Rozdział 5

4.6K 265 9
                                    

Pokój wspólny okazał się ogromny. Zimne, kamienne ściany dodawały większej surowości miejscu. Jedynym źródłem światła był w tym momencie kominek, w którym palił się już ogień. Szmaragdowy dywan, który pamiętał jeszcze uczniów sprzed wojny z Voldemortem, leżał idealnie odkurzony gotowy na przyjęcie nowych uczniów. Lynx poczuła się w tym miejscu zagubiona. Inni spoglądali na nią krzywo i odsuwali się na kilka metrów, jakby była trędowata. Stanęła obok Sashy, która kilka sekund wcześniej zaginęła gdzieś w tłumie, szukając Nikołaja. To ona ją pierwsza zauważyła i pociągnęła lekko za rękę. Najpierw oczom Lynx rzucił się chłopak stojący obok Krumowej. W myślach nazwała go właśnie potencjalnym Nikołajem. Sasha kilka sekund później otworzyła usta, aby najwyraźniej przedstawić ich sobie, jednak po pokoju przeleciał donośny głos blondynki.

            - Witam was w Hogwarcie, mam nadzieję, że będzie wam się tutaj podobało!- Zaczęła z uśmiechem. Wszystkie oczy skierowały się w jej stronę. Lynx zastanawiała się, kiedy zdążyła przepchać się do stolika, stojącego kilka metrów od niej i jeszcze na niego wejść. Wszyscy najwyraźniej zainteresowali się tym samym, ponieważ młoda Lestrange usłyszała jak ktoś przed nią pyta stojącą obok Siebie osobę o dokładnie to samo.- Nazywam się Alice White i jestem prefekt naczelną.- Przedstawiła się.- Postaram się wam pomagać, więc możecie przyjść do mnie w każdej sprawie...- Przerwała nagle, stanęła na palcach i wśród tłumu szukała kogoś wzrokiem. - ... Na niego nie liczcie!- Wskazała palcem na kogoś za Lynx. Wszyscy automatycznie się w tamtą stronę odwrócili. Przy ścianie stał chłopak, którego Lynx kilka minut wcześniej widziała, idącego spokojnie za tłumem z kolegami. Uśmiechał się szyderczo. Aktualnie stał sam. – Diego Collins.

            - Witam państwa serdecznie.- Po wypowiedzeniu tych słów, uniósł ręce do góry, po czym przemknął przez tłum i po chwili stał już koło Alice. Schował dłonie do szaty i westchnął głośno. Przez tę chwile, Lynx od razu zmieniła do niego nastawienia. Wcześniej myślała o nim jako o starszym, głupiutkim chłoptasiu, jednak bez kolegów, wygląda zupełnie inaczej. Nie ocenia się książki po okładce. Idealny przykład!

            - Nie będę wspominać o zasadach jakie panują na terenie Hogwartu, ponieważ pani dyrektor idealnie wam je przedstawiła.- Przez pokój przeleciała salwa śmiechu, który chyba znaczył, że przecież nikt jej nie słuchał.- Ja przypominam wam tylko o naborze do drużyny, który będzie za dwa tygodnie.- Uśmiechnęła się raz jeszcze, tym razem delikatniej.- A teraz zmykajcie do łóżek, moi drodze ślizgonie!- Zeskoczyła ze stolika i stanęła koło swoich znajomych. Lynx spojrzała na Sashę kompletnie zdezorientowana. W Bastille istniała cisza nocna, dormitoria, ale usytuowanie tego wszystkiego było już zupełnie inne.

            - Musimy sobie jakoś chyba same poradzić.- Zaśmiała się krótko i ruszyła za grupką dziewczyn. Lynx ruszyła za nią, stwierdzając, że zgubienie się w takim miejscu może mieć niemiłe konsekwencje, z racji tego, że prawdopodobnie nikt by jej nie pomógł. Już to przerabiała. W Bastille po kilku latach przyzwyczaili się do jej obecności, kiedy prosiła o składniki potrzebne do stworzenia eliksirów bez problemu, ale także bez zbędnych słów po prostu jej to podawali. Młodzi czarodzieje są teraz zupełnie inni. Gardzą, wyśmiewają się, zbuntowani poprzez zażartych rodziców, którzy tak dzielnie walczyli gdy Voldemort był u szczytu władzy. Nazwisko Lestrange powoduje w nich białą gorączkę. Oni zostali wychowani właśnie na takich, którzy mogą spodziewać się natarcia ze strony byłych śmierciożerców. Niektórzy jeszcze siedzą w Azkabanie, nigdy nie wiadomo, przecież mogą stamtąd uciec. Już kilku przecież się udało, kilkanaście lat temu, ale to nic! Wrogość do Lynx wzrasta, kiedy sobie przypominają, że jej ojciec Rudolf nadal jest w jednej z cel. Wszyscy wyglądają jakby wyczekiwali jego nadejścia, tego, że jego ukochana, jedyna córka go uwolni. Ale jak? Tym już się nie interesują. Nikogo nie interesuje, że Lynx wolałabym umrzeć niż wypuścić swojego ojca, który chciał ją zabić. Bezbronną, małą dziewczynkę, którą uratowała tylko jej matka. Ukazała się w niej dobroduszność, po policzku spłynęła łza, serce zabiło dwa razy mocniej. Kto śmiałby zabić jej córkę? Zostałaby przy niej. Jednak miłość do Voldemorta była mocniejsza. Chociaż po długoletnich przemyśleniach, Lynx doszła do wniosku, że Bellatriks wyłącznie ze strachu stawiła się przy swoim Panie. Jedynie martwy możesz przestać być poplecznikiem Voldemorta powtarzał do znudzenia Rabastan. Jest w tym kawałek prawdy, śmierciożercy się bali i nie jest to nic dziwnego. Każdy z nich mógł na powrót normalnie prosperować, założyć rodzinę, odciąć się od nieprzyjemnych wspomnień z nim. Kiedy on wrócił, wszystkich ogarnął strach, zwykli czarodzieje nie wierzyli w jego powrót, jednak ONI wiedzieli. Czarny znak wyryty niczym piętno na ich skórze przypominał im o tym, że ten kto jest martwy, nie może umrzeć.

