14

469 22 0
                                    

-Ja?-
zapytałam zdezorientowana

-Tak ty-
powiedziała i popatrzyła mi w oczy

-Tak kocham kogoś- odpowiedziałam

-Kto to taki?- zapytała zbliżając się do mojej twarzy

-Emm nie powiem..- odparłam

-No okej- powiedziała i wstała ze mnie

-To ja może pójdę się wykąpać- powiedziałam i wyciągłam z walizki bieliznę i ubrania

-No dobrze ale się nie utop

Zaczęłam się śmiać.

-A co? Nie będziesz chciała mnie ratować?- zapytałam ledwo powstrzymując się od śmiechu.

-A no wiesz nie będzie mi się chciało a wina i tak pójdzie na mnie - powiedziała obojętnie chociaż i tak wiedziałam że w środku się z tego śmieje.

Weszłam do łazienki. Rozebrałam się. Zobaczyłam zakrwawione bandaże w koszu. Owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki.

-Lauren?- zapytałam

-Tak?

-Co mają oznaczać zakrwawione bandaże w koszu?

-Ehhh później ci powiem...

Kiwnęłam jej tylko głową i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ręcznik i weszłam pod prysznic. Ciepła woda zaczęła spływać po moim ciele a ja czułam spokój.

Lauren POV

Dziewczyna się myła od kilkunastu minut jak nie ponad pół godziny. Podeszłam do drzwi i chcąc do nich zapukać otworzyłam je. Czyli brunetka nie zamknęła ich w ogóle. Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłam nagą Camile. Miała wąską talię i cudowne nogi, oraz duże piersi. Od razu zamknęłam oczy.

-Co ty tu tobisz- usłyszałam głos dziewczyny

-Chciałam się spytać za ile wyjdziesz ale nie zamknęłaś drzwi i się otworzyły- odpowiedziałam dalej z zamkniętymi oczami

-Zaraz wychodzę a teraz wyjdź - usłyszałam i zrobiłam to co dziewczyna mi kazała.

Zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. Na to wspomnienie zrobiłam się trochę czerwona ale po chwili się uspokoiłam. Dziewczyna już ubrana weszła do pokoju i usiadła obok mnie. Dała rękę na mój zabandażowany nadgarstek. Poparzyłam na nią a ona wpatrywała się w moją rękę.

-Dlaczego..?- zapytała

-To było silniejsze ode mnie...- odpowiedziałam

-mhm-mruknęła i mnie przytuliła

Odwzajemniłam uścisk. Zamknęłam oczy i nie myślałam o niczym innym niż dziewczyna w którą byłam wtulona.

"Miłość nie istnieje" to zdanie wmawiałam sobie po śmierci ojca. Matka go tak po prostu zostawiła. Nie zapłaciła za jego operację i na dodatek zabrała jego pieniądze. W ogóle nie przyszła na jego pogrzeb. Nie interesowała się nim.

Zacisnęłam zęby i się uspokoiłam. Dziewczyna głaskała mnie po plecach a ja czułam się coraz spokojniejsza.

Zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam do pokoju się ubrać. Gdy to zrobiłam i spięłam włosy w kucyk, pobiegłam w stronę wyjścia z domu. Zatrzymał mnie tata który się ze mną przywitał i odstawił na ziemię. Wyrwałam się mu krzycząc mu jeszcze że go kocham.

Wybiegłam z podwórka i wbiegłam w las.  Zawsze tam się spotykałyśmy lub w parku.  

Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam małą brunetkę na drzewie

Zaczęłam do niej krzyczeć a ona zeskoczyła z drzewa i do mnie podbiegła. Przytuliłam ją i zaczęłyśmy ze sobą gadać.

Gdy przyszła pora na obiad, dziewczyna pocałowała mnie w policzek i pobiegła do domu.

Na samo wspomnienie zarumieniłam się i uśmiechnęłam.

Zaczęłam się zastanawiać kogo kocha Camila. Może Shawna, jeśli tak to nie skończy się to dla niej dobrze. Był Crushem całej szkoły. Jakby byli razem to ona miałaby piekło w więzieniu.

Dalek się wtulała i zasnęłam.

Wróciłam właśnie do domu. Była to mała chatka w lesie. Podbiegły do mnie dwa małe szkraby i mnie przytuliły krzycząc na mnie "mamo". Weszłam do kuchni i zobaczyłam moją drugą połówkę. Osobę z którą wzięłam ślub i mam razem dzieci. Osobę która kocham nad życie i nie chce jej stracić. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek i się uśmiechnęła. Kochałam jej uśmiech i jej czekoladowe oczy. Można śmiało powiedzieć że kochałam ją nad życie i ogólnie wszystko w niej.

Poczułam czyjeś usta na swoich. Od razu odwzajemniłam uświadamiając sobie że to mojej żony.

Obudziłam się przez szturchnięcia dziewczyny. I tak oto piękny sen poszedł się jebać. No cóż, chociaż w snach się spełniają moje marzenia.

Chce być kimś więcej //CamrenWhere stories live. Discover now