30

253 15 8
                                    

Seher:

Kolejne dni mijały tak samo Yaman spał u mnie kilka nocy. Udawaliśmy parę jak dobrzy aktorzy. Ömer się wkurzał gdy tylko widział u mojego boku Yaman. A my byliśmy dumni, że tak dobrze nam idzie. Nawet ostatnio byliśmy świadkami kłutni Ömera z moją mamą. Wtedy to było piekło w domu. Kolejny raz dostałam od niej w twarz przy Yamanie. Za niekontrolowany uśmiech. Nie powiem, że nie bolało wręcz przeciwnie jeszcze z faktem. Że to własna matka cię uderzyła. Wracając do gry mojej i Yamana nawet mi się spodobało. Polubiłam jego towarzystwo stara się widzę to po jego zachowaniu. Cieszę się, że się to wszystko tak potoczyło. Gdyby nie porwanie nie poznała bym go nigdy. Jest dla mnie jak bardzo dobry przyjaciel. Dziś przyszedł rano drzwiami normalnie wiedział, że mamy nie ma rzekomo pojechała do pracy. Jak się obudziłam siedział przy łóżku i mi się przyglądał. A gdy już spojrzałam na jego twarz był uśmiechnięty. Nie codzienny widok. Uśmiech ma piękny. Najpiękniejszy. Yaman stał się dla mnie ostoją nie był już burzą w moim życiu teraz jest spokojną ostoją. Do której mogę się uciec w najcięższych przeżyciach.

- Wyspana ? - zapytał.

- Tak, która jest godzina ?

- Właściwie spojrzał na zegarek jest 12 w południe.

Zerwałam się z łóżka na równe nogi co spowodowało, że zakręciło mi się w głowie. A Yaman musiał mnie złapać. I przyciągnął do siebie mocno.

- Zartowalem jest godzina 9 - mówi i śmieje się.

Śmiech też ma piękny.

- Jak mogłeś - mówię i uderzam go ręką w ramię.

- Moge.

Puszcza mnie w ja wbiegam do łazienki bo zrobiło się trochę niezręcznie. Byliśmy za blisko siebie zbyt blisko. Wzięłam prysznic i inne bzdery przebrałam się i wyszłam. W pokoju nie było już Yaman więc liczyłam, że spotkam go na dole. Ale gdy wyszłam z pokoju i zobaczyłam co się dzieje na dole nie zeszłam. Moja matka kokietowała Yamana który skutecznie jej się sprzeciwstawiał. Lecz na próżno gdy zobaczyłam jak go pocałowała uciekłam do pokoju zamykając się w nim. Ja nie płakałam ja wyłam tak głośno, że z pewnością sąsiedzi mnie słyszą. Jak on mógł to zrobić. Jak mógł na to pozwolić. Słyszę walenie w drzwi i głos Yamana. Nie reagowałam po kilku minutach wszedł balkonem. Zapomniałam go zamknąć leżałam w łóżku bez życia. Dosłownie. Leżałam plackiem.

- Seher to nie tak..

Cisza.

- To ona mnie pocałowała słyszysz.

Cisza.

- To ona ja ją od razu odepchnąłem nie odwrajemnilem jej czyniu słyszysz! Odezwij się do jasnej cholery! Nie jesteśmy dziećmi!

Cisza.

- Seher no wiesz doskonale, że teraz nie dam ci spokoju.

- Wynoś się ! Nie chcę cię ! W moim życiu! Zejdź mi z oczu! Wszyscy jesteście tacy sami. Wszyscy jak jeden!!! Nienawidzę was ! Nienawidzę!...

Stałam i krzyczałam prosto mu w twarz jak openatana.

- Nie odeje !

- Dlaczego !

- Bo nie chce ! Rozumiesz !

Cisza. Patrzyliśmy na siebie szukając odpowiedzi na wszystkie pytania. W efekcie Yaman przyciągnął mnie do siebie. I po prostu pocałował. Oddałam każdy z jego pocałunków zmniejszając tym samym szczelinę między nami. On jest mój mój i nikomu nie wolno o nim marzyć co dopiero myśleć. A on sam musi wiedzieć, że jest tylko i wyłącznie mój. A potem leżał ze mną w łóżku znaczy to na leżałam na jego platce piersiowej. I słuchałam jak bije mu serce. Wtedy zrodził się w nas nowy plan który nie był ciężki do zrealizowania. Małżeństwo.

Sprzedana Zakochany Yaman & Seher Where stories live. Discover now