Rozdział 4

4.4K 324 11
                                    

Szła powoli, chciała spokojnie pomyśleć. Czuła się jakby w innym wymiarze, nie słyszała drwin i komentarzy ze strony reszty uczniów. Spływało to już po niej. Tak bardzo bała się tego, co będzie tutaj, jednak teraz... kiedy weszła do Wielkiej Sali to szczerze odetchnęła. Czuła się tak dobrze, nie mogła tego opisać. Jakby wzięła ekstazy, chciała skakać, wrzeszczeć do wszystkich, że nieważne co jej powiedzą, ona i tak sobie nie weźmie tego do Siebie. Przez te kilka kroków, zrozumiała, że życie w ukryciu, zagłębianie się w książki nie było dobrym pomysłem. Mimo wszystko inni wytykali ją palcami, śmiali się z niej. Teraz ona zacznie się z nich śmiać, patrzeć z góry. Czy jest to okrutne? Na pewno nikt nie zastanawiał  się nad tym, gdy atakował ją. Szła z wysoko uniesioną głową, jakby chciała pokazać, że jest dumna... z tego, że ma na nazwisko Lestrange! Jej podświadomość mówiła, aby to wykrzyczała, jednak zachowała resztki zdrowego rozsądku.

Po drodze ściągnęła kurtkę i przełożyła ją przez przedramię, poprawiając zlatującą torebkę. Po chwili wspięła się po kilku schodkach i zasiadła na drewnianym, małym taborecie. Przez głowę przebiegła jej myśl, że taboret może złamać się pod jej ciężarem, jednak nic podobnego się nie wydarzyło. Położyła obok nóg torebkę i kurtkę i czekała na to, aż łaskawie stara tiara przydzieli ją do domu. Po chwili na jej głowie spoczęła właśnie otóż taka. Lynx zajęła się oglądaniem dokładnie wszystkich twarzy. Na jej pojawił się dziwny, szyderczy uśmiech. Uczniowie to chyba zauważyli, bo po chwili niczym falą, ucichli.

- Lestrange, witam cię moja droga.- odezwała się spokojnie i na pozór cicho. – bardzo przypominasz mi swoją matkę...- Lynx nie odpowiedziała nic, nawet nie była gotowa na takie porównanie, jednak jej uśmiech nie znikł z twarzy chociaż na moment. Serce, które poprzednio prawie wylatywało z piersi, na powrót uspokoiło się. Przez ciepło, jakie panowało w Wielkiej Sali, przybrała kolorów. Poczuła, że żyje, jakkolwiek to może brzmieć.- SLYTHERIN!- Tiara wypowiedziała to tak niespodziewanie, że Lynx lekko podskoczyła na taborecie. Pojedyncze osoby ze stołu po prawej przy samej ścianie zaczęły klaskać. Lestrange wzięła swoje rzeczy i pognała do stołu, nad którym unosił się zielono-srebrny herb z wężem.

Dwóch chłopaków zrobiło jej miejsca, usiadła tam, jednak oni odwrócili się do niej plecami. Westchnęła cicho, ale postanowiła, że nie będzie tego komentować. Na mównicę wróciła dyrektorka. Lynx zerknęła na osobę, która siedziała naprzeciwko niej. Dziewczyna w jej wieku przyglądała się jej badawczo. Kręcony włosy opadały lekko na ramiona, za to niebieskie oczy utkwiły w niej wzrok. Uśmiechała się lekko.

- Nie pamiętasz mnie, Lestrange?- Powiedziała nagle, dosyć spokojnie. Lynx przekrzywiła głowę, próbując przypomnieć sobie miejsce, zdarzenie, czas kiedy mogła kogoś takiego poznać. – Byłaś dwa lata temy w Dumstrangu...- Dodała po chwili.

- Sasha Krum.- Szepnęła cicho Lynx. Dziewczyna pokiwała lekko głową. Jak mogła nie pamiętać Sashy Krum?! Nigdy by o niej nie pomyślała, jednak kiedy powiedziała o Dumstrangu, o jej pobycie tam, tak jakby wszystko w jej głowie się rozjaśniło. Jak miło widzieć kogoś znajomego!- Co ty tutaj robisz?- Zapytała ze zdziwieniem.

