Założyłam czarne janoski i razem z szatynem opuściłam mieszkanie.

-A więc gdzie jedziemy? - zapytałam, gdy już byliśmy w samochodzie.
-Zobaczysz. - uśmiechnął się tajemniczo.

Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Po dłuższej chwili byliśmy pod lasem, tak tym lasem, za którym jest wzgórze i widok na Piastów. Jak już mówiłam, gdy Igor zabrał mnie tu ostatnio, uciekałam tutaj, kiedy byłam w domu dziecka.

-No to co chcesz wiedzieć? - odezwał się dopiero wtedy, gdy byliśmy na wzgórzu.
-Wszystko. - odpowiedziałam bez zastanowienia.
-Zadzwoniłaś do mnie pijana, chciałem po ciebie przyjechać, ale nie chciałaś mi powiedzieć, gdzie jesteś. Więc zadzwoniłem do Adriana, ten od razu mi powiedział, a gdy zadzwoniłem, że już jadę to jakiś typ się wpierdolił. - przerwałam mu.
-To pamiętam, później się z nim pobiłeś, ale powiedz mi co się stało po tym jak zemdlałam. - spojrzałam na niego.
-Wziąłem cię do samochodu i chciałem zawieść do szpitala. Gabi mi kazała zabrać cię do domu. Grucha i Musiał jak cię zobaczyli to zaczęli panikować, jednak w porę zadzwoniła Gabi i dała konkretne polecenie, które wykonałem. - wyszczerzył się.
-Polecenie? - zmarszczyłam brwi.
-Kazała mi cię przebrać i położyć na łóżku. - jestem pewna, że choć trochę się zarumieniłam.
-A no tak. - zmieszałam się.
-Spokojnie, nie jestem nekrofilem, spałem na kanapie. - zaśmiał się.
-Powiedz mi jedno. - szatyn spojrzał mi w oczy - Dlaczego pobiłeś tego chłopaka? - Bugajczyk zamarł, widziałam po nim, że nie wie co powiedzieć.
-Przystawiał się do ciebie. - rzucił szybko.
-Tylko tyle? Igor to nie jest powód, by złamać komuś nos. - położyłam chłopakowi rękę na ramieniu, ten jednak nie zareagował - Wszystko w porządku?
-Tak, palisz? - pokiwałam głową na tak.

Szczerze? Ten wieczór był mega dziwny. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Podczas drogi powrotnej w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Gdy już chciałam wyjść z pojazdu szatyn złapał mnie za rękę. Posłałam mu zdziwione spojrzenie.

-Pojutrze jest impreza u mojego znajomego. - spojrzał mi w oczy - Chciałabyś może ze mną iść? - widziałam, że mu na tym zależy.
-Jasne. - uśmiechnęłam się.
-A masz jakieś plany na jutro?
-Jutro jadę po raz pierwszy do firmy, wielkie otwarcie. - po raz kolejny posłałam mu uśmiech - Chciałbyś przyjść?
-Pewnie, o której?
-Jedenasta, wyślę Ci SMS'em adres.
-To do jutra. - przytulił mnie.
-Do jutra. - odwzajemniłam gest, po czym opuściłam pojazd.

Będąc w mieszkaniu nie obyło się bez przesłuchania ze strony Gruszeckiej. Jak to zwykle musiałam jej opowiedzieć wszystko od A do Z. Później klasyka czyli "papierosek i do spanka''

* * *

Obudził mnie dźwięk, którego nie słyszałam od czasów liceum. Mianowicie budzik, szybko wyłączyłam irytujący dźwięk. Zaspana przetarłam twarz, spojrzałam na naścienny zegar, który wskazywał godzinę ósmą rano.

Masakra, nie pamiętam kiedy ostatnio musiałam tak wcześnie wstać. Głównie dlatego, że w firmie musimy być o 10, aby wszystko dopiąć na ostatni guzik.

Leniwie opuściłam łóżko i ruszyłam do garderoby. Na ten jakże ważny dzień wybrałam czarną, koronkową bieliznę oraz szarą dopasowaną sukienkę z długim rękawem, półgolfem i wyciętymi ramionami, która sięgała mi do kolan.

(Sukienka naprawdę ładna, chociaż opis średnio zachęcający)

Umyta, ubrana i pomalowana opuściłam łazienkę, udostępniając ją Gabi. Nie wiem czemu, ale przed każdym ważnym wydarzeniem nie mogę nic zjeść. Nawet na siłę jakbym coś chciała to mój organizm tego nie strawi.

Chcąc odstresować się zaczęłam wybierać buty i torebkę. Koniec końców padło na zwyczajne czarne, matowe szpilki i w tym samym kolorze średniej wielkości torebkę.

Po pół godziny byłyśmy już w drodze. Akurat stwierdziłyśmy, że pojedziemy Bugatti różowowłosej. Apropo Gruszeckiej jest ona ubrana w czarną obcisłą sukienkę bez rękawów, do połowy uda, miała takie same szpilki jak ja i podobną torebkę.

* * *

Nadszedł czas otwarcia naszej firmy na Polskim rynku. Nie sądziłam, że będę się tak stresować. Za chwilę ja i Gabi mamy wygłosić mowę przed całkiem sporą publicznością, wśród której są nasi pracownicy, znajomi i prasa.

Wyszłyśmy na małej wielkości scenę, na której były dwa mikrofony.

-Wielmożni panowie, szanowne panie. - zaczęłam mówić, czym zwróciłam uwagę wszystkich - Dzień dzisiejszy to dzień wielkiej zmiany, mogę nawet rzec rewolucji w naszej społeczności. Rewolucji pod względem kosmetycznym.
-Dzisiaj w naszym mieście otwieramy naszą firmę. Tak zgadza się szanowni państwo, od dzisiaj firma P&G Cosmetics będzie oficjalnie na polskim rynku.

Nasza mowa trwała jakieś pięć minut, nie chce was zanudzać.

-Tak więc moi mili, mam nadzieję, że będzie nam się miło pracowało. - podsumowałam.
-A teraz zapraszamy na poczęstunek. - zakończyła Gabi.

Gdy zeszłam ze sceny poczułam jak cały stres schodzi ze mnie. Poszłam w kierunku stanowiska sekretarki, która swoją pracę zaczęła od dzisiaj. Jest to młodsza ode mnie o rok dziewczyna o imieniu Oliwia.

Z daleka zobaczyłam, że Igor z nią rozmawia, a ta wypina się jak tylko może. Sama nie wiem czemu, ale poczułam złość. Nagle w moją stronę ruszył Igor.

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz