17

460 23 0
                                    

Jeśli jesteś osobą wrażliwą to pomińcie początek rozdziału ;))
______________________________________

Camila POV.

Chodziłam po szkole. Byłam sama. Nikogo innego. Podeszłam do jednej z sal i ją otworzyłam. O dziwo była otwarta. Podeszłam do jednej z ławek. Leżała na niej karteczka z jakimś szyfrem. Nie umiałam jej odszyfrować. Nagle poczułam zimny metal na szyi. Ktoś przykładał mi nóż do szyi. Chciałam się odwrócić ale nie mogłam. Osoba stojąca za mną niemożliwiała mi jakich kolwiek ruchów. Po chwili zostałam rzucona w stronę ściany. Uderzyłam w stolik który stał przy niej i zdarłam sobie mocno krew. Upadłam na ziemie. Siedziałam przy ścianie i wreszcie mogłam zobaczyć osobę która mnie wcześniej obezwładniła. Zobaczyłam nóż w jego ręce. Był to wysoki blondyn z loczkami. Krótko mówiąc był to Max, chłopak mojej przyjaciółki. Podszedł do mnie i dał mi z liścia, a później z pięści w nos. Od razu poczułam krew na swoich wargach. Popatrzyłam na niego a on tylko na mnie usiadł i zaczął mnie dźgać.  Z mojego ciała sączyła się  ciepła, czerwona ciecz. Z minuty na minutę leciałam w coraz większej kałuży. Jedyne co zapomniałam zanim urwał mi się film to to że się uśmiechnął.

Obudziłam się z zimnym ręcznikiem na czole. Lekko wstałam i zobaczyłam dziewczyny siedzące na podłodze. Podniosłam się do siadu i się na nie patrzyłam. Nagle Laur obruciła głowę w moją stronę. Kiedy tylko napotkała mnie wzrokiem wstała gwałtownie i do mnie podbiegła przytulając mnie.

-Martwiłam się...-
usłyszałam zapłakany szept do mojego ucha

Nie wiedziałam co się właśnie stało. Sama byłam zszokowana tym snem, a teraz jeszcze tym co się działo poza nim.

-Co się stało.?- zapytałam słabym głosem

Nikt mi nie odpowiedział. Spoglądałam na każdą z nich pokolei, ale każda miała spuszczoną głowę i się nie odzywała.

-Halo...

Dalej nikt mi nie odpowiadał. Ściągnęłam ręcznik z głowy. Wstałam z łóżka.

-Jak nie chcecie to nie mówcie..- powiedziałam i wyszłam z pokoju.

Nie wiedziałam o co chodzi ale nie byłam tu mile widziana. Wyciągnęłam telefon i zadzowniłam do mamy.

-Hej-
powiedziałam niepewnie

-Hej kochanie, co się dzieję?- usłyszałam spokojny głos mamy

-Możesz po mnie przyjechać?

-No dobrze ale coś się stało? Zawsze kochałam wyjazdy kilkudniowe lub wycieczki.

-Po prostu...adres znasz...

-Dobrze będę za kilka godzin- powiedziała na co od razu jej podziękowałam.

Żegnając się z rodzicielką, rozłączyłam się.

Wyciągnęłam zioło które miałam w kieszeni. Nie palę papierosów ale zioła nigdy nie odmówię. Podpaliłam je i zaczęłam się nim zaciągać. Spokój roznosił się po moim ciele a ja przestałam się czymkolwiek interesować.

Po 10 minutach weszłam do pokoju i zaczęłam się pakować.

-Co robisz?-
usłyszałam za sobą

Nie odpowiadałam. Zdecydowałam że potraktuje je tak, jak one mnie. Pakowałam wszystkie moje ubrania oraz kosmetyki.

Dziewczyny ciągle się mnie o coś pytały:

-Co robisz?

-Przenosisz się do innego pokoju?

-Dlaczego się nie odzywasz?

-Odezwiesz się wreszcie?

Miałam ich po dziurki w nosie. Zabrałam swoją walizkę i wyszłam z pokoju.

Cały ten czas czekając na mamę, siedziałam przed wejściem.

Kiedy mama tylko przyjechała, od razu podbiegłam do auta z walizką. Włożyłam ją do bagażnika.

-To po co miałam przyjeżdżać?- usłyszałam z ust kobiety

-Ehh.. kojarzysz Lauren? Moją przyjaciółkę z dzieciństwa?

-Jasne cudowna z niej osoba- odparła od razu

-To ona tu jest...i nie za dobrze mnie potraktowała...ale nie chce o tym gadać..

-No dobrze, to teraz idziemy do waszego wychowawcy zwolnić cię

-okej...-
powiedziałam i poszłam za mamą.

Podeszłyśmy pod odpowiednie drzwi. Zapukała i od razu zaczęła rozmawiać z mężczyzną który jej otworzył.

Stałam z boku i czekałam niecierpliwię na mamę.

Po długim czasie czekanie wreszcie wracałyśmy do auta. Przed nami zobaczyłam smutną dziewczynę.

-Gdzie jedziesz? -
zapytała od razu po zaczepieniu mnie

-Wracam do domu-
tylko tyle powiedziałam i wyszłm z budynku zostawiając ją samą.

Chce być kimś więcej //CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz