60

212 15 4
                                    

Seher:

Zostawiłam wszystko i pędziłam przed siebie zapomniałam zapytać o jaki szpital chodzi. Ale dostałam SMS zwrotny z ulica szpitala. Byłam przerażona a jeśli on nie żyje? A ta kobieta nie chciała mi powiedzieć. Nie nie Seher uspokój się on żyje złego diabli nie biorą. Po kilku minutach byłam pod szpitalem i biegiem ruszyłam do drzwi potem do recepcjonistki.

- Dzień dobry jestem narzeczona Yaman Kirimli w której sali leży ?

- A z jakiego wypadku ?

- Samochodowego kilka godzin temu.

- O jest sala 56 parter na końcu korytarza w lewo.

- Dziękuje.

Biegłam przez długi korytarz w końcu wpadłam do sali jak poparzona. Stanęłam w drzwiach i spojrzałam na niego leżał w łóżku z złamaną nogą. Podeszłam bliżej i mogłam dostrzec, że śpi czyli żyje. Usiadłam obok i złapałam jego rękę. Podeszła pielęgniarka:

- To ja do pani dzwoniłam.

- Co się stało ? Co mu jest ? - mówię i łapie go za rękę.

- Złamanie otwarte nogi przez to, że jechał łez pasów. Złamane zebra i jeszcze zrobimy prześwietlenie głowy by wykluczyć krwiaka. Godzinę temu doznał zatrzymania akcji serca.

- Dziękuje. A kiedy się obudzi ?

- Jak przyjdzie czas.

Pocałowałam jego wierzch ręki i zaczęłam płakać to wszystko przeze mnie. Gdybym nie wpadła na pomysł tego ślubu Yaman by był cały i zdrowy. A teraz leży i się nie rusza...

- Obudź się proszę cię chce zobaczyć twoje piękne oczy.. wybaczyć ci wszystko tak jak ty mi i będziemy szczęśliwi obiecuje tylko się obudź. Otwórz te swoje cudne oczy proszę cię.. - zaczęłam znów płakać.

Lecz to nie pomogło leżał na łóżku bez życia..

*Wizja Yamana*

Szedłem przez las uśmiechnięty spotkałem nieopodal Seher milem w ręce róże i podałem jej ją na co się ucieszyła.

- Kocham cię Yaman.

- Ja ciebie tez Seher.

*Konie snu*

Seher:

Yaman niespokojnie się poruszał na łóżku. I mamrotał coś niezrozumiałe. Nie rozumiałam nic kompletnie co mówił ale uśmiechał się. Czyli śniło mu się coś przyjemnego. Sama się uśmiechnęłam nie wiem dlaczego to zrobiłam jak w głębi duszy krzyczałam. Bo wiem, że to wszystko moja wina. Wszystko cały ten wypadek nawet to, że on tu teraz leży. Chciałam go zniszczyć ale nie do tego stopnia, że aż leży tu w łóżku szpitalnym. Nagle poczułam jak poruszał palcami za rękę która go trzymałam. Siedziałam przy jego łóżku i wspomniałam dobre dni gdy byliśmy szczęśliwi. Gdy się obudzi będziemy szczęśliwi tak naprawdę. Dość już złych dni Yaman jest dla mnie wszystkim i nie będę już się opierać skoro taka prawda. Łzy leciały mi ciurkiem musi się obudzić i znów powiedzieć, że mnie kocha. Chce by powiedział mi to patrząc mi prosto w oczy. Przytuliła bym go wtedy i powiedziała, że ja go tez i to bardzo. Chce by żył ze mną i zestarzał się byśmy mieli dzieci które biegały by po ogrodzie... płakałam tak o tym myśląc nie ja wyłam jak głupia. Przyszedł lekarz nic nie mówił spojrzał na kartę i wyszedł. Słyszałam ułamek rozmowy z pielęgniarką lekarz twierdzi, że jest coś nie tak powinien się już obudzić a tu nic. To mnie załamało doszczętnie... gdyby nie to wszystko byli byśmy teraz razem gdzieś za granicą... szczęśliwi właśnie bylibyśmy...

Sprzedana Zakochany Yaman & Seher Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu