P. LVI / KRWAWY LUSTRZANY WYMIAR

183 21 25
                                    

Dobra, ale bądźmy ze mnie dumni, że nowy rozdział jest tak szybko xD Miłego czytania Bąble!


Było coś absolutnie złego w zakładaniu na nieprzytomnego Dazaia obroży, która miałaby go w razie nieposłuszeństwa zepchnąć w stan ponownej nieświadomości. Było coś absurdalnie dziwnego i niepokojącego w tym, że tylko Rose znajdowała się obok celi, w której znajdował się Osamu, gdy reszta z nich znajdowała się możliwie daleko. Nie dlatego, że nagle bali się własnego szefa. Raczej dlatego, że chcieli dać mu większą szansę na skupieniu swojej uwagi na Włoszce. Żadne z nich nie miało pewności, że obecność de Luki ponownie przyniesie ten sam efekt, co ostatnio. Jednak wszyscy cicho się za to modlili. I może dlatego w pomieszczeniu panowała pełna napięcia cisza, którą łagodziła jedynie cicho nucona przez Włoszkę kołysanka.

Wydawało się, że minęły wieki, nim Dazai w końcu przebudził się z cichym jękiem pełnym bólu. I przez chwilę Rose znalazła w jego oczach jedynie strach, niepewność i poczucie osamotnienia. Dopiero po chwili uczucia te zastąpiło poczucie wstydu i dopiero wtedy kobieta miała pewność, że osobą, z którą miała rozmawiać był jej prawdziwy, młodszy brat. Że jego dusza, nawet z całych sił chcąc schować się przed całym światem z powodu rozczarowania samym sobą, tak czy siak walczyła z taką samą mocą by wydostać się na wierzch i móc chwilę poprzebywać w cieple, które roztaczała dookoła siebie Włoszka.

- Hej urwisie - przywitała się cicho z młodszym bratem Rose i Nakahara nie mógł być jedyną osobą, która usłyszała, jak nawet przy tym prostym zdaniu zadrżał jej głos. - Tęsknię za tobą, wiesz? Wszyscy tęsknimy. Nawet jeśli na razie jeszcze ich nie pamiętasz.

- Miałaś... odejść... - wypowiedzenie prostych, pojedynczych słów przerywanych dłuższymi chwilami oddechu zdawało się być wyczerpujące dla Dazaia, ale wszystkim obecnym w pomieszczeniu oferowało większą dawkę nadziei, niż sądzili, że to w ogóle możliwe. 

- Wiesz jak to jest. Włoska krew - zażartowała słabo de Luca cały czas stojąc o dwa kroki od celi i nie zbliżając się jeszcze do Dazaia. - W rodowodzie mam upór. Zwłaszcza, gdy chodzi o rodzinę. I nic już na to nie poradzę. Nie możesz też być hipokrytą, bo wiem, że zrobiłbyś dla mnie dokładnie to samo. A ja nie mogłam stać z boku i patrzeć jak się męczysz. Nie, gdy mogłam spróbować pomóc wrócić ci do rodziny.

- Rodziny? - padło ciche pytanie ze strony bruneta, który ściągnął brwi, jakby próbował sobie coś przypomnieć, ale wszystkie ważne wspomnienia umykały mu spomiędzy palców, gdy tylko lekko je nimi musnął.

- Tak Dai. Czeka na ciebie twoja cała rodzina. Twoje dwie młodsze siostry. Miłość twojego życia. Twoi przyjaciele - zaczęła wyliczać Rose z uśmiechem, który kontrastował z łzami zbierającymi się w jej oczach.

Przez chwilę zapadła cisza. Nakaharze przeszła przez głowę przerażająca myśl, że to tyle. Że na tyle tylko byli w stanie podpiętego do kroplówki i względnie trzeźwego Dazaia ściągnąć. Na trzy minuty i tyle też wypowiedzianych słów. Gdy brak odpowiedzi zaczął powoli wkradać się w świadomość wszystkich i wyć alarmem, że być może go stracili i następna osoba, która się odezwie, będzie tylko jedną z wielu dusz uwięzionych w ciele Osamu, Dazai zebrał w sobie siły żeby odpowiedzieć ponownie.

- Nie... Pamiętam - stwierdził słabo, siadając na więziennej pryczy i przecierając z irytacją twarz.

Oglądanie ukochanego w takim stanie było dla Chuuyi męczarnią. Dla nich wszystkich było dość nieciekawym przeżyciem, ale rudzielec odczuwał zaistniałą sytuację ze szczególną siłą. Bo jasne, z pamięcią Dazaia bywało różnie. W końcu mieli niegdyś całą tę wielką wycieczkę do Włoch tylko dlatego, że okazało się, że w czaszce Osamu poza mózgiem krył się też guz. Były momenty, gdzie Dazai w siebie wątpił i panikował, że zapominał. Ale wciąż przy solidnych dziewięciu przypadkach na dziesięć to Osamu pamiętał po prostu wszystko. Pamiętał detale, których nikt normalny nie spamiętałby z dnia na dzień, a co dopiero miałby przypomnieć je sobie jako ciekawostkę po pięciu latach. Więc patrzenie na Dazaia, który z całych sił walczył z własną pamięcią żeby przypomnieć sobie, że w ogóle miał rodzinę, wyryło się w psychice wszystkich obecnych wtedy w pomieszczeniu.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now