P. IX / GODZINA SZCZEROŚCI AKIKO

245 47 38
                                    

               - Chuu jeślii nie wyłączysz w końcu tego pieprzonego telefonu to obiecuję ci, że poleci za okno i uwierz mi, że nie obchodzi mnie, czy to okno będzie otwarte - warknęła zaspanym głosem Akiko, próbując jakkolwiek zmienić pozycję, w której się znajdowała tylko po to by ogarnąć, że jest to absolutnie niemożliwe i jęknąć z niezadowoleniem.

                Nakahara westchnął ciężko, otwierając oczy i praktycznie spadając z kanapy, na której oboje zasnęli, gdy kilka ładnych godzin temu przywitał ich ranek. Czy mogli zachować odrobinę zdrowego rozsądku i chociaż tę kanapę rozłożyć? Albo przynajmniej zabrać jakiekolwiek koce z sypialni? Oczywiście, że mogli. Czy to zrobili? Oczywiście, że nie. A ponieważ oboje mogli zagrać kartą zmęczenia tak psychicznego jak fizycznego, zamierzali tym usprawiedliwiać własną głupotę. Akiko poddała się, uznając, że przecież i tak już nie zaśnie i że równie dobrze może się ruszyć i zrobić im po kubku kawy. Może dzięki temu mogli zacząć udawać, że maja jakąkolwiek szansę na funkcjonowanie w normalnych godzinach, a nie że potrzebują tygodnia śpiączki żeby jakkolwiek wypocząć. Nakahara przejrzał szybko wiadomości, które ich obudziły i zmarszczył brwi, by po chwili rzucić telefon w odmęty kanapy i ukryć twarz w dłoniach.

                - Chłopaki z uczelni próbowali się do mnie dobić. Zapomniałem, że miałem dzisiaj kolokwium - oznajmił, czując na sobie pytający wzrok Yosano.

                - Wiesz, masz chwilowo tyle na głowie, że nie dziwię się, że akurat to ci wyleciało - uznała tylko lekarka, stawiając dwa kubki na blacie kuchennej wyspy i siadając przy niej z gracją, mimo absolutnie potarganych włosów i wczorajszego makijażu. -  W ogóle absolutnie uwielbiam twoje skakanie między problemami. Tu wali się świat, trzeba kogoś zamordować albo przepuścić narkotyki przez nasz teren, a z drugiej strony martwi cię baba od pszyrki.

               - Od historii Ameryki Południowej - poprawił ją Nakahara, podnosząc się leniwie z kanapy i uśmiechając nieznacznie, gdy przyjaciółka w jawny sposób zażartowała z jego kierunku.

              - Chodzi mi tylko o to, że to po prostu zabawne patrzeć, jak kobieta, która nijak nie może ci zagrozić, wywołuje w tobie więcej stresu, niż stanie twarzą w twarz z kimś, kto w twoją celuje z broni - uznała Akiko upijając łyk kawy i patrząc z błogością na kubek.

             - Ze śmiercią się pogodziłem. Z porażką nie do końca - przypomniał jej Chuuya, na co dziewczyna tylko westchnęła. 

              Wiedziała, że tej walki nie wygra. Próbowała już więcej razy, niż dałaby radę zliczyć. I za każdym razem z kretesem poległa. Perfekcjonizm Nakahary oficjalnie stanął na półce obok śmierci i podatków jako nieuchronnych elementów życia, przy czym i śmierć, ze względu na Dazaia, i podatki, ze względu na prosty fakt, iż Mafia nawet nie pomyślała o ich płaceniu, z tejże półki zleciały.

              - Nawet teraz? Nie oszukujmy się, twoje pogodzenie się ze śmiercią to szopka. Chroniło cię to, gdy myślałeś, że Dazai nie żyje. Teraz też tak chętnie i spokojnie będziesz wybierał się na tamten świat? - spytała Akiko, szczerze zmartwiona.

              - Za dobrze mnie znasz, wiesz? I nienawidzę tego, jak jedno twoje pytanie jest w stanie wywołać lawinę myśli w mojej głowie - odbił piłeczkę rudzielec, a oni oboje przez chwilę udawali, że to wcale nie było stwierdznie rzucone w eter by Chuuya mógł kupić sobie trochę czasu.

               - Od tego są przyjaciele. Chociaż czasami zdarza mi się przekroczyć granicę, której przekraczać nie powinnam - przyznała się Akiko, przyzwalając na podprogową zagrywkę Nakahary.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now