78. Aż Tak Się Mnie Boisz?

191 13 0
                                    

Będąc prawie na miejscu można było usłyszeć bicie mojego serca nie używając stetoskopu. Nigdy nie sądziłam, że będę się bać o kogoś bardziej niż o Gabi czy później Igora.

-Witam piękną Panią. - powitał mnie Kuba, który opierał się o samochód.
-Gdzie ona jest? - przeszłam do rzeczy.
-Myślałem, że będziesz chciała porozmawiać? - zmniejszył dystans między nami.
-Jedyne czego chce to spokoju mojej siostry. Doskonale wiesz jakie to skurwielstwo mieszać rodzinę w takie sprawy. - ten jedynie się uśmiechnął i wrócił pod auto.
-Zdaje sobie z tego sprawę. - otworzył bagażnik, w którym była moja siostra.
-Pola. - chciałam podejść, ale zatrzymał mnie głos chłopaka.
-Zrobisz jeszcze jeden krok, a ona zginie. - wymierzył w nią pistoletem.
-Czego ty ode mnie chcesz? - traciłam cierpliwość.
-Nie zorientowałaś się? - parsknął śmiechem - Chce twojej głowy. - Pola zaczęła się wiercić, nie rozumiałam jej przez taśmę na ustach - Uspokój się. - przeładował broń nie zdejmując celu z mojej siostry - Gabi już poszła, twoja kolej.

Zauważyłam zbliżające się samochody, wiedziałam, że mój koniec jest bliski.

-Wiesz co? Możesz mnie odstrzelić, nie dbam o to, ale jeśli z głowy mojej siostry spadnie choćby jeden włos. - wyciągnęłam naładowany pistolet - Nie żyjesz.
-Myślisz, że tak łatwo przyjdzie Ci mnie zabić? - zaśmiał się - Może i mój brat był łatwym celem, ale ja zawsze mam obstawę. - dwa samochody zatrzymały się obok nas.

Z pierwszego wysiadło dwóch mężczyzn, z drugiego tylko jeden, ale zauważyłam w nim na miejscu pasażera Cabaj. Czy to możliwe, że ponownie mnie wykiwała?

-Czterech na jedną? Aż tak się mnie boisz? - tym razem to ja się zaśmiałam - A ty jesteś największym zdrajcą jakiego kiedykolwiek poznałam. - skierowałam te słowa do Zuzy, która jedynie puściła mi oczko, czyli ma plan.
-Przykre, że nawet twoja wieloletnia przyjaciółka cię wystawiła, nie masz już nikogo w tej branży, kto mógłby cię ocalić. - zauważyłam, że z bagażników samochodów, które dojechały po kryjomu wysiada kilkoro mężczyzn.
-Jesteś pewien? - zapytałam śmielej.

Zaczęło się, usłyszałam pierwszy strzał, ktoś osunął się na ziemię, później było tego więcej. Nie czekając na nic sama strzeliłam, do Kuby, za bycie chujem.

-Uciekaj! - rzuciła Cabaj i sama wzięła się za robotę.

Nie myśląc wiele zamknęłam bagażnik z Polą i wsiadłam za kółko g-klasy. Sekundę później odjechałam, z każdą chwilą powiększałam swoją prędkość, aż w końcu wyniosła ona sto pięćdziesiąt kilometrów. Nie miałam zamiaru się zatrzymać, dopóki nie będziemy bezpieczne.

Będąc kilka kilometrów od lokalizacji zjechałam na pobocze. Pobiegłam do bagażnika, w którym ciągle była Pola. Rozwiązałam ją i ściągnęłam taśmę z ust, ta płacząc wtuliła się we mnie.

-Spokojnie, chodź do auta, nie możemy tu zostać. - tak jak powiedziałam, tak zrobiłyśmy.

Nie miałam bladego pojęcia co zrobić z tym samochodem, nie wrócę po swoje auto, bo zapewne w tym momencie tam jest jeden wielki Meksyk. Nie wiedziałam czy robię dobrze wracając do domu, ale nie miałam siły już jeździć. Zostawiłam samochód dwa bloki dalej od mojego, po czym na nogach ruszyłyśmy w kierunku mojej klatki. Po dziesięciu minutach byłyśmy w domu.

