P. XVII / OPTYMIZM IZAKIEGO

237 42 38
                                    

No hej, przyszłam Wam podrzucić jeden rozdział i zwiać na najbliższy miesiąc xD


- Chuuya wszyscy już czekają w konferencyjnej, ale jesteś pewien, że chcesz się w to teraz pakować? - spytała zmartwiona Yosano, gdy Nakahara przekroczył próg Biurowca blady, roztrzęsiony, z ogromnymi worami pod oczami i ledwie powstrzywanymi łzami. - Na pewno w takim stanie chcesz im to przekazać? Tak wiem, że nienawidzisz tego stwierdzenia, ale nie sądzisz, że powinieneś utrzymać przed nimi jakiekolwiek pozory? Tak źle nie wyglądałeś od dawna. A to spory wyczyn biorąc pod uwagę, że to ja zbierałam cię z podłogi w szkolnym kiblu parę dni temu.

- Powinni wiedzieć - odpowiedział słabo Chuuya, pozwalając się zatrzymać przyjaciółce na środku głównego holu, gdy Yosano gestem dała wszystkim znać, że mają opróżnić pomieszczenie i zostawić ich samych.

- Owszem, powinni - potwierdziła, uśmiechając się lekko i delikatnie ujmując twarz przyjaciela, zmuszając go tym samym, by spojrzał wprost na nią. - Ale nie są małymi dziećmi. Zrozumieją opóźnienia. Zrozumieją, że potrzebowałeś chwili. Ba, zrozumieliby nawet, gdyby w ogóle się o tym wszystkim nie dowiedzieli. Ufają tej organizacji, ufają tobie. Przecież, przykład pierwszy z brzegu, Ozaki nie ma pojęcia o działaniach Usaia. Nie rzucą ci zabawkami po całej piaskownicy tylko dlatego, że przekażesz im wieści z niewielkim opóźnieniem. 

- Yos, ja po prostu nie wiem, co mam zrobić - przyznał się szeptem Nakahara pozwalając pierwszym łzom na spłynięcie po jego policzkach. Patrzenie na przyjaciela w takim stanie łamało Yosano serce. - Potrzebuję kogoś, kto spojrzy na tę sytuację z szerszej perspektywy. Kto potrafi myśleć logiczniej, niż ja w tym momencie. Potrzebuję rady. Odpowiedzi.

- I sądzisz, że teraz ją dostaniesz? - spytała szczerze, doceniając, że naprawdę zostali sami. Niezależnie od tego, co mogliby pomyśleć o Chuuyi strażnicy, sam Chuuya nie wybaczyłby sobie takiego momentu słabości widzinego przez innych. - Sądzisz, że twoje przerażenie, rozdygotanie, stres i nienawiść skierowana w stronę samego siebie się im nie udzielą? Ty myślisz, że mogłeś szukać Dazaia dłużej. Tam na górze są ludzie, którzy przekonywali cię, że masz prawo się poddać, że zrobiłeś wystarczająco dużo. Gdy usłyszą nowiny od roztrzęsionego ciebie myślisz, że co sobie pomyślą? Że nie zaczną sobie wyrzucać, że może niepotrzebnie odwodzili cię od samobójczych pomysłów? Że może powinni wspierać cię w dalszym szukaniu Dazaia? I tak, wiem, że to jest nieproporcjonalne. Wiem, że ich zniszczy to o wiele mniej, niż ciebie. Ale jesteś szefem Chuu. A to jest cholernie krytyczny moment. I uwierz mi, nikt bardziej nie cierpi prosić cię o odłożenie emocji na drugi plan, niż ja, ale chwilowo właśnie o to proszę. Muszę. I kiedyś mi za to podziękujesz.

- Więc co powinienem zrobić twoim zdaniem teraz? - odparł Nakahara z bólem w oczach tak wielkim, że Akiko najzwyczajniej w świecie go przytuliła, niemalże czując, jak chłopak rozpada jej się w rękach.

- W tym momencie? Wyjdź z Biurowca. Olej spotkanie Cuppoli, ja je poprowadzę z Izakim. Przedstawimy im część nowej sytuacji, wspomnimy o tym, że będziemy musieli podzielić zasoby tak by móc wysłać niewielkie oddziały badawcze do Europy, Wspomnimy, że ma to związek z Dazaiem, ale nie powiemy jaki. Albo po całości zrzucimy to na Christie. To duże i ryzykowne przedsięwzięcie, uwierzą, że po to zwołaliśmy ich o tej godzinie - odpowiedziała z absolutnym spokojem, który powoli, bo powoli, ale zaczął się udzielać Nakaharze.

- Okay cieszę się, że zadbasz o moją dupę, ale to dalej nie jest odpowiedź na moje pytanie. Nie mogę teraz zostać sam. Jeśli zostanę, nawet na chwilę, to wszystko mnie przygniecie i pogrzebie raz na zawsze - odparł cicho Nakahara nie podnosząc nawet głowy znad ramienia przyjaciółki.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now