Rozdział 6.

4K 248 11
                                    

Rozmowa ich trwała do późnej nocy. Obie wreszcie zadecydowały, że to jest idealna pora na spanie – zaledwie kilka godzin przed pobudką. Lynx pomimo zmęczenie nie mogła zasnąć. Położyła głowę na rękach i wpatrywała się w srebrny baldachim, jakby było w nim cos interesującego. Możliwe! Doszukała się dwóch mały dziurek, które sprawdziła nawet palcem, aby mieć pewność, czy to nie przypadkiem jakieś plamy. Ciało mówiło, żeby szła spać, ale jak tylko zamykała oczy, od razu przychodziło jej milion myśli i znowu nie potrafiła się ich pozbyć. To frustrujące, nieprawdaż? Sen jest przecież zbawieniem po całodziennych przygodach, jakie serwuje nam życie. W momencie, kiedy jeden obrót powinien wystarczyć, by zatopić się w objęciach Morfeusza, pojawia się MÓZG. Harcuje, jakby nie miał dostatecznie dużo czasu w ciągu dnia. Można byłoby nas uznać za istoty nocne. Jakby to wyglądało? Spałoby się cały dzień, a kiedy księżyc pojawiłby się na niebie, wtedy każdy wyskakiwałby z łóżka, jadł śniadanie (chociaż powinno się już wtedy nazywać kolacją), iść do pracy, do szkoły. Czy nie byłoby w tym jakiegoś wyjścia? Uważam, że ludzie mogliby się przestawić, ale czy jest to potrzebne? Tak się naginać, przecież wszystkich czeka śmierć, pozytywna nuta na rozpoczęcie.

            Lynx przebudziła się pierwsza. Słońce świeciło już radośnie na niebie, nie zostawiając nawet małego miejsca dla chmury. Było okropnie parno. Nienawidzi tego uczucia, ale postanowiła go pospiesznie zlikwidować, gdy okazało się, że dormitorium, które zajmuje jeszcze kilka dziewcząt jest zupełnie puste. Na sąsiednim łóżku smacznie spała jeszcze Krumowa. Lynx wyskoczyła z łóżka jak oparzona, szukając z kufrze zegarka. Gdy go wreszcie znalazła, zawiniętego z parę skarpetek, jej serce stanęło. Za dwie minuty zaczynają się lekcje! Podbiegła do łóżka koleżanki i obudziła ją pospiesznie. Nie mogła jej nic wytłumaczyć, ponieważ szukała już swojej szaty w walizce. Rzuciła w jej stronę wyłącznie zegarek. Po chwili ona także dołączyła do poszukiwania szkolnego stroju.

Gdy w końcu ubrały się i doprowadziły do ładu i składu, wybiegły z dormitorium i ruszyły w stronę ogromnej tablicy, gdzie pomiędzy ofertami o pomocy przy nauce bądź przy naborze do drużyny, znalazły plan lekcji. Obrona przed czarna magią. Świetnie! Wyskoczyły z pokoju wspólnego, nie myśląc zupełnie o tym jaki maja obrać kierunek, dlatego po krótkie chwili zgubiły się. Z tego co Lynx mogła przez chwilę w swojej głowie wyliczyć znajdowały się na parterze. Stały takie biedne sierotki, nie wiedząc co zrobić. Na szczęście na ratunek przyszła im jedna z nauczycielek – Greenche Brown, nauczycielka zielarstwa. Po krótkim wyjaśnieniu skierowała je do Sali od OPCM.

            - Idź pierwsza.-Mruknęła Sasha i popchnęła Lestrange lekko w stronę drewnianych drzwi. Lynx poczuła się oburzona. Dlaczego ona? Przewróciła oczami, wypięła pierś do przodu i pchnęła drzwi. Jej oczom ukazała się dość duża sala. Wszystkie oczy, ze wszystkich ławek skierowały się na nią. Na drugim końcu Sali stał nauczyciel, odwrócony do nich plecami. Przerwał pisanie tematu, odwrócił się, zmierzył Lynx wzrokiem i szepnął „niemożliwe"

            - Przepraszamy za spóźnienie, ale się zgubiłyśmy.- powiedziała Lynx rozkładając ręce. Nauczyciel machnął ręką aby weszły w głąb klasy.

            - Jedno miejsce jest tam w trzeciej ławce...- Wskazał palcem na lewo.- A drugie w ławce przed moim biurkiem.- Tym razem wskazał palcem ławkę naprzeciwko siebie. Lynx westchnęła cicho. Ani się obejrzała, a Sasha spokojnie siedziała już koło jakiegoś chłopaka, obok potencjalnego Nikołaja. Spokojnie powlekła się do pierwszej ławki, położyła na ławce książkę, wyciągnęła coś do pisania, po czym oparła głowę na jednej z rąk, opartych obok podręcznika.

            - Imiona?- Zapytał spokojnie, siadając za swoim biurkiem i chwytając jakąś potarganą kartkę.

            - Sasha Krum...- Lynx powiedziała dosyć wyraźnie.- Oraz Lynx Lestrange.- Dodała. Nauczyciel podniósł wzrok i pokiwał lekko głową, jakby właśnie takiej odpowiedzi się spodziewał. Nie zauważyła go na wczorajszej kolacji, może dopiero później przyjechał i nie zdawał sobie nawet sprawy, że to SAMA Lestrange będzie uczęszczać na jego zajęcia!- A pan?- Zapytała po krótkim zastanowieniu.

Córka śmierciożercówWhere stories live. Discover now