-Nic ci nie jest? Chcesz coś do picia? - zapytałam przyglądając się mojej siostrze.
-Nic mi nie jest, nic mi nie zrobił. - uspokoiła mnie tym - Kto to był i czemu chciał cię zabić? - w dalszym ciągu była roztrzęsiona.
-Może zaparzę ci melisę i wszystko opowiem.

Gdy moja siostra już siedziała z kubkiem pełnym gorącej cieczy zaczęłam historie.

-Czyli twoje życie to jeden wielki film gangsterski. - podsumowała, gdy skończyłam.
-Można by to tak nazwać. - wypuściłam głośno powietrze - Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo się o ciebie bałam. - w moich oczach pojawiły się delikatne łzy.
-Jestem już bezpieczna, ty też. - objęła mnie.
-Wiesz, że nikt, nigdy nie może się o tym dowiedzieć? - spojrzałam na nią.
-Wiem, to wszystko jest takie chore.

Miałam już coś mówić, ale przerwał nam dzwonek do drzwi. Sama nie wiedziałam, kogo się spodziewać w tym momencie.

-Bądź cicho. - widziałam strach w jej oczach, gdy wzięłam do ręki pistolet.

Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku drzwi, spojrzałam przez wizjer. Kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłam Zuzę.

-Wchodź. - powiedziałam, gdy otworzyłam drzwi.
-Wszystko z Polą okej? - zapytała.
-Tak. - zakluczyłam drzwi.
-To dla niej duży szok, który może zmienić się w traumę. - ruszyła do salonu.
-Wszystko ze mną dobrze. - powiedziała Pola.
-O miło mi cię poznać, jestem Zuza. - wyciągnęła do niej rękę.
-Pola. - uścisnęła ją.
-Wcześniej widziałam cię tylko na zdjęciach, ale w rzeczywistości jesteście bardzo do siebie podobnie. - usiadła na barowym krześle.
-Co cię do mnie sprowadza? - usiadłam obok siostry.
-Nie wiem czy Pola powinna tego słuchać. - spojrzała na nią - Chyba jest za młoda.
-Widziałam dzisiaj więcej niż w całym swoim życiu, nawet to jak kogoś zabiłaś. - spojrzała na mnie.
-W zasadzie, Paulina nikogo nie zabiła. - sama się zdziwiłam - Kuba miał na sobie bardzo słabej jakości kamizelkę kuloodporną. W momencie jak strzeliłaś padł na ziemię przez paraliżujący ból.
-Czyli on żyje? - uniosłam brwi, a Zuza wymownie spojrzała na Polę - Masz rację. - sama spojrzałam na siostrę - Masz za sobą ciężki dzień, chodź się połóż.
-Chyba sobie żartujecie, chce wiedzieć co z tym dupkiem, który chciał zabić mnie, a później ciebie. - wypuściłam głośno powietrze.
-Masz taki sam charakter jak siostra. - zaśmiała się Zuza - Mówić? - kiwnęłam tylko głową, wiedząc, że Pola nie odpuści - Kuba nie żyje, zajęliśmy się nim i jego ludźmi. Twój samochód jest pod blokiem, a gdzie zostawiłaś auto Kuby? - podałam jej kluczyki, które były na blacie.
-Dwa bloki na lewo. - rzuciłam - To chyba już mi nie będzie potrzebne, skoro Kuba nie żyje, a Hruzo siedzi. - oddałam jej pistolet.
-Nie wierzę, że mogłaś we mnie zwątpić. - zaśmiała się na wspomnienie wcześniejszych wydarzeń.
-Wybacz, sama wiesz jak to jest w takich sytuacjach. - zakłopotałam się.
-Nie chowam urazy, ale zapamiętaj jedno. - zebrała się do wyjścia - Jeśli komuś masz ufać w tej branży to tylko mi. A teraz musisz mi wybaczyć, zastępuje Kubę i mam masę roboty. - opuściła moje mieszkanie.

Dosyć długo rozmawiałam z siostrą, miałam jej wiele do wyjaśnienia. Czułam się luźniej ze świadomością, że już nikt nam nie zagraża, bo ci ludzie albo nie żyją, albo siedzą. Po raz pierwszy od kilku lat zasnęłam z takim spokojem, niestety około piątej obudził mnie telefon...

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz