PROLOG

1.7K 54 33
                                    

Ojciec kiedyś opowiadał mi o swoim życiu. Opowiadał mi straszne historie pełne cierpienia, zdrady i braku miłości. Zdradził mi prawdę o wyśnionym życiu w lesie. Bolesną historię drugiego syna Alfy, który nigdy nie miał lekko w życiu.

Jednak to była jego historia. A jak wiadomo, każdy musi napisać swoją. I chociaż moja zaczęła się dużo lepiej, wcale nie była pozbawiona bólu i strachu, złych decyzji i zdrad. Które wydawały się przeplatać moje życie, stając się jego nieodłącznym elementem.

A wszystko to zdało się nabrać tempa, kiedy poznałam pewnego Latynosa. Wilkołaka z hiszpańskimi korzeniami, który zdecydowanie nie był grzecznym chłopcem. Młody mężczyzna wdarł się do mojego życia wprowadzając w nie chaos, którego ja nie umiałam poskromić. Nie nazwałabym tego romantyczną historią. Bo nigdy tym nie była. Jednak nie umiałam ukryć, że namieszał w moim życiu i sercu.

A jak wiadomo pierwsze tak wyjątkowe uczucie pozostaje w naszych sercach na zawsze. Siejąc w nich zamęt i zamykając je na innych.

Niestety jak źle by nie było trzeba żyć dalej. Bo życie to walka, która zaczynami i kończymy w pojedynkę.

Zacisnęłam dłoń na jego dłoni, patrząc prosto w jego ciemne tęczówki. Pot lał się po moim ciele a pojedyncze kosmyki włosów, które wypadły z mojego upięcia przyklejając się do mojej twarzy. Byłam cholernie zmęczona i niewyspana. Dodatkowo wszystko mnie bolało. Do tego w całym ciele okropne uczucie rozrywania od środka. Wszystko to wydawało się próbować mnie zabić, chociaż w rzeczywistości byłam tylko jedną z miliarda, które przychodziły dokładnie to samo.

— Pierwszy i ostatni raz. — Poprzysięgłam spoglądając na grono pielęgniarek, które latało wokół mnie od dobrych czterdziestu minut.

W tym momencie zdałam sobie sprawę, jakim wybór prywatnej kliniki był dobry. Pielęgniarki dbały o mnie i było ich z pięć lub sześć, chociaż przez to, jak biegały, dwoiły się i troiły byle pomóc ciężko było stwierdzić. Do tego lekarz z ogromnym doświadczeniem co zdecydowanie mnie uspokajało.

— Nawet nie wie pani ile razy to słyszałem w swoim życiu pani Saffer. — Zapewnił rozbawiony mężczyzna, który widocznie był w świetnym nastroju.

Wszystko szło bezproblemowo a dla niego to była codzienność. Dlatego bez strasu siedział i przyglądał się całej sytuacji. Brakowało, tylko żeby jeszcze przyniósł sobie kawe i kanapki. W końcu ja tu tylko umieram. A przynajmniej czuje się, jakbym zaraz miała umrzeć.

— Będzie dobrze kochanie. Jeszcze tylko chwilę. — Zapewnił mężczyzna trzymający mnie za rękę. Ewidentnie chciał mnie uspokoić co widocznie mu nie wychodziło.

— Wyzabijam was tutaj wszystkich. —Przysięgłam, czując kolejna fale bólu przechodzącą przez moje ciało. — Na boginie jak kobiety mogą się na to decydować kilka razy w życiu? — Spytałam bardziej siebie jak ich.

— Za chwilę się pani przekona. — Zapewnił lekarz, posyłając mi szeroki uśmiech. — Ostatni raz i będzie po wszystkim. — Oświadczył a ja zacisnęłam mocniej rękę bojąc się, że w końcu zmiażdżę tą, która należała do mojego męża.

— Następnym razem cesarka. — Rzuciłam, biorąc głęboki wdech.

— Czyli jednak przewidujesz następny raz? — Spytał brunet, uśmiechają się cwaniacko.

— Nie przeginaj, bo osobiście cię wykastruje tasakiem do mięsa. — Warknęłam w jego stronę, na co ten uniósł wolną rękę w geście obronnym.

Zaparłam się ostatni raz w momencie czując dziwną ulgę. I mimo tego całego zmęczenia przysięgam, że od wielu miesięcy nie czułam się tak dobrze. A to uczucie spotęgował płacz. Bardzo głosy płacz.

— To dziewczynka. — Oświadczył lekarz podając dziecko mojemu małżonkowi.

— Na pewno zdrowa jak ryba. — Stwierdził mężczyzna, uśmiechając się szeroko.

— Z lekarzem kłócić się nie będę. — Zapewnił mężczyzna odbierający poród. — Za chwilę przyjdzie pielęgniarka, żeby zabrać ją na badanie. — Oświadczył blondyn, wstając z krzesła. — Gratuluję i podziwiam siłę. — Dodał wychodząc pewnie by sprawdzić, czy wszystko jest gotowe do badania.

— Jest śliczna. — Zapewnił kołysząc małą, która szybko się uspokoiła. Płuca pewnie już  tak ją nie bolały, więc już nie płakała. — Wymyśliłaś już imię? — Dopytał, spoglądając na mnie kątem oka. Jego spojrzenie w głównym stopniu skupiło się cały czas na dziecku owiniętym jedynie w jakiś ręcznik.

— Charo. — Oświadczyłam, na co ten uśmiechnął się mimowolnie.

— Więc niech tak będzie. — Rzucił, podając pielęgniarce dziewczynkę.

— Miło, że wybrałaś hiszpańskie imię. — Przyznał, biorąc mnie za rękę.

— To była sprawa resztek honoru, które jeszcze we mnie zostały. — Przyznałam, poprawiając się na łóżku. — Jak dobrze, że to wreszcie się skończyło.

— Tak z brzuchem wyglądałaś dziwnie. Jak nie ty. — Stwierdził mężczyzna, krzywiąc się lekko. — Poza tym ktoś musi doglądać mafii. A nikt nie nadaje się do tego tak jak ty moja droga.

— Miło będzie wrócić do moich stałych obowiązków. Szczerze już mi się trochę nudziło. — Przyznałam zgodnie z prawdą, spoglądając na męża. Ten poprawił obrączkę spoczywająca na jego palce wpatrując się we mnie ciemnymi tęczówkami.

— W końcu Selena Saffer nie umie żyć bez akcji, trupów i zakładników. To ją definiuje i sprawia, że jest sobą. — Zauważył zgodnie z prawdą. Robiłam to całe życie i teraz po prostu nie umiałam od tego odejść. To był w pełni mój świat.

— Dlatego powrót do tego będzie dla mnie jak powrót do wody dla ryby. — Przyznałam, uśmiechając się mimowolnie. — Chociaż jeszcze nie w pełni. — Dodałam, spoglądając na mężczyznę. — Dziękuję, że przy mnie jesteś. I, że uratowałeś mi tyłek, kiedy tego potrzebowałam.

— Seleno kochanie uratowaliśmy się nawzajem. Ty pomogłaś mi a ja tobie. To był ratunek i spłata długów za jednym zamachem. — Zauważył, na co skinęłam głową przyznając mu rację.

Prawda była taka, że mnie ocalił. Podjął bardzo odpowiedzialną i tak naprawdę trudną decyzję bardzo szybko. I dzięki temu mnie uratował. A ja jedynym co mogłam zrobić, by mu się odpłacić to najzwyczajniej w świecie uratować jego. Co przyszło zwyczajnie samo i nawet bardzo nie musiałam się starać, by to zrobić. Więc tak naprawdę oboje się uratowaliśmy. Ostatecznie poświęcając dla tej sprawy bardzo wiele.

— Myślisz, że sobie poradzimy? Czekają nas trudne lata pełne kłamstw, oszustw i zranionych serc. — Zauważył zgodnie z prawdą, na co przeniosłam wzrok na ścianę wpatrując się w nią pusto.

Bo prawda była taka, że to w niewielkim stopniu wpływało na moje życie. A w zasadzie to w ogóle. Były to tylko kolejne kłamstwa i manipulacje, które przepełniały moje życie po brzegi. I kilka kolejnych kłamstw i fałszywych uśmiechów w zasadzie nie zmieniały dosłownie nic. Nawet jeśli będą to najcięższe z wypowiedzianych przeze mnie kłamstw.

Bo czasem musimy kłamać, by nie ranić ludzi, których kochamy.

— Całe moje życie to tylko pasmo kłamstw. W które ty z pełną świadomością się wplatałeś. I za to właśnie cię kocham Harry...

Oficjalnie zaczynamy przygodę z drugą częścią
W założeniu chce by było tutaj więcej tajemnic i akcji, ale no zobaczymy co z tego wyjdzie
Trzymajcie kciuki i do następnego

Alfa mafii: Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz