Rozdział 25

1.1K 115 8
                                    

Ominęła go bez słowa. Pchnęła drzwi i weszła do kuchni, on podążył za nią jak cień. Zastanawiała się, kiedy się pojawił w Dworze. Zdecydowanie mogła to ominąć, siedząc cały dzień w swoim pokoju. 

- Słyszałem, że jutro wracasz ze mną do Hogwartu.- Zagaił spokojnie, kiedy już stali przy drzwiach do jej pokoju. Odwróciła się, podniosła głowę i spojrzała na niego z lekko wymuszonym uśmiechem.

- A pierwszą lekcją, na którą z przyjemnością przyjdę, będzie Obrona Przed Czarną Magią.- Odpowiedziała.

- Teraz to się nazywa po prostu Czarna Magia.- Kraszewski się szeroko uśmiechnął.- Wspaniała zabawa, na każdej lekcji rzucamy zaklęcia niewybaczalne.- Dopowiedział. Lynx przewróciła oczami, pchnęła biodrem drzwi do pokoju, wślizgnęła się do środka i zamknęła je tuż pod jego nosem. 

Przez całą noc nie mogła spać. Spoglądała przez okno, zastanawiając się, czy Nikołaj jest cały i bezpieczny i czy dotarł do miejsca, do którego chciał dotrzeć. Dręczyły ją również myśli o tym, co by było gdyby jednak z nim uciekła? Kraszewski musiał podsłuchać ich rozmowę. gdyby nie wróciła, to czy wezwałby od razu strażników? Wyobraziła sobie moment, kiedy wspina się na mur, spogląda na dół, a tam śmierciożercy z wyciągniętymi do góry różdżkami każą jej powoli zejść. Mogliby ją zabić nawet na miejscu... Nie zrobiliby tego, Czarny pan nie pozwoliłby, jednak na pewno zabiliby Nikołaja. Nie mogła by sobie wybaczyć. Do końca swojego życia nosiłaby przydomek zdrajcy rodu Lestrange, a Rabastan już nigdy by się do niej nie odezwał. Cieszyła się, że jednak została. 

Rano przyjęto ze spokojem ucieczkę Nikołaja. Podczas śniadania Kraszewski rzucił Lynx ulotne spojrzenie, jednak nikt nie zwrócił na nie większej uwagi. Posłano za nim dwóch śmierciożerców, a po śniadaniu Rabastan wezwał Lynx do swojego pokoju. Trochę się denerwowała tym przesłuchaniem, ale musiała zachować spokój, inaczej mogliby ją podejrzewać o jakiś współudział, ewentualna pomoc w ucieczce, a co gorsza, mogliby zajrzeć do jej umysły i  zobaczyć, że ona sama chciała uciec, a tego oczywiście nie chciała. Specjalnie przedłużyła czas jedzenia śniadania, zjadła kanapki, kilka razy poprosiła o kubek gorącej herbaty. Kiedy już jednak była najedzona i nie mogła wlać w siebie kolejnego kubka, postanowiła, że im szybciej to załatwi tym lepiej. Kraszewski rzucił jej krótkie oświadczenie, że będzie czekał na nią w przedpokoju. Ruszyła prosto do pokoju Rabastana. Do jego pokoju szło sie zupełnie inaczej niż do pokoju Lynx. Dwór był ogromny i pomimo tego, że znajdowało się tutaj dużo ludzi, to wiekszośc pokoi stała pusta. 

Zapukała cicho i po kilku sekundach kiedy usłyszała ciche "proszę", weszła do środka. Pokój był czysty, łóżko bylo posłane, a wszystkie ubrania wisiały i były poukładane w szafie. Lynx zrobiło się wstyd za swoje niechlujstwo. Rabastan stał przy oknie z rękami założonymi z tyłu. 

- Wiedziałaś o ucieczce Nikołaja?- Zapytał wprost.

- Powiedział mi, że planuje ucieczkę, ale nie jest tego do końca pewny.- Odpowiedziała spokojnie, dobierając odpowiednie słowa.- Więcej nie rozmawiałam z nnim o tym.- Dodała pospiesznie. Rabastan odwrócił się. Nie uśmiechał się, ani nie smucił, wyglądał jak posąg, bez uczuć. 

- Mówił ci gdzie chce uciec?- Dopytywał się. Lynx wyłącznie pokiwała przecząco głową. 

- Nie wiedziałam, że naprawdę chce to zrobić.- Odparła.- Mówiłam mu, że dezercja to jest zły pomysł, bardzo zły, ale on...- Westchnęła cicho, spojrzała w bok.- pan Aleksandr na mnie czeka, mogę już iść?- Zapytała po chwili ciszy. Rabastan zbył ją ruchem ręki, odwrócił się z powrotem w stronę okna. Pobiegła jeszcze do pokoju, zgarniając kilka rzeczy i poszła prosto do przedpokoju, gdzie jak obiecywał, czekał na nią Kraszewski. 

Córka śmierciożercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz