XXXIII

427 42 18
                                    

Kręciłem się po salonie, próbując rozładować nadmiar energii. Od rana strasznie się stresowałem. I raczej nie było w tym nic dziwnego. W końcu dzisiaj miałem poznać swoją córkę. To było zarazem stresujące, jak i ekscytujące z bardzo wielu powodów.

Zawsze chciałem mieć rodzinę. Marzyłem o żonie i dzieciach. Jednak to zawsze wydawało się tak nierealne. Moje życie było, jakie było. Regularnie się narażałem i ściągałem na siebie uwagę i gniew niebezpiecznych ludzi. I właśnie to skreślało mnie w roli ojca. Nie mogłem być egoistą. Robić dzieci, a potem nie uczestniczyć w ich życiu, bo tak mi się zachciało. Nie mogłem ich też narażać a sam fakt tego, że były moje, ściągał na nie niebezpieczeństwo. Dlatego zawsze uważałem posiadanie dzieci przynajmniej w moim przypadku za akt egoizmu. I kompletnie rozumiałem to, że Selena ukrywała prawdę, chroniąc naszą córkę. Zrobiła wszystko, by tak była bezpieczna. Jak zrobiłaby każda dobra matka.

Istnienie Chiaro namieszali w moim życiu i tego już na tym etapie byłem pewien. Nigdy nie zamierzałem mieć dzieci. Jednak teraz nie zamierzałem też uciekać. Bo, mimo że jej nie znałem ta dziewczynka już gościła w moim sercu. Zajmując jego wyjątkowa część. Ona była moją córką. I to wystarczyłobym kochał ją do szaleństwa. Tym właśnie różni się miłość romantyczna od miłości rodzicielskiej. Romantyczna wymaga czasu i poznania drugiej osoby. Rodzicielska natomiast po prostu jest. Pojawia się magicznie w momencie, kiedy tylko dowiadujesz się, że będziesz lub już jesteś rodzicem. Nie wymaga poznania dziecka ani czasu. Ona po prostu jest.

I nagle drzwi się otworzyły. Nim zdołałem jak kolwiek zareagować Selena wyszła z kuchni ruszając w stronę drzwi. Ja natomiast stałem, jakby nagle przyrósł do ziemi. I to aż do momentu, kiedy brunetka weszła z naszą córka na rękach, uśmiechają się do niej lekko.

— Wiesz, kto to jest? — Spytała, wskazując mnie palcem. Widocznie dbała o to by mała się nie wystraszyła. W końcu widziała mnie raz w życiu i to jeszcze na rozmowie wideo.

— Tak. - Zapewniła, kręcąc głową twierdząco. — Tata. — Dodała po chwili, a ja przysięgam, że moje serce zabiło sto razu mocniej. — Choć. — Rzuciła, wyciągając do mnie ręce. Sel podeszła bliżej mnie i podała mi małą, którą ja ostrożnie wziąłem na ręce.

I przysięgam, że to był najlepszy moment w całym moim życiu. Chiaro przytuliła się do mnie lekko. Widocznie nie przeszkadzało jej, że widzi mnie pierwszy raz w życiu. Od razu obdarzyła mnie zaufaniem jak to dzieci. Była jeszcze mała i nie byłem pewien jak zareaguje, kiedy będę się tytułował mianem jej taty. W końcu tatą był Harry. Jednak ona widocznie nie miała z tym żadnego problemu.

— Pobawimy się? — Spytała po chwili, widocznie już znudzona tym czekaniem aż coś się stanie.

— Pewnie. — Zapewniłem, poprawiając ją sobie na rękach. Sel z dużym zaangażowaniem robiła nam zdjęci, widocznie sama z trudem powstrzymując łzy.

To był dla nas obu stresujący i trudny moment. Chiaro widziała mnie na żywo po raz pierwszy i mogła naprawdę różnie zareagować. A mi bardzo zależało na jej akceptacji i miłości.

Posadziłem małą na kocu i usiadłem obok niej. Ta zaczęła wyjmować zabawki z pudełka. Widocznie cała ta sytuacja nie była dla niej dziwna czy krępująca. Prawda była taka, że miała tylko dwa lata. I nie do końca rozumiała, o co chodzi w całej tej sytuacji.

— Mama, chodź. — Poleciła, pokazując miejsce obok mnie. Sel zaśmiała się lekko i zajęła miejsca wskazane przez dziewczynkę.

— Chodź i daj to jej dwa ulubione słowa. — Wyjaśniła, siadając po turecku. Miała na sobie koszule, którą zdjęła zostając w samym podkoszulku. Do tego miała ubrane garniturowe spodni na gumce. Ta kobieta zdecydowanie potrzebuje jakiegoś dresu.

Alfa mafii: Tom IIWhere stories live. Discover now