XLIII

409 43 3
                                    

SELENA

Założyłam nogę na nogę, zaciskając dłoń na kubku z kawą. Siedziałam na drewnianej ławce, obserwuj poczynania Santiago. Ten bawił się z naszą córka, biegając po placu zabaw. Co wyglądało komicznie. Ubrany w garnitur, wytatuowany i wielki facet biegam po placu zabaw, bawiąc się z dziewczynką ubraną na różowo.

Chiaro zdecydowanie była zadowolona z takiego obrotu spraw. Zresztą ona była w tej sytuacji główną wygraną. Co było dla mnie największym szczęściem, bo gdyby coś jej się stało przez tę sytuację nie darowałabym sobie tego.

— Tak przewróć się stary idioto. — Rzuciłam próbując ukryć rozbawienie na widok narzeczonego, który mało co się nie przewrócił. Przed upadkiem uratowała go tylko drewniana konstrukcja. — Za kogo ja wychodzę.

— Spoko zadaje sobie to pytanie każdego dnia, kiedy widzę cię bez tej tapety. — Zapewnił Latynos, puszczając mi oczko. Otworzyłam na to szeroko usta, hamując się przed wypowiedzeniem wiązanki przekleństw tylko ze względu na dzieci.

— Ja przynajmniej mogę się pomalować. Ty z tą krzywą mordą nic nie możesz zrobić. — Zauważyłam, pokazując mu dyskretnie środkowy palec.

— Dzieci rodzą dzieci, nabiera kompletnie innego znaczenia. — Wtrąciła Coroline siadając obok mnie. — Popatrzcie, nawet dziecko się z was śmieje. — Zauważyła wskazując Chiaro, która rzeczywiście głośno się śmiała. — Po prostu mi za was wstyd. Tacy mafiozi a takie dzieci.

— Nie ładnie tak śmiać się z taty. — Oświadczył Casas biorąc Chiaro na ręce. Przerzucił ją sobie przez ramię, a ta zaczęła śmiać się jeszcze głośniej. — Hej Caro.

— No hej przystojniaku. — Mruknęła, wstając z ławki. Pocałowała go w policzek, ponownie zajmując miejsce obok mnie.

— Uważaj, bo mój brat będzie zazdrosny. — Ostrzegłam, na co ta wzruszyła ramionami.

— Weź jak widzi, że oglądam jakiś film i widać tam faceta bez koszulki to zamyka się w biurze i cały dzień słucha "jelousy, jelousy" Olivii Rodrigo. — Zdradziła zrezygnowana, na co tym razem ja się zaśmiałam.

Lubiłam takie chwile. Te, w których mogłam pozwolić sobie na chwilę relaksu. Taką, w której siedziałam i śmiałam się z jakiś kompletnych głupot. Jak przestało na kobietę w moim wieku. W końcu w żadnym wypadku nie można było powiedzieć, że jestem stara. Niestety lub stety moja pozycja wymagała ode mnie powagi. Przez którą wydawałam się momentami okropnie spięta.

— Dobra zgarniam młodą i jadę. — Oświadczyła rudowłosa biorąc Chiaro od Santiago. Corni woziła małą do moich rodziców. Aktualnie byłam strasznie zła na Edwarda, dlatego tak nie jeździłam. Jednak młoda kochała dziadków i nie widziałam powodów, by ograniczać im kontakt.

— To my jedziemy na USG. — Poinformowałam ją, również wstając z ławki.

Trzy dni temu na teście ciążowym w końcu pojawiły się dwie kreski. Co było dla nas niemałym szokiem. Bo powoli zaczynałam już trącić nadzieję. W akcie desperacji zaczynałam już nawet myśleć o jakiś badaniach. Jednak teraz pojawiła się nadzieja na to, że w końcu się nam udało.

— Jak zareagował? — Spytała, kiedy tylko Latynos ruszył w stronę samochodu. Widocznie już nie mogąc się doczekać.

— Najpierw spytał, czy jestem na coś chora. Ta nie załapał na początku, o co mi chodzi. A potem o mało się nie popłakał a ja nie porzygałam, kiedy mną kręcił. — Wyjaśniłam, na co ta uśmiechnęła się szeroko. — Jak się czujesz? — Spytałam kładąc dłonie na jej już nie tak płaskim brzuchu.

— Szczerze to całkiem nieźle. Tylko czasem popłacze się na reklamie samochodu. No, ale oprócz tego stabilnie. — Zapewniła, na co parsknęłam cichym śmiechem. Jak ja to znałam. A już wkrótce czeka mnie to po raz drugi. — Trzymać kciuki za was i za malucha.

— Trzymaj i to bardzo mocno.

SANTIAGO

Chodziłem po korytarzu, nie mogąc usiedzieć na miejscu. Przysięgam na grób rodziców, że w życiu się tak nie stresowałem. Tak długo czekaliśmy na te dwie kreski. I wreszcie się pojawiły. Co w pierwszej chwili było tak niewiarygodne, że palnąłem jakąś głupotę. A potem się popłakałem.

— Santiago błagam cię usiądź, bo wydeptasz dziurę w podłodze. — Poprosiła Sel, która już raz to przechodziła. Oczywiście ona też się stresowała. Jednak zdecydowanie lepiej nad tym panowała.

— Cześć Sel. — Mruknął lekarz, wychodząc z gabinetu. — Wejdź i usiądź. Zadam Ci kilka pytań i zrobimy USG. I ogarnij swojego nowego fagasa, bo ta wykładzina była droga. — Polecił, uchylając drzwi nieco szerzej. Selena parsknęłam śmiechem i weszła do gabinetu, a ja wszedłem zaraz za nią.

Lekarz zadał jej kilka standardowych pytań. A ja z trudem siedziałem na fotelu. Ta chwila dłużyła mi się w nieskończoność. Jednak kiedy w końcu moja narzeczona położyła się na tym cholernym fotelu, moje serce na chwilę stanęło.

— Podciągnij koszulkę. — Polecił, co ta szybko uczyniła. — To za każdym razem przyjdziesz tutaj z kimś innym? — Dopytał, smarując jej brzuch specjalnym żelem.

— Tak. Tego kopne w dupę za rok, bo za bardzo mnie wkurwia. — Wyjaśniła, na co ten pokręcił głową rozbawiony. Widać, że mieli dobry kontakt.

— Dobrze. Tamten był przystojniejszy. — Zapewnił, widocznie próbując mi dogryźć.

— I jest gejem więc jak co dam ci numer. — Oświadczyła, na co ten oderwał wzrok od ekranu i na nią spojrzał.

— Ależ zwrot akcji. — Mruknął, ponownie spoglądając na ekran. — No i mamy. — Oświadczył, wskazując na coś na ekranie. — To wasze przyszłe maleństwo.

— O kurwa. — Rzuciła Selena w reakcji na pierwszy szok. — Udało się! A już myślałam, że będę cię musiała szybciej wymienić!

— Zabawne, bo ja to już szukałem numeru do byłej żony. — Zdradziłem, na co ta uderzyła mnie w udo. — Dobrze już spokojnie.

— Nie radzę jej denerwować. W ciąży jest agresywna. — Ostrzegł lekarz, przyglądając się jeszcze chwilę, temu co widział. — Jest jeszcze bardzo wcześnie, ale wszystko wygląda dobrze. Umówimy się od razy na kolejną wizytę. — Stwierdził, wycierając jej brzuch.

— Panie ona jest agresywna non stop. — Zdradziłem, na co ten parsknął śmiechem. — Ja ją jeszcze muszę zbadać na wściekliznę.

— To ja nie wiem, co ty powiesz po porodzie. — Mruknął, zdejmując rękawiczki. — Wtedy to niewiele brakowałoby kogoś zamordowała. Aż dziwota, że zgodziła się na to po raz drugi.

— My kobiety po prostu mamy zapędy masochistyczne. — Wyjaśniła, wstając z fotela. — A wy się już tak nie zapędzajcie. Już jednego męża geja miałam. Tylko tego mi brakuje, żebyś mnie zdradzał z moim ginekologiem.

— To dopiero byłby zwrot akcji. — Zauważyłem, na co ta przewróciła oczami.

Zgodnie z ustaleniami Sel zapisała się na kolejną wizytę. Po tym wyszliśmy z gabinetu. I przysięgam, że to jedno wydarzenie zrobiło mi dzień.

— Jak się czuje przyszły tatuś drugiego malucha?

— Jak największy szczęściarz na całej tej planecie.

Alfa mafii: Tom IIDonde viven las historias. Descúbrelo ahora