Rozdział 17.

1.6K 158 0
                                    

W salonie zapanowała cisza. Każdy z obecnych czekał na odpowiedź Lynx. Rabastan zacisnął dłonie, aż mu knykcie pobielały, natomiast Rudolf tajemniczo się uśmiechnął, zastanawiając się jak na taką wiadomość zareaguje jego córka. W tym momencie po jego głowie szalały myśli i pytania na temat tego, jak on mógł jej nie rozpoznać. Dopiero wtedy zaczął zauważać (z każdą kolejną sekundą) jak Lynx jest zatrważająco do NIEJ podobna.

Lynx siedziała spokojnie, dłonie położyła na kolanach i wyprostowała się. Kiedy usłyszała to, co powiedział do niej Yaxley, przez jej twarz „przeleciał” cień grymasu, ale nikt z obecnych na pewno tego nie zauważył. Uspokoiła oddech i doszła do wniosku, że nie warto się denerwować, kiedy się wie więcej od reszty.

- Zrobię to.- Odezwała się w końcu spokojnym głosem. Wszyscy z obecnych odetchnęli z ulgą. – Wybaczcie, rozbolała mnie głowa.- Skłamała pospiesznie. Nie miała ochoty debatować na temat tego jak to zrobi i kiedy to zrobi, ponieważ pomimo tego, że powiedziała, iż zostanie to wykonane, wcale nie miała tego w planach. Chwyciła pudełeczko i ruszyła na górę. Victoire jest jasnowidzem i tylko tyle o niej wiedzą! Nie wiedzą, że każdy ruch, który ona by wykonała, ona zobaczyła by go dużo wcześniej!

Stanęła na środku swojego pokoju. Uniosła lewą rękę do góry, co spowodowało, że kufer, który przeniosła tam poprzedniego dnia, znowu powędrował na łóżko. Otworzyła go zręcznie i przeraziła się – takiego bajzlu nie widziała jeszcze na oczy. Podniosła prawa rękę, kufer wzniósł się do góry, przekręcił, a jego zawartość wylądowała na łóżko, a sam kufer spoczął na miejscu przy ścianie. Podczas wysypywania zawartości kufra, Lynx kątem oka zauważyła książkę, która upadła obok łóżka. Przykucnęła i chwyciła ją do ręki.

- Jak mogłam o tobie zapomnieć?- Szepnęła i pogładziła oprawioną w ciemną skórę księgę. Usiadła po turecku, oparła się o łóżku i zaczęła przeglądać ją, jakby pierwszy raz widziała ją na oczy. Odręczne notatki na marginesie, rysunki sprawiły, że miała jeszcze lepszy humor. Przewróciła książkę na ostatnią stronę. Pogładziła wewnętrzny materiał okładki. Poczuła pod palcami jakieś zgrubienie. Wyciągnęła przed siebie lewą dłoń, na której po chwili pojawił się nożyk do kopert. Zwinnie otworzyła wstawkę. Pomiędzy nią a okładką schowany był list. Koperta była już otwarta, więc zapewne Rabastan schował list tutaj z obawy, że Lynx go znajdzie. Na próżno! Delikatnie otworzyła kopertkę i wyciągnęła pożółkły już pergamin.

Drogi Rabastanie,

Ciężko mi pisać do Ciebie w takich okolicznościach, kiedy Czarny Pan nie daje nam wytchnienia. Czasami przechodzą mi przez głowę myśli, aby odejść… Odejść razem z tobą – uciec od tego wszystkiego. Trudno mi żyć...Trudno mi żyć bez Ciebie przy boku.

Rudolf coś podejrzewa. Czuję to. Sprawdza mnie o każdej porze. Wypytuje gdzie byłam i z kim. Nie tak łatwo jest być oddanym Czarnemu Panu. Kłamstwa nie przychodzą mi łatwo, jednak dla Ciebie mój kochany zrobię wszystko. Gra jaką codziennie odgrywam, powoduje, że ludzie ode mnie się odwracają. Na początku było mi dobrze, cieszyłam się z bycia tym kim jestem, jednak z czasem to przechodzi. Uświadomiłam to sobie, kiedy zaszłam w ciąże. Zastanawiam się jak będzie wyglądało moje dziecko… Czy będzie szczęśliwe? Za niedługo urodzę. Nadchodzi Dzień Ostateczny.  Boję się, jednak zdecydowałam, że zjawię się tam. Nie dla Czarnego Pana, nie dla Rudolfa, tylko dla Siebie! Czuję, że powoli zbliża się kres mojego istnienia, czuję, że nie jestem już na tym świecie potrzebna. Zbyt wiele zrobiłam innym krzywdy, aby bezkarnie móc korzystać z życia. …

Życie jest ciężkie, ale życie bez Ciebie jest jeszcze gorsze.

Twoja B.

Przez długi czas Lynx wpatrywała się w odległą ścianę zastanawiając się tak naprawdę kim była jej matka. Była potworem, jak wszyscy ją opisują? A może z czasem po prostu wydoroślała i z tej szaleńczej pokrywy wyszła spokojna, zupełnie inna osoba? Jedno jest pewne, że do końca swoich dni była przynajmniej w części oddana Voldemortowi, może po prostu z czasem nie zaczęła tego zauważać. Coś co dzieje się przez jakiś czas sprawia, że przyzwyczajamy się do tego tak mocno, że nie zwracamy już na to wielkiej uwagi. Zachowanie, sposób bycia jest kształtowane przez nas samych, jednak czasem nie zdajemy sobie sprawy z obecności tego problemu. Niczym zaklęte dwie duszy w jednym ciele próbujemy z tym walczyć! Trudno jest wygrać. Bellatriks najwyraźniej przegrała i przypłaciła to śmiercią.

Lynx włożyła z powrotem list do koperty i schowała do książki. Żałowała, że to przeczytała. Żałowała, że dowiedziała się po części prawdy, to znaczy, że Rabastan kochał jej matkę i to z wzajemnością.

- LYNX!- Krzyknął ktoś z dołu. Podskoczyła w miejscu i odetchnęła głęboko. Schowała książkę głęboko do kufra i powkładała na to ubrania. Poprawiła włosy i zeszła na dół. Wszyscy siedzieli dokładnie tak samo, jak wtedy, kiedy Lynx opuszczała to miejsce. Spokojnie o czymś rozmawiali, nie zwracając uwagi na to, że już przyszła. Usiadła na swoim miejscu.

- Masz lekcje oklumencji z panem Potterem.- Nazwisko Potter zostało wypowiedziane przez Lucjusza Malfoya przez zęby.

- Nie rozpowiadaj, że śnił ci się Czarny Pan!- Powiedział Yaxley.- To jest wyłącznie informacja dla Ciebie, a nie dla wścibskich, głupich dzieci w tej przeklętej szkole!

- I jest zarazem oczywiste, że twoim kolejnym zadaniem, a nawet priorytetowym jest skończenie z tymi lekcjami. Jeśli Pan Potter….- Znowu Lucjusz powiedział przez zęby.- Zobaczy, że ferie świąteczne spędziłaś z uciekinierami z Azkabanu, może się to niemiło skończyć… - Uśmiechnął się.- A szczególnie dla Ciebie. 

Córka śmierciożercówDove le storie prendono vita. Scoprilo ora