41. Mała Sprzeczka

622 32 7
                                    

Nie byłam w stanie się uspokoić. Próbowałam, ale nie mogłam, bo ten człowiek za bardzo odcisnął mi się na psychice.

Gdy trochę się uspokoiłam zaczęłam się ogarniać. Łzy nie zniszczyły mi makijażu, wow te kosmetyki są niezłe, musimy je wydać.

To dziwne, ale starałam się myśleć o czymkolwiek innym, byleby nie o nim. Jak już doszłam do siebie niezauważona opuściłam łazienkę i skierowałam się na balkon.

Na zewnątrz było już ciemno, stałam i paliłam papierosa, a zimny wiatr delikatnie rozwiewał mi włosy. Oparłam się łokciami na barierce i zamknęłam oczy, by móc skupić się na tej chwili i do końca uspokoić.

Poczułam gniew, przez tyle lat dawałam mu sobą pomiatać i rządzić. Kurwa jaka ja głupia byłam.

-Wszystko w porządku? - obok mnie pojawiła się Kasia i Kacper.
-Tak. - chciałam ich spławić.

Nie, że ich nie lubię, bo są kochani, ale im nie ufam.

-Każdy widział twoją scenkę z Dawidem, wiem, że płakałaś. Co on ci zrobił? - dziewczyna zaczęła gładzić mnie po ramieniu.
-Nic takiego, mała sprzeczka.
-Jesteś pewna?
-Kasia, nie naciskaj. - zwrócił uwagę Kacper, a ja podziękowałam mu wzrokiem.

Staliśmy w ciszy, żadne z nas nie chciało się odzywać, bo było wystarczająco niezręcznie. Ten moment zepsuł szatyn.

-Kasia, Ania cię woła. - dziewczyna rzuciła mi ciepłe spojrzenie i bez słowa weszła do środka.

Igor dołączył do nas, jednoznacznie spojrzał na kolegę, ten bez słowa opuścił nasze towarzystwo.

-A więc co tym razem mi powiesz? - zmarszczyłam brwi - Że nie jesteś gotowa? Że dalej go kochasz?
-Co? - zapytałam z niedowierzaniem.
-Zrozum, że mam dosyć twoich gierek. Raz sprawiasz, że moje życie ma sens, a później masz mnie w dupie. Dziewczyno ty się po prostu chcesz mną pobawić przyznaj to. - widziałam złość w jego oczach.
-Igor czy ty sam siebie słyszysz? Nigdy w życiu nie bawiłam się żadnym chłopakiem, tym bardziej tobą. - wyrzuciłam ręce w powietrze.
-Czemu miałbym ci wierzyć?
-Nie wiem co ci odjebało, ale odezwij się jak przestaniesz być dupkiem. - chciałam wyjść, ale on złapał mnie za rękę.

Przeszły mnie dreszcze. Przech chwilę widziałam w nim Dawida, dokładnie jak kilka lat temu łapie mnie za tą samą rękę. Chyba mi już siada na łeb.

-Ja przestanę być dupkiem? A kiedy przestaniesz być zapatrzoną w siebie księżniczką?
-Słucham? - przyłożyłam rękę do klatki piersiowej.
-Prawda jest taka, interesuje cię tylko czubek własnego nosa, nic więcej. Zawsze jestem na każde zawołanie, wysłuchuje cię, a czy ty potrafisz nie skupiać się na sobie i dostrzec problemy innych ludzi? Zauważ, że nie jesteś pępkiem świata i niektórzy mają gorzej. - kończąc wypowiedź zostawił mnie samą.

Ja się tak bawić nie będę, ruszyłam za chłopakiem. Będąc w środku zauważyłam, że podszedł do swojej modelki. Szturchnęłam go w ramię, odwrócił się, zignorował mnie i wrócił do rozmowy.

Nie ukrywam, że jestem zażenowana jego dziecinnym zachowaniem. Ponownie go szturchnęłam.

-Czego chcesz? - łaskawie się odwrócił.
-Porozmawiać? - odezwałam się zirytowana.
-Nie widzisz, że jest zajęty? - odezwała się jego towarzyszka.
-Nie z tobą rozmawiam. - odprysknęłam, na co ta przewróciła oczami.
-To masz pecha, bo ja z nią rozmawiam. - cały salon przyglądał się temu teatrzykowi.
-Zrozum, że nie obchodzi mnie jakaś typiara, bo chyba mamy coś do dokończenia.
-To ty zrozum, że on nie chce z tobą rozmawiam. - czarnowłosa popchnęła mnie.
-Czy ty mnie dotknęłaś? - furia w moich oczach wręcz piorunowała.
-Coś ci się nie podoba szmato? - stanęła naprzeciw mnie.

Gabi widząc moją minę odrazu podbiegła.

-Stara nie ma sensu tracić czasu. - odciągnęła mnie.
-Jasne, niech koleżanka ci ratuje dupe, widać, że obydwie takie samie wieśniary. Jesteście takie same, powiedzieć czy też razem się kurwicie? Bo same byście nie zapracowały na taką firmę.

Jak na zawołanie obydwie się odwróciłyśmy. Ja nie mogłam się powstrzymać i sprzedałam jej prawego gonga. A Gabi pociągnęła ją za włosy do parteru.

Kurwa no nie, myślałam, że się posikam jak zobaczyłam, że garść włosów została w dłoni blondynki.

-Dosyć, że sztuczne cycki to i doczepy. - zaśmiała się Gabi.
-Tylko szkoda, że Igor woli mnie od niej. - podniosła się i spojrzała na mnie z wyższością.
-Co się dziwić? Najtańszy towar ma największy popyt. - uśmiechnęłam się sztucznie - A na tobie się zawiodłam. - ze łzami w oczach spojrzałam mu w oczy - Jesteś zwyczajną szują. - uderzyłam szatyna z liścia.

Bez słowa opuściłam pełen salon. Tyle myśli przepełniało moją głowę, skąd nagły żal szatyna do mnie. Przecież ostatnio między nami było okej.

Wracałam do domu przez park, miałam dosyć. Usiadłam na najbliższej ławce i wyciągnęłam paczkę fajek.

Zatraciłam się w swoich myślach, każda z nim sprzeczała się z innymi.

-Nawet nie wiesz jak bardzo kusi mnie, by to powiedzieć. - poniosłam głowę, a moim oczom ukazał się Gruszecki.
-Możesz. - kiwnęłam głową.
-A nie mówiłem? - usiadł obok mnie.
-No mówiłeś, czujesz się lepiej z tym że przyznałam ci rację? - oparłam głowę o jego ramię.
-Trochę. - zaśmiał się - Przepraszam, że przeze mnie płakałaś, chciałem cię tylko ostrzec.
-Wiem. - wypuściłam głośno powietrze.

Nie musieliśmy nic mówić, czułam to wsparcie płynące od niego.

-Jest zimno, odprowadzić cię? - wstał z ławki.
-Jeśli to nie będzie problem. - dołączyłam do blondyna.

W ciszy przemierzyliśmy cały park, będąc pod moim blokiem pożegnałam się z blondynem i weszłam do środka.

Zdaje sobie sprawę z tego, że w dobrym guście byłoby go zaprosić na herbatę czy coś, ale nie mam o nastroju na towarzystwo.

Od razu po przekroczeniu progu mieszkania zrzuciłam z siebie ubrania i wzięłam prysznic. Zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami pół godziby później odpłynęłam go krainy Morfeusza.

W środku nocy i obudziło mnie pukanie, zapewne Gabi. Zdziwiło mnie to, blondynka zawsze bierze ze sobą klucze.

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz