8. Sam Kiedyś W Tym Siedziałem

1.4K 48 5
                                    

-Ty się dobrze czujesz? - podniosłam głos.
-Oczywiście, chce ci pomóc. - spojrzał na mnie z troską w oczach.
-Czemu? Znamy się od kilku dni. - zmrużyłam oczy.
-Wydajesz się być spoko, nie taka jak inne laski. - uśmiechnął się półgębkiem.
-Inne laski? - uniosłam lewą brew.
-No wiesz takie puste dziunie. Lecą na mnie tylko dlatego, bo jestem rozpoznawalny. - wyjaśnił krótko.
-Jesteś jakimś vlogerem? - zmieszałam się.
-O nie moja droga, raperem. - na jego twarzy był widoczny banan.
-Raper? Od kiedy? - starałam się zagadać go, by zapomniał o tym co zdarzyło się na ognisku.
-Od 16 roku życia. - puścił mi oczko.
-Osiem lat? Wow. - wypuściłam powietrze - A masz jakiś pseudonim sceniczny czy po prostu Igor Bugajczyk? - zainteresowałam się.
-Reto. - odpowiedział krótko.
-Niech zgadne, dlatego masz to "R" na policzku? - spojrzałam podejrzliwie.
-To długa historia. - przewrócił oczami.
-Mam sporo czasu. - uśmiechnęłam się niewinnie.
-Oczywiście, chcesz mnie zagadać, żebym dał ci spokój z tą sprawą? - spojrzał na mnie przenikliwie.
-Nie, po prostu zainteresowałeś mnie tym.

Igor już chciał coś powiedzieć, gdy nagle ktoś zapukał.

-To Adrian, dobra dzisiaj ci się upiekło, ale jutro rano, zabieram cię na kawę i wtedy pogadamy.
-Mówiłam przecież, że jutro jestem zajęta.
-Twoja metamorfoza poczeka. - puścił mi oczko.

Wypuściłam głośno powietrze, po czym wysiadłam z samochodu. Rzuciłam chłopakom krótkie cześć i ruszyłam w kierunku klatki.

Kilka minut później byłam już w mieszkaniu. Od razu usłyszałam głos blondynki w kuchni.

-Co chciał od ciebie Igor? - po chwili stanęła przede mną.
-Słyszał o czym rozmawiałyśmy, chciał się dowiedzieć o co chodzi. - ściągnełam buty i poszłam do salonu.
-Powiedziałaś mu? - Gabi poszła za mną.
-Oczywiście, że nie.
-Ale co wam tak długo zajęło?
-Nie dał mi za wygraną. Powiedział, że jutro rano zabiera mnie na kawę i mam mu wszystko opowiedzieć.
-Czemu mu aż tak bardzo na tym zależy?
-Powiedział mi, że nie jestem taka jak inne, cokolwiek to znaczy. - przewróciłam oczami.
-Dziwne. - zmrużyła oczy - Powiesz mu o co chodzi? - spojrzała na mnie.
-Nie ma szans.
-No dobra, to był ciężki dzień. Palimy i do spanka?
-Pewka.

Wzięłam paczkę fajek i razem z blondi udalam się na balkon. Wyciągnęłam z paczki fajkę, a następnie poczęstowałam przyjaciółkę.

-No to kiedy idziemy do fryzjera? - odpaliłam papierosa i podałam zapalniczke Gabi.
-Może jutro nas umówię, a ty zajmij się resztą. - odpaliła fajkę.
-Co masz na myśli mówiąc "resztą"? - schowałam zapalniczke do paczki, którą włożyłam do kieszeni.
-No pomyślisz jak zmienimy ciuchy i te sprawy.
-Myślę, że co do ciuchów nie trzeba nic zmieniać. Może jakieś kolczyki? - zaciągnęłam się.
-Na twarzy? - uniosła brwi.
-Mhm. - wypuściłam dym z płuc.
-Jakie ty niby chcesz robić te kolczyki? - zmarszczyła brwi.
-Ja chciałam sobie zrobić w wardze, a ty przypadkiem nie chciałaś w nosie?
-Niby tak, ale co to zmieni, skoro z daleka nie będzie widać tych kolczyków? To trochę zbędne.
-To tak przy okazji. Od dawna się wybieram zrobić kolczyk, ale jakoś się zebrać nie mogę. Więc skoro się zmieniamy to na maksa. - zgasiłam fajkę w popielniczce.
-W sumie to spoko. - również zgasiła używke.
-A więc ja nas umawiam na kolczyki, a ty do fryzjera. - weszłam do mieszkania, a blondynka za mną.
-Tak. - zamknęła balkon.
-Dobra. Teraz wybacz idę na szybki prysznic i spać.
-Ja też, padam na ryj.