- Wymiana międzyszkolna.- Odpowiedziała pospiesznie.- Jest ze mną jeszcze Nikołaj...- Sasha umilkła na chwilę, wpatrując się w jakiś punkt nad głową Lynx.- Był wtedy w  Bastille, kiedy ty byłaś u nas.- Uśmiechnęła się znowu, spoglądając na Lestrange.- Są tutaj jeszcze panienki w Beauxbatons.- Zaśmiała się, na co Lynx jej zawtórowała. Rozglądnęła się w poszukiwaniu błękitnych szat, jednak nikt podobny nie rzucił się jej w oczy.

- ... A teraz zapraszam na ucztę!- Usłyszała nagle. Na stole pojawiły się nagle potrawy. Przed nią wyrosły ziemniaczki w złotym półmisku i zielona sałatka. W całej Sali  zapachniało, przez dobrą chwilę Lynx napawała się zapachem, aż w końcu wymyśliła, co dokładnie chce zjeść. Nałożyła sobie udko z kurczaka i sałatkę.

- Co ty tutaj robisz?- Zapytała Sasha, przełknąwszy kawałek swojego udka. Lynx spojrzała na nią, po czym na powrót zatopiła wzrok w swój talerz. Zastanawiając się nad precyzyjną odpowiedzią, zaczęła dzióbać widelcem w mięsie.

- Zostałam wyrzucona.- Odpowiedziała krótko. Chłopcy, którzy zrobili jej wcześniej miejsce, gwałtownie zaciekawili się rozmową. Bastille mająca długą, wschodnią tradycję nie ma w zwyczaju wyrzucać uczniów. Od kiedy minister wprowadził zmiany do kodeksu młodego czarodzieja, szkoły na całym świecie zaczęły surowiej traktować uczniów i wysyłać je do innych szkół. Już od dwóch lat żadna różdżka młodego czarodzieja nie ucierpiała, jak to napisała Susanne Yellow w lipcowej Czarownicy.

- Co zrobiłaś?- Zaciekawiła się Sasha. Lynx spojrzała na jednego i na drugiego chłopaka kątem oka i stwierdziła, że z jej ust tego na pewno nie usłyszą.

- Nic ważnego.- Mruknęła, jednak gdy odwrócili się na powrót do niej plecami, powiedziała do niej cicho powiem ci później!

Po kolacji, Minerva jeszcze przez dziesięć minut tłumaczyła nowym uczniom zasady jakie panują w Hogwarcie. Między innymi zakaz wstępu do Zakazanego Lasu, jakby sama nazwa nie byłaby już przestrogą do wejścia tam! Następnie dwójka prefektów naczelnych, dziewczyna o długich blond włosach, ubrana w długą czarną szatą z zielonymi zdobieniami i srebrną biżuterią wskazała drogę do wyjścia, a następnie pokierowała do samych lochów. Chłopak, wysoki brunet o przenikliwych zielonych oczach, kontrastujących z kolorem szaty szedł z tyłu, rozmawiając z dwoma chłopakami, śmiejąc się głośno jak to na młodocianych mężczyzn przystało. Lynx kroczyła obok Sashy, jednak ani jedna ani druga nie odzywały się zanadto. Obydwie chciały jak najlepiej zapamiętać drogę do lochów.

Po chwili znaleźli się przy kamiennej ścianie. Sasha i Lynx od razu powędrowały do przodu, stając obok pierwszoroczniaków.

- Horkruks.- Powiedziała spokojnie blondynka. Ściana się odsunęła, ukazując wejście do środka. Lynx poczuła zimno bijące w pokoju wspólnego, jednak uśmiechnęła się tajemniczo pod nosem.

_____________________________________________________________

 Szkoła, szkoła, szkoła ._. postaram się częściej i kreatywniej pisać, obiecuję! :*

Córka śmierciożercówKde žijí příběhy. Začni objevovat