XXV

614 48 2
                                    

SANTIAGO

Sunąłem opuszkami palców po ciele Selen. Ta leżała obok mnie na boku wpatrując się w ścianę. Nie spała. Jednak była bardzo spokojna. Oddychała miarowo, mrugając co jakiś czas. Nie poruszała się praktycznie w ogóle widocznie zmęczona i zamyślona. Co było u niej normą. Czasem miałem wrażenie, że Saffer nie pozwala sobie na dłuższy odpoczynek. Jej myśli niemal bez przerwy krążyły wokół pracy i wszystkiego, co działo się w świecie mafii. Analizowała i myślała o tym, jaki ruch wykona jako następny. I to w niej uwielbiałem. To jak poważna była. Mimo wszystko była jeszcze młoda. Niedawno skończyła studia, a już wzięła na siebie dużo. Przy okazji, traktując to wszystko bardzo poważnie. Niestety ja w swoim życiu spotkałem sporo dziedziców dużych fortun, którzy po prostu byli idiotami. Olewali pracę i nie chodzili do niej, kiedy im się nie chciało. A potem dziwili się, że firma im się sypie. Niestety bycie szefem nie działo na zasadzie, robienia czego się chce. To była gigantyczna odpowiedzialność. Na którą nie każdy był gotowy. A dla niej ta praca była życiem. Była prawdziwą szefową mafii, dla której to było wszystkim co się liczyło.

— O czym tak myślisz? — Spytałem, przerywając jej przemyślenia. Ta obróciła głowę, by lepiej mnie widzieć.

Miałem czystą obsesję na punkcie tej kobiety. Była seksowne, silna i potężna. Była po prostu kobietą moich marzeń. Zresztą nie tylko moich. Znałem mężczyzn, którzy jej pragnęli. Jednak tylko na jedną noc. Jej siła ich przerażała. Czuli, że nie mogliby jej ustawiać. Mafiozi woleli żony uległe. Takie, którym nie pozwolą pracować, by te nie mogły od nich uciec. W końcu nie miały bez nich kompletnie nic. Wszystko dostawały od nich i były na ich łasce. Kobiety, które nie umiały mówić nie. I świetnie wyglądały ubrane w sukienki, która miały ten sam kolor co ich nowe Lamborghini. Ciche i uległe. Nie chcieli kobiet odważnych i znających własną wartość. Nie mających zamiaru być na ich łasce. I musiałem przyznać, że mnie kiedyś też to kręciło. A potem uświadomiłem sobie, jak straszne to jest. Być tylko marionetką na łasce faceta, który niby cię kocha, a jednak dla niego od pasa w górę mogłabyś nie istnieć.

I może dlatego większość facetów jej nienawidziła. Część czuła do niej pociąg. Część mówiła, że jest zwykłą suką i szmatą. W końcu tylko oni jako faceci mieli prawo do przypadkowego seksu. Dla innych była kompletnie przeciętna i znaleźli się też tacy, którzy twierdzili, że jest po prostu brzydka. I okej. Ile ludzi tyle opinii. Nikt nie miał tak uniwersalnej urody, by podobać się każdemu. Jednak zmierzam do tego, że większość facetów odpychał jej charakter. A mnie on właśnie przyciągał najbardziej.

Bo w pewnym momencie człowiek musi dojrzeć, by zrozumieć, że ciało to nie wszystko.

W końcu się zestarzejecie. I to brzmi tandetnie, jednak uroda przeminie. Ten jędrny tyłek, który z taką miłością komplementowałeś przestanie taki być. Twoja klata przestanie być tak imponująca. Na jej twarzy pojawia się zmarszczki, a biust stanie się obwisły. Bo tak to już z nami śmiertelnikami było.

I dlatego wypadałoby zadać sobie pytanie, co będziesz kochał w tej kobiecie, kiedy jej dupa nie będziesz już tak zajebista?

A ty co będziesz kochać w tym mężczyźnie, kiedy jego sześciopak zniknie?

Oczywiście nie przeczę, że pociąg fizyczny jest ważny. Bo jest i to bardzo. Jednak jeśli tylko się pociągacie nie nazywacie tego miłością. Bo to, że chcecie zdjąć z siebie gacie i pieprzyć się na biurku to jeszcze nie miłość na całe życie.

— O tym, co się między nami wydarzyło. — Mruknęła skupiając na mnie spojrzenie niebieskich tęczówek. Były piękne. To, co w nich widziałem, było idealne. Siła i pewność siebie, których nikt nie był w stanie jej odebrać.

Alfa mafii: Tom IIWhere stories live. Discover now