Dwadzieścia minut później leżała w łóżku, powoli odpływając do krainy Morfeusza.

* * *

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na naścienny zegarek. Wskazywał on godzinę dziesiątą dwadzieścia pięć.

Leniwie wyszłam z łóżka i skierowałam się na korytarz. Spojrzałam przez wizjer, Igor.

-Nie żartowałeś z tą kawą? - zapytałam, gdy otworzyłam drzwi.
-Nie, ile mam dać czasu pięknej pani, aby doszła do siebie? - przytulił mnie na przywitanie.
-Dwadzieścia minut, poczekaj na mnie w salonie. - przetarłam zaspane oczy.
-Oczywiście. - zdjął buty, a ja zamknęłam drzwi.

Będąc w pokoju wybrałam na dzisiaj czarne jeansowe spodenki z wysokim stanem, tego samego koloru obcisły top na ramiączkach i do tego bordowy, zwiewny sweterek.

Będąc w łazience zrzucilam z siebie piżame i złożyłam w kostkę, położyłam na półce. Związałam włosy i weszłam pod prysznic.

Gdy moje ciało, było czyste i gładkie wyszłam z kabiny. W białym szlafroku umyłam zęby i pomalowałam się. Następnie założyłam czystą, czarną bieliznę i wcześniej przygotowane ubrania.

Włosy ułożyłam tam jak zawsze czyli na prawy bok, użyłam jeszcze ulubionych perfum i wyszłam z toalety.

Skierowałam się do salonu, gdzie czekał na mnie szatyn.

-Znowu kilka minut spóźnienia, ale gdy widzę jak ładnie wyglądasz to mogę ci to wybaczyć. - wyszczerzył się.
-Idziemy? - schowałam do tylniej kieszeni telefon.
-Jasne. - wstał z kanapy i poszedł za mną.

Założyłam czarne buty z Fila, następnie wyszliśmy z mieszkania, zamknęłam drzwi, a klucz wsunelam do kieszeni.

-A więc o co chodzi? - zapytał, gdy wyszliśmy z bloku.
-Nie ważne, szkoda gadać. - machnęłam ręką.
-Miałaś mi powiedzieć.
-Nie miałam ci nic mówić.
-Wpadłyście w jakiś syf? - spojrzał na mnie, jednak ja nic nie powiedziałam - Narkotyki?
-Nie.
-Czyli tak.
-Przecież mówię, że nie. - zmarszczyłam brwi.
-Widzę, że tak. Znam się na tym uwierz mi.
-Tak? A to niby skąd?
-Sam kiedyś w tym siedziałem. Nie chodzi mi tu tylko o zielone. - westchnął - Wiem jakie to gówno, dlatego proszę powiedz mi o co tu chodzi.
-Dlaczego aż tak bardzo ci zależy na tym żeby to wiedzieć? Ledwo co się znamy. - wyrzuciłam ręce w powietrze.
-Mówiłem ci to wczoraj.
-Bo niby jestem "spoko"? - zrobiłam cudzysłów w przy ostatnim słowie.
-Nie tylko, wydajesz mi się jakaś inna.
-Jakaś inna? O co ci chodzi? - poirytowałam się.
-Nie umiem tego opisać. Po prostu jako jedyna nie lecisz na mój fejm, lubię z tobą spędzać czas i chce widzieć dlaczego jesteś w tym gównie.
-Igor...

Fuck it |ReTo| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz