5. Nikt ważny

353 19 3
                                    

W końcu mogła spełnić swoje marzenia. Czekała tylko na moment kiedy Fred i George ukończą Hogwart i będzie mogła spróbować swoich sił w Quidditchu. Dla nich zawsze była i będzie młodszą, nieostrożną siostrzyczką.

- Na pewno myślisz, że zgłaszanie się do drużyny będzie dobrym pomysłem? – westchnęła zirytowana kiedy usłyszała Rona obok siebie. W przeciwieństwie do bliźniaków, Ron nie martwił się o nią, ale tylko o siebie, a ona domyślała się o co mogło mu chodzić.

- A czemu miałby to być zły pomysł, Ronaldzie? – warknęła wściekła.

- Jesteś moją siostrą. Inni zaczną myśleć, że Harry przyjął Cię do drużyny tylko ze względu na mnie, a nie na umiejętności jakie możesz posiadasz, Gin.

Ginny z całej swojej silnej woli powstrzymała się od parsknięcia śmiechem. Tyle lat był już przyjacielem Harrego i nadal przeszkadzał mu fakt, że był w cieniu jego sławy. Myślała, że po wydarzeniach w trakcie turnieju trójmagicznego pogodził się z tym, że Harry po prostu nie przestanie być sławny.

- Nikt nie powiedział, że będziesz na tyle dobry, żeby dostać się do drużyny gryfonów, a ja w przeciwieństwie do Ciebie mogę być na tyle dobra, że zastanawiałby się nad powodem czemu by mnie nie przyjąć. Powodzenia, braciszku – pocałowała go w policzek i poszła w kierunku boiska Quidditcha. Musiała zacząć ćwiczyć przed kwalifikacjami do drużyny. Odkąd nie jest już z Harrym ma większe szanse na sprawiedliwe podejście do oceny.

Boisko było puste, więc w przypadku jakiejś wpadki nie zostanie pośmiewiskiem przez najbliższy tydzień. Miała również dodatkową motywację: być lepsza od Rona. Co z tego, że startowali na różnych pozycjach. Sam fakt, że byłaby lepsza od niego ją fascynowała. Kochała swojego brata. Bardzo mocno, ale równie mocno nienawidziła za to, że tak mocno dążył do sławy.

- Jedni rudzielce odeszli to teraz czas na Ciebie? Czy gryfoni mają słabość do rudzielców?

- A ślizgoni są w takiej desperacji, że biorą takiego ciamajdę na ścigającego? – odwarknęła Zabiniemu, który wylądował obok niej na boisku.

- W Slytherinie są sami najlepsi – Zabini sprawiał wrażenie jakby dobrze się bawił, a ona zamierzała mu zepsuć tę zabawę.

- To dlatego Malfoy został wyrzucony z drużyny? – wiedziała, że ta dwójka przyjaźniła się i cios w tą tchórzliwą fretkę go zaboli.

- Draco sam zrezygnował z gry w Quidditcha w tym roku, bo ma ważniejsze sprawy na głowie.

- Jakie? – zapytała natychmiast szybko przeklinając siebie, że za dużo przebywała z Harrym i z jego teoriami spiskowymi na temat Malfoya, a Zabini sprawiał wrażenie na rozbawionego. Ślizgon wyszczerzył się jeszcze mocniej.

- Chyba nie jesteś na tyle głupia, żeby wierzyć, że Ci na to pytanie odpowiem.

- Uważam, że ty jesteś głupi. To wystarczy.

- Jak na gryfonkę... jesteś bardzo wredna – stwierdził z uznaniem.

- Jestem po prostu szczera, Zabini.

Ciemnoskóry wyprostował się i spojrzał na nią wręcz z uznaniem.

- Podoba mi się to, Weasley – i odszedł w kierunku szatni.

- Podoba Ci się to? – powtórzyła zdziwiona obserwując oddalającą się sylwetkę chłopaka. Co gorsza, ta rozmowa wywołała uśmiech na jej twarzy. Czy była wariatką? Hermiona zawsze kipiała ze złości, a częściej nawet płakała, po kłótniach z Malfoyem, ale ta rozmowa z Zabinim była przyjemna i sprawiła jej wielką radość.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now