            Wreszcie znalazły się w dormitorium, bardzo szybko odnalazły swoje kufry. Leżały na łóżkach. Srebrne baldachimy i zielona narzuta na łóżku, dodawały uroku. Lynx usiadła koło swojej walizki. Ściągnęła z nadgarstka gumkę i spięła nią włosy. Spojrzała na Sashę, która wyciągnęła z torebki paczkę fajek. Usiadła przy oknie i gestem dłoni, kazała się jej przybliżyć. Lynx usiadła naprzeciwko niej. Otworzyła okienko i odpaliła papierosa.

            - Dlaczego cię wyrzucili?- Dociekała Krumowa. Lynx uśmiechnęła się szeroko, spoglądając po chwili na swoje buty. Nie wiedziała od czego zacząć.

            - Przez te wszystkie lata, kiedy chodziłam do Bastille, czułam jak wszystko się tak powoli kumuluje.- Zaczęła niezwykle spokojnie.- Od pierwszej klasy byli dla mnie niemili, to jest oczywiste, jednak z każdym rokiem to się powoli zmniejszało, jednak to co tak naprawdę chcieli powiedzieć tkwiło w nich ... No i wybuchło w końcu w zeszłym roku. Jestem osobą, która woli działać niż ostrzegać, więc zaczęłam od tego, że niespodziewanie rzuciłam różne dziwne zaklęcia. Jeśli te zaklęcia byłyby znane dla nauczycieli, to myślę, że nie przyłożyliby do tego większej wagi, jednak większość z nich była taka... zabrana z książek czarnomagicznych, których akurat bardzo dużo nagromadziłam....- Na chwilę się zatrzymała, aby znowu się uśmiechnąć.- Mój wujek musiał przyjechać, gdyż sprawa dotarła do ministerstwa i przestraszono się, że to Rabastan mnie uczy takich zaklęć z racji tego, że był śmierciożercą. Wtedy przyznałam się do książek i dostałam naganę. To właśnie było ostrzeżenie. Nie chcieli mnie wyrzucać, uczyłam się bardzo dobrze, również rozumieli w jakiś sposób moją sytuację... dosyć trudną, tak... oczywiście nie wzięłam tego do Siebie, przestałam miotać zaklęciami, pomimo tego, że i tak nadal mnie obrażano. No więc... Powiedzmy, że uczyłam się nielegalnie...- Sasha spojrzała na nią dosyć dziwacznie, nie rozumiejąc sensu w tym co przed chwilą do niej powiedziała. – uczyłam się legilimencji na pierwszakach.- Wyjaśniła pospiesznie, Krumowa wybałuszyła oczy.- Oklumencji nauczył mnie wuj, ale ja chciałam nauczyć się też szperać dogłębnie w kogoś umyśle, dlatego „wykupowałam" pierwszaków i się na nich uczyłam... Niestety, jeden z tych „nowszych" powiedział o tym rodzicom, oni zrobili awanturę i tak właśnie oto najpierw mnie zawieszono a potem wydalono ze szkoły.- Wzruszyłam lekko ramionami.- Od początku kwietnia nie chodziłam do szkoły, następnie przyjechałam tylko zdać testy.(przyp. Aut. Szkoły mają różnie z tymi testami, jednak ja uznałam, że w Bastille także piszą te najważniejsze w piątej i siódmej klasie) A potem nie chodziłam już do końca roku, przysłano mi tylko wyniki i szkołę, do której zostałam przepisana.- Lynx wzruszyła lekko ramionami, jakby nie było to nic wielkiego. Może tak naprawdę nie było? Na początku czuła się jak zwierzę, które zostaje oddany w ręce kogoś innego ponieważ starzy właściciele nie chcą się nim zajmować, ponieważ zrobiło coś złego. Lynx dorastała w tej szkole, dlatego uważa, że to nie ona spowodowała główne zamieszki, tylko uczniowie. Została podpuszczona!

__________________________________________________

Zakładałam, że dodam rozdział w weekend, ale miałam tyle spraw na głowie, nie mialam chwili wytchnienia ._. No więc wkraczamy w tę sferę "niegrzecznych czarodziei", bardzo mi przykro, jeśli ktoś uważał, że będzie to spokojna historyjka, nie wydaję mi się :3 Do następnego moi drodzy!

Córka śmierciożercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz