P. XXVIII / ATSUSHI, RĘKA I OKAZYWANIE UCZUĆ PUBLICZNIE

217 32 44
                                    

Krótkie odautorskie: stęskniłam się za pisaniem fluffu i wydaje mi się, że część z Was tego chwilowo potrzebuje, więc boom rozdzialik z ShinSoukoku. Na ból czas przyjdzie później xD


Atsushi stał jeszcze przez chwilę z jedną ręką na klamce i drugą na drzwiach. Nie tak to sobie wyobrażał, zdecydowanie nie tak. Ucieszył się, gdy dołączył do Portowej Mafii, szczerze. Jakoś zawsze wychodził z założenia, że skoro gdzieś jest Dazai to to miejsce zwyczajnie nie może być przesiąknięte złem. W końcu Osamu był jego mentorem, jego przyjacielem. Osobą, która po każdym upadku pytała go, jak długo zamierza leżeć i czy jest świadom, że żeby cokolwiek zmienić musi podnieść się kolejny i kolejny raz. Atsushi wiedział lepiej, niż doskonale, że dołączył do Portówki nie ze względu na zgodność w ich przekonaniach, na szansę rozwoju czy chęć rozszerzenia swoich możliwości. To wszystko pojawiło się z czasem. Tak naprawdę były trzy powody. Trzecim, najmniej ważnym choć najbardziej nieprzewidywalnym był Akutagawa. Wtedy ich relacja wyglądała przecież zupełnie inaczej. Drugim, chęć przynależności do większej organizacji i potrzeba posiadania dachu nad głową, najlepiej w towarzystwie innych uzdolnionych, którzy nie baliby się go ze względu na jego umiejętność przemiany w Tygrysołaka. Pierwszym i zdecydowanie najważniejszym - osoba Dazaia.

Bo to przecież Osamu jako pierwszy wyciągnął do niego pomocną rękę. Jasne zrobił to w najdziwniejszy możliwy sposób, ale wyrwał go z tej pełnej lęku ucieczki przed samym sobą. I jasne, czasami był wredny, czasami przesadzał z żarcikami, ale to zawsze było tylko tyle. Nigdy nie powiedział poważnie czegoś, co mogłoby go zranić. A jednocześnie potrafił wylać mu na głowę wiadro lodowatej wody, gdy tego potrzebował. Uświadomić, że nie rozwinie się jeśli będzie stał w miejscu i tylko nad sobą użalał. Dazai Osamu był pierwszym dorosłym w życiu Atsushiego, któremu ten potrafił i chciał zaufać. Któremu mógł zaufać. Pierwszym dorosłym, który w jakiś sposób się o niego troszczył, sprawdzał, czy niczego mu nie brakuje i pomagał w rozwinięciu się. Był pierwszym dorosłym, który zobaczył w Atsushim coś poza bezużytecznym dzieciakiem, który niesie za sobą tylko zniszczenie. Zobaczył kogoś, kto ma szansę na pełną światła przyszłość, w której będzie mógł pomagać ludziom. "Dazai Osamu był pierwszym dorosłym, który..." to zdanie Atsushi dałby radę skończyć na milion sposobów i każdy z nich byłby pozytywny.

W bardzo podobnych kategoriach myślał też o Akiko, choć w przypadku przyjaciółki zachowywał jednak pewien dystans. Yosano odeszła z Agencji z tupetem, który wyrył się w sercach ich wszystkich, nawet jeśli ostatecznie okazało się, ze miała pełne prawo do zakończenia sytuacji w taki sposób. W Mafii dogadywali się świetnie. Nie chodzili razem na misje i mieli zupełnie inne poziomy dostępu, bo jakby nie patrzeć zajmowali zupełnie różne miejsca w mafijnej hierarchii, ale gdy mijali się na korytarzu to zawsze zatrzymywali się na krótką pogawędkę. Zawsze, gdy jedno wiedziało, że drugie leci z nadgodzinami, wpadało do tego pierwszego z kawą na pożegnanie. Czasem nawet razem gdzieś wychodzili. Ich relacja przetrwała naprawdę wiele. Przetrwała różnice w ich podejściu, choć to głównie dlatego, że podejście Atsushiego do wielu spraw się zmieniło. Przestał aż tak kurczowo trzymać się tego wewnętrznego kodeksu, który zabraniał mu wiele rzeczy i dzięki temu o wiele lepiej i o wiele szybciej wpasował się do mafijnego świata, niż sam by się tego po sobie spodziewał.

Dlatego tak bardzo bolało Atsushiego widzenie przyjaciółki w tak złym stanie. Bo jeśli miał być szczery sam ze sobą to jasne, widywał lekarkę w gorszych sytuacjach, ale zazwyczaj wyglądała jednak lepiej. Nie była tak nabuzowana, nie dawała się wytrącić z równowagi tak łatwo. Nie angażowała się w słowne potyczki i zdecydowanie nie zwracała uwagi na nieprzyjemną aurę Akutagawy, która tak bardzo jej w tym wypadku przeszkadzała. Cóż, Atsushi mógł mieć tylko nadzieję na to, że zdrowy rozsądek i logika, którymi szczyciła się Yosano ostatecznie wygrają i że może to jedno zderzenie z osobami, które przecież powinny być chętne do uratowania Dazaia będzie stanowiło dla niej wystarczająco zimny prysznic, by ocknęła się i porzuciła swoje plany. A nawet jeśli zamierzała kontynuować to Atsushi nie wiedział, komu miałby to zgłosić. Czy cała Cuppola wiedziała? Czy musiałby odezwać się bezpośrednio do Nakahary, który przecież nigdy przez te kilka dni nie był w za dobrym stanie psychicznym i miał tendencję do podejmowania decyzji opartych na emocjach i własnym zmęczeniu? W takiej sytuacji zgłoszenie Akiko przełożonemu na pewno skończyłoby się dla niej wydaleniem z Mafii, a Atsushi nie chciał być za to odpowiedzialny